Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Hinweis: Ihre bisherige Sitzung ist abgelaufen. Sie arbeiten in einer neuen Sitzung weiter.
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 6.1993

DOI Heft:
Recenzje i omówienia
DOI Artikel:
Franus, Ewa: Widzące, widziane
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28183#0149
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
RECENZJE I OMÓWIENIA

103

HISTORIA PIERWSZA: NASZE WSPÓLNE DZIEDZICTWO
Karen Wilson i Joan J. Petersen, dwie amerykańskie feministki, zajęły się historią sztuki przede wszy-
stkim w nadziei odnalezienia wielkiej niespodzianki za jej uporczywym milczeniem na temat kobiety: mia-
nowicie swoiście kobiecej tradycji artystycznej. W 1976 roku wydały książkę Women artists. Recognition
and Reappraisal from the Early Middle Ages the Twientieth Century6, której ambicją była rekonstrukcja
kobiecego dziedzictwa kultury europejskiej.
Retoryka tekstu jest otwarcie wroga całej historii sztuki, będącej po prostu „patriarchalnym narzędziem
dyskryminacji i opresji”, służącym do wymazywania z ludzkiej pamięci kobiecych osiągnięć, czyli fałszo-
waniem historii w interesie mężczyzn. Nad twórczością kobiet ciążył od wieków złowieszczy spisek męż-
czyzn, którzy korzystając bezkarnie, z podporządkowanej sobie „drugiej płci”, z premedytacją niszczyli w za-
rodku wszelkie odruchy kobiecej kreatywności albo skazywali tę kreatywność na zapomnienie, usuwając
jakiekolwiek jej ślady ze swej męskiej historii sztuki. Patriarchalna władza, która znajdowała się w rękach
mężczyzn, świadomych wynikających stąd korzyści, prześcigając wszystkie inne. formy ucisku i zależności,
trwała przez wieki. Rzecz jasna, zmieniały się jej manifestacje, przyznawały autorki, lecz strukturalnie typ
stosunków między płciami pozostawał niezmienny. Mężczyźni umacniali i rozciągali swą kontrolę, a kobiety
cierpiały. Jednej płci przypisano rolę pana, drugiej ofiary.
Pierwsza Wielka Synteza jest przede wszystkim opowieścią o cierpieniu i wyzwoleniu, w której zebrane
w porządku chronologicznym biografie kobiet przeplatają od czasu do czasu opisy ich dzieł. Miejsce historii
zajęła zatem chronologia, a rolę spoiwa wiążącego spełnia mesjanistyczny mit. Zgodnie z czarno-białą logiką
tej wizji, autorki potraktowały swoje kobiety-bohaterki całkowicie transhistorycznie, jako wielką wspólnotę
połączoną tym samym strasznym losem przedmiotu seksistowskiej opresji, mityczną jedność — jako wspól-
notę sióstr. W tej tragicznej historii wyróżniały się zasadniczo artystki, wbrew wszystkim ograniczeniom
podjęły one wyzwanie i — zawsze przeciw patriarchalnemu porządkowi — heroicznie tworzyły. Ich nie-
poskromiony, nieustannie odnawiany bunt gwarantował istnienie i ciągłość kobiecej tradycji artystycznej.
Na pierwszy rzut oka kanały, jakimi przekazywana była ta tradycja, mogą wydawać się tajemnicze.
Nic nie świadczy o tym, by omawiane artystki utrzymywały ze sobą jakieś kontakty, które umożliwiałyby
im wzajemną wymianę. Swoiście kobieca tradycja nie należała zatem do sfery oddziaływania historii. Po
bliższym przyjrzeniu się koncepcji Petersen i Wilson okazuje się, że argument o „wiecznej kobiecości” znany
z XIX-wiecznej spuścizny intelektualnej służy za wyjaśnienie zjawiska. Opierająca się zmienności histo-
rycznego czasu wyjątkowość kobiecego wysiłku artystycznego ostatecznie wyrastała z gruntu esencjonalisty-
cznego założenia. Kobiety tworzyły inaczej, bo były kobietami. Ucieleśniony w ich biologii fantom kobie-
cości decydował o odmiennej od męskiej, lecz wspólnej wszystkim kobietom sile ekspresji, którą, dodam,
prawdziwa feministka potrafiła bez trudu w dziele rozpoznać.
Ofiarą podobnych operacji stały się także dzieła sztuki. Zanurzone w biograficznych anegdotach autorki
od czasu do czasu stawały oko w oko z obrazem lub rzeźbą. Przy takich okazjach dawały świadectwo skrajnie
tematycznego podejścia dó sztuki, skupiając się wyłącznie na tak zwanej zawartości przedmiotu artystycz-
nego, kwitując całą sferę formalną jakimś wartościującym przymiotnikiem. Pojęcie obrazu zredukowano tym
samym do koncepcji okna na świat, ale okna przez które ujrzeć można wyłącznie jeden wymiar rzeczywi-
stości: tak zwane specyficzne kobiece doświadczenie.7 Sztuka, pojmowana w kategoriach autentyczno-na-
iwnego realizmu, odzwierciedlała losy i przeżycia jej twórczyń, stając się rodzajem autobiografii. Zasadą
panującej tu estetyki zdawało się być przekonanie, że im bliżej życia, im więcej kobiecego losu, tym lepiej.
Jak łatwo z powyższego można się zorientować, opisy prac artystycznych liczyły się w minimalnym
stopniu z zawiłościami historycznej chwili, nie odnosiły się do praktyki artystycznej, ikonograficznej czy
instytucjonalnej. Ta skrajna „prywatyzacja” znaczenia obrazów odbywała się jednak w mniejszym stopniu
w imię biografii co w imię ideologii. Obrazy obok tego, że służyły za nieocenione źródło informacji o do-
świadczeniach artystek, miały spełniać przede wszystkim główną nadzieję autorek na istnienie w kulturze
europejskiej w istocie odrębnej i unikatowej w swych wartościach kobiecej tradycji. Miały one udowodnić,
że wszystkie omawiane twórczynie, wbrew tendencjom artystycznym, wbrew zmieniającym się czasom, wy-
kazywały wspólne skłonności tematyczno-ekspresyjne.

6J.J. Peterson, K. Wilson, Women Artists: Recognition and Reappraisal from the Middle Ages to the Twentieth
Century. New York, 1976.
7 Należały do niego: szycie, gotowanie, wychowanie dzieci oraz inne „typowo kobiece” zajęcia domowe.
 
Annotationen