RECEPCJA WSPÓŁCZESNEJ SZTUKI POLSKIEJ W NIEMCZECH PO 1989 ROKU
257
notorycznie brakuje materiałów, miejsc i przestrzeni do prezentowania
i realizacji prac. Każdy, kto próbuje tworzyć, musi liczyć się z obojętno-
ścią, niechęcią czy wręcz potępieniem społecznym, jak to miało miejsce
w przypadku Roberta Rumasa, Piotra Uklańskiego, Rafała Jakubowicza
czy Doroty Nieznalskiej, której proces i skandal, jaki urósł wokół jej pra-
cy „Pasja" nie umknął uwadze niemieckiej prasy, zdumionej reakcją pol-
skiego społeczeństwa. Podczas gdy w Polsce coraz częściej wybuchał ko-
lejny skandal związany z cenzurowaniem prac artystów, w Niemczech te
same dzieła spotykały się z ogólną akceptacją odbiorców. Alicja Żebrow-
ska komentując negatywny odbiór swojej pracy „Grzech pierworodny",
prezentowanej na wystawie „Antyciała" w Zamku Ujazdowskim w 1995,
a także w Berlinie i Bergisch-Gladbach, zapytana o reakcje niemieckiej
publiczności, powiedziała:
(...) w Bergisch-Gladbach była zupełnie inna rozmowa i inne reakcje. Niemcy są
ludźmi otwartymi. Inna kultura, bogatszy kraj. Jak artysta coś pokazuje, to oni
czują się zobowiązani, żeby zająć jakieś stanowisko. Nie tak jak u nas: zobaczyć,
wypiąć się i odejść. W Berlinie z kolei ta praca była pokazana w autentycznym
kościele, w którym odbywała się duża wystawa. Do przestrzeni wystawowej
przechodziło się przez moją instalację, trzeba się było przedzierać przez nią, jak
przez błonę dziewiczą. To było ciekawe, przychodzili bardzo różni ludzie: pary
gejowskie, pary transwestytów, ale też widziałam parę staruszków, którzy
zresztą bali się przechodzenia przez tę moją pracę, ona ich przeraziła^.
Polscy artyści niejednokrotnie spotykają się na Zachodzie z więk-
szym zainteresowaniem i uznaniem ze strony krytyków i kuratorów, niż
w Polsce. W Polsce przeważa zachowawczość a także strach przed opinią
decydentów, o promocji artystów decydują najczęściej - jak pisze Izabela
Kowalczyk - „towarzyskie koterie"73. Nie należy jednak zapominać, jak
twierdzi Piotr Olszówka, że również w Niemczech większą rolę przy wy-
borze artystów odgrywa prywatny gust wystawców i organizatorów, niż
rzeczywiste stosunki i kondycje panujące w polskiej sztuceW
Dochodząc przyczyn rozwiniętego w późniejszym czasie zaintereso-
wania usłyszeć można argument procesu zjednoczeniowego, jakiemu
poddane były Niemcy oraz tzw. „kolejki do sławy". Dopiero od niedawna
zauważyć można, że wewnętrzne napięcia niemieckie ustają. Dialog kul-
turalny pomiędzy Niemcami Wschodnimi i Zachodnimi we wczesnej fa-
zie zjednoczenia był znacznie utrudniony. Niemcy potrzebowały czasu,
aby uregulować sprawy wewnętrzne zjednoczonego kraju i pokonać ist-
72 Cyt. za: I. Kowalczyk, Nże&ezpzeczzz.g zzNęz/ń sz^zz/sz z czaPm, Poznań 2002, s. 58.
73 Ibidem, s. 18.
74 P. Olszówka, Kzzzzsz: żzz der pos^ońtńńżhgzz GeseńscAa/t am Beżspże^ Po/gzz., „Deut-
sche Studien", nr 117-118, s. 78.
257
notorycznie brakuje materiałów, miejsc i przestrzeni do prezentowania
i realizacji prac. Każdy, kto próbuje tworzyć, musi liczyć się z obojętno-
ścią, niechęcią czy wręcz potępieniem społecznym, jak to miało miejsce
w przypadku Roberta Rumasa, Piotra Uklańskiego, Rafała Jakubowicza
czy Doroty Nieznalskiej, której proces i skandal, jaki urósł wokół jej pra-
cy „Pasja" nie umknął uwadze niemieckiej prasy, zdumionej reakcją pol-
skiego społeczeństwa. Podczas gdy w Polsce coraz częściej wybuchał ko-
lejny skandal związany z cenzurowaniem prac artystów, w Niemczech te
same dzieła spotykały się z ogólną akceptacją odbiorców. Alicja Żebrow-
ska komentując negatywny odbiór swojej pracy „Grzech pierworodny",
prezentowanej na wystawie „Antyciała" w Zamku Ujazdowskim w 1995,
a także w Berlinie i Bergisch-Gladbach, zapytana o reakcje niemieckiej
publiczności, powiedziała:
(...) w Bergisch-Gladbach była zupełnie inna rozmowa i inne reakcje. Niemcy są
ludźmi otwartymi. Inna kultura, bogatszy kraj. Jak artysta coś pokazuje, to oni
czują się zobowiązani, żeby zająć jakieś stanowisko. Nie tak jak u nas: zobaczyć,
wypiąć się i odejść. W Berlinie z kolei ta praca była pokazana w autentycznym
kościele, w którym odbywała się duża wystawa. Do przestrzeni wystawowej
przechodziło się przez moją instalację, trzeba się było przedzierać przez nią, jak
przez błonę dziewiczą. To było ciekawe, przychodzili bardzo różni ludzie: pary
gejowskie, pary transwestytów, ale też widziałam parę staruszków, którzy
zresztą bali się przechodzenia przez tę moją pracę, ona ich przeraziła^.
Polscy artyści niejednokrotnie spotykają się na Zachodzie z więk-
szym zainteresowaniem i uznaniem ze strony krytyków i kuratorów, niż
w Polsce. W Polsce przeważa zachowawczość a także strach przed opinią
decydentów, o promocji artystów decydują najczęściej - jak pisze Izabela
Kowalczyk - „towarzyskie koterie"73. Nie należy jednak zapominać, jak
twierdzi Piotr Olszówka, że również w Niemczech większą rolę przy wy-
borze artystów odgrywa prywatny gust wystawców i organizatorów, niż
rzeczywiste stosunki i kondycje panujące w polskiej sztuceW
Dochodząc przyczyn rozwiniętego w późniejszym czasie zaintereso-
wania usłyszeć można argument procesu zjednoczeniowego, jakiemu
poddane były Niemcy oraz tzw. „kolejki do sławy". Dopiero od niedawna
zauważyć można, że wewnętrzne napięcia niemieckie ustają. Dialog kul-
turalny pomiędzy Niemcami Wschodnimi i Zachodnimi we wczesnej fa-
zie zjednoczenia był znacznie utrudniony. Niemcy potrzebowały czasu,
aby uregulować sprawy wewnętrzne zjednoczonego kraju i pokonać ist-
72 Cyt. za: I. Kowalczyk, Nże&ezpzeczzz.g zzNęz/ń sz^zz/sz z czaPm, Poznań 2002, s. 58.
73 Ibidem, s. 18.
74 P. Olszówka, Kzzzzsz: żzz der pos^ońtńńżhgzz GeseńscAa/t am Beżspże^ Po/gzz., „Deut-
sche Studien", nr 117-118, s. 78.