Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Hinweis: Ihre bisherige Sitzung ist abgelaufen. Sie arbeiten in einer neuen Sitzung weiter.
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 12.2001

DOI Heft:
Przekłady
DOI Artikel:
Clark, Timothy J.; Czekalski, Stanisław [Übers.]: Bóg nie został strącony
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28180#0411
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
BÓG NIE ZOSTAŁ STRĄCONY

409

Myślę, że nacisk, jaki Malewicz kładzie na kolor w swoich wyjaśnie-
niach, w istocie jest mniej paradoksalny, niż by się wydawało. On zawsze
wiedział, że nihilizm musi się gdzieś zaczynać. Kolor zaś był w jego opinii
tym aspektem naszego codziennego doświadczenia, który już (jeśli wziąć
to na zdrowy rozum) wymknął się naszym najlepszym staraniom, by go
skonkretyzować. Znalazło to odbicie w potocznym języku. „Wiedział” on,
że żaden kolor nigdy nie jest całkiem „lokalny”. Błękit służy za ogólną
(dozwoloną) metaforę dla kolorów tak należących, jak i nie należących do
świata. Malewicz, oczywiście, przebił się przez błękit nieba.
Przerwałem niebieski abażur ograniczeń kolorystycznych, (...) ustawiłem semafo-
ry suprematyzmu. Zwyciężyłem podszewkę kolorowego nieba130.
Artysta chciał, żeby kolor był twardą, chłodną nieobecnością; chciał,
by jej nigdzie było tutaj. A cóż mogłoby być lepszą wizualizacją tego para-
doksu niż (jeszcze raz) fakt, że obraz jest dwuwymiarowy? Twardość
i zimno to cechy, które kolor może przyjąć jedynie wówczas, gdy zostanie
bezwzględnie spłaszczony - gdy wyciśnie się jego esencję z promieniowa-
nia i niematerialności, i położy się ją prosto na powierzchnię. Jednym ze
sposobów, którym Malewicz w tym celu się posłużył, była geometria.
W jego obrazach kolor zawsze ujmują, zatrzymują - myślę, że „bez
uśmiechu” byłoby tutaj właściwym określeniem - twarde, proste krawę-
dzie. Innym sposobem jest operowanie barwą. Nie ma nic bardziej mate-
rialnego niż nieczysta biel Malewicza. Oczywiście, zwykle wchodzą w grę
inne aspekty obrazu - szczególnie kompozycja - które skłaniają widza,
by nie postrzegał tego materiału jako podległego prawom ciążenia. Wiel-
ką metaforą Malewicza od 1915 do 1918 roku jest metafora wznoszenia
się i ucieczki. Mimo wszystko jednak nie chodzi tu o ulatnianie się koloru
z powrotem w przestworza albo o jego szerzenie się lotem błyskawicy ku
wszystkim czterem narożnikom obrazowej przestrzeni. Kolor jest cięża-
rem, unoszonym przez coś innego. Kolory są planetami w systemie plane-
tarnym. Kompozycja jest energią, która utrzymuje kolorowe kształty
w powietrzu, ale tylko chwilowo. Powinien nam się udzielić niepokój żon-
glera/żonglerki, jak również jego/jej wytężone skupienie.
Próbuję zrekonstruować sposób widzenia malarstwa Malewicza, do
którego on sam mógł nakłaniać swoich studentów. Albo Ninę Kogan i El
Lissitzkiego. Znaliby go przede wszystkim jako pisarza i wykładowcę,
i byliby zaintrygowani (pewnie ożywieni) jego obecnym powstrzymaniem
się od malowania. Mieliby dostęp do przykładów - częściowo w postaci

1,j() Malewicz, Sztuka bezprzedmiotowa i suprematyzm, (w:) Żadowa, Poszukiwania
i eksperymenty, s. 285.
 
Annotationen