MANIERYZM I POCZĄTKI REALIZMU W PEJZAŻU NIDERLANDZKIM
Rr/c. 16. Anthonie Miron, Pejzaż z teidokiem na tries, Rijksmasetun, Amsterdam.
W swych ostatnich krajobrazach Coninxloo wyzyskuje umiejętność
komponowania płaszczyzny, właściwą manierystom, do stworzenia obra-
zów przedstawiających wycinek natury. Sztuczność, sztywność, napięcie
manierystycznych kompozycji rozluźniają się. Nastrój traci cechy nie-
zwykłości i fantastyki, staje się liryczny i miękki. Realizm w obserwacji
przyrody ujawnia się coraz wyraźniej. Ptaki przemykają wśród żółcie-
jących gałęzi starych dębów, myśliwi gonią zwierzynę w głębi gęstwiny.
Jeszcze tu dużo opowiadania, dużo anegdoty, ale coraz bliżej bezpośred-
niego, kontemplacyjnego, pejzażu Holendrów.
swobodnie naszkicowane są domy, piętrzące się na górzystym brzegu; wyżej szczegóły
giną w szarawym tumanie. Liście są zaznaczane barwnymi plamami a nie określonym,
wyraźnym kształtem, jak u Coninxloo i Frank enthalczyków. Cały ten, zanalizowany
wyżej system techniczny wyraźnie wskazuje na włoską genezę obrazu, co potwier-
dzają też motywy pojawiające się w pejzażu — mostek, człowiek z osłem, łódź o cha-
rakterystycznie zwiniętym żaglu, motywów takich brak w obrazach Coninxloo. Omó-
wiłem szczegółowo obraz brukselski, podstawę wywodów Laesa o niezależności Co-
ninxloo od sztuki włoskiej, aby wykazać, że to właśnie dzieło nie może być argumen-
tem, gdyż powstało najpewniej w Wenecji i, mimo niewątpliwego pokrewieństwa
z twórczością Coninxloo jest zapewne dziełem drugiego obok Fiamminga wybitnego
Flamanda — Wenecjanina, Lodewijcka Toeputa, zwącego się z włoska Lodovico
Pozzoserrato. (Fotografię obrazu zawdzięczam uprzejmości Prof. Paul Fierensa).
135
Rr/c. 16. Anthonie Miron, Pejzaż z teidokiem na tries, Rijksmasetun, Amsterdam.
W swych ostatnich krajobrazach Coninxloo wyzyskuje umiejętność
komponowania płaszczyzny, właściwą manierystom, do stworzenia obra-
zów przedstawiających wycinek natury. Sztuczność, sztywność, napięcie
manierystycznych kompozycji rozluźniają się. Nastrój traci cechy nie-
zwykłości i fantastyki, staje się liryczny i miękki. Realizm w obserwacji
przyrody ujawnia się coraz wyraźniej. Ptaki przemykają wśród żółcie-
jących gałęzi starych dębów, myśliwi gonią zwierzynę w głębi gęstwiny.
Jeszcze tu dużo opowiadania, dużo anegdoty, ale coraz bliżej bezpośred-
niego, kontemplacyjnego, pejzażu Holendrów.
swobodnie naszkicowane są domy, piętrzące się na górzystym brzegu; wyżej szczegóły
giną w szarawym tumanie. Liście są zaznaczane barwnymi plamami a nie określonym,
wyraźnym kształtem, jak u Coninxloo i Frank enthalczyków. Cały ten, zanalizowany
wyżej system techniczny wyraźnie wskazuje na włoską genezę obrazu, co potwier-
dzają też motywy pojawiające się w pejzażu — mostek, człowiek z osłem, łódź o cha-
rakterystycznie zwiniętym żaglu, motywów takich brak w obrazach Coninxloo. Omó-
wiłem szczegółowo obraz brukselski, podstawę wywodów Laesa o niezależności Co-
ninxloo od sztuki włoskiej, aby wykazać, że to właśnie dzieło nie może być argumen-
tem, gdyż powstało najpewniej w Wenecji i, mimo niewątpliwego pokrewieństwa
z twórczością Coninxloo jest zapewne dziełem drugiego obok Fiamminga wybitnego
Flamanda — Wenecjanina, Lodewijcka Toeputa, zwącego się z włoska Lodovico
Pozzoserrato. (Fotografię obrazu zawdzięczam uprzejmości Prof. Paul Fierensa).
135