PRZEGLĄD
XIX w., w austriackim ok. 1900 a w rosyjskim w pierwszym
dziesięcioleciu XX w.
Zezwolenie na wybudowanie gimnazjum pochodziło od
rządu i on też przysyłał lub zatwierdzał zgłoszony mu projekt.
Z wyjątkiem jednak Rosji, gdzie nie obowiązywały jakieś okre-
ślone wzory, choć budynki takie wyróżniały się od szkół wznie-
sionych z inicjatywy polskiej reprezentacyjnością odwołującą
się do pałaców arystokracji lub gmachów państwowych. We
wnętrzach odpowiadało jej dążenie do upiększania i powiększa-
nia ponad miarę hallów i auli, klatek schodowych i korytarzy,
co mogłoby z kolei stanowić pewną analogię do rosyjskiej roz-
rzutności w dysponowaniu przestrzenią urbanistyczną.
Repertuar pomieszczeń nie ulegał oczywiście częstym
zmianom, niemniej w ciągu ponad stu lat widocznym, zwłaszcza
w ostatniej ćwierci XIX w., kiedy pojawiły się sale gimnastyczne
(początkowo wolnostojące), różnego rodzaju pracownie
(warto tu wspomnieć gimnazjum jezuickie w Chyrowie), a
nawet oświatowe muzea. Zmieniał się przede wszystkim wy-
strój stylistyczny, niestety, prawie niezachowany we wnę-
trzach. Wystrój ten programowany był przez aktualne tendencje
narodowo-państwowe (m.in. tzw. gotyk krzyżacki na Pomo-
rzu), ewoluował jak cała sztuka od klasycyzmu po modernisty-
czny historyzm, dla nas szczególnie ciekawy w młodopolskiej
redakcji krakowskiej (np. Szkoła Przemysłowa, wybudowana w
latach 1907-12 w Krakowie wg projektu Sławomira Odrzy-
wolskiego), oraz ,^ieoklasycyzm ok. 1910". Ten ostatni autor
wiąże z odnowioną pamięcią o Komisji Edukacji Narodowej.
Wybitnym jego przykładem byłby już monumentalny gmach
Szkoły Wawelberga i Rotwanda w Warszawie (proj. Jan Hinz,
1896-97).
Kształt brył zależał także od tradycji tego rodzaju budow-
nictwa, np. wtedy, kiedy wyrastały one z podkowy, rzutu w XIX
w. popularnego w Europie, u nas zwłaszcza w Galicji (najstar-
LITERATURY
szy jednak przykład w wielkopolskim Trzemesznie, 1773-76),
czy rzadziej z czworoboku. Często budowano na rzutach przy-
pominających litery H, E, T i L, wygodnych dla rozmieszczania
klas wzdłuż traktów, dających dopasować się do ulic, zwracają-
cych uwagę osiowością, przestrzeganą do początku XX w.
Wszystko to akcentowało sytuację szkół wśród innych zabudo-
wań, co w małych miastach dodatkowo pochodziło od ilości
uczniów, jak np. w Sanoku, gdzie według prof. Franciszka
Bielaka było „siedem tysięcy mieszkańców i ośmiuset uczniów
w klasycznym gimnazjum".
Projektowanie tych nierzadko powściągliwych w formie i
dekoracji budowli należało do specjalistycznych biur rządo-
wych, zwłaszcza w Prusach, choć nie tylko tam. Utrudnia to
ustalenie nazwisk architektów, ale z pewnością byli wśród nich
również wybitni, o czym świadczy przykład wielkiego Karola F.
Schinkla (gimnazjum w Gdańsku, 1834). Koniec wieku dopisał
do ich listy kilkanaście nazwisk Polaków. Byli wśród nich poza
wspomnianymi - Jerzy Zawiejski, Teodor Talowski, Mikołaj
Tołwiński, Hipolit Majewski i in. Wysiłek wszystkich został
opisany w części historycznej, objętością 6 rozdziałów zdecydo-
wanie górującej nad 3 ostatnimi, poświęconymi „podstawom
tworzenia gmachów" oraz ich funkcjonalnej i znaczeniowej
kompozycji.
Maciej Gutowski z pewnością wybrał dobrze. Temat należy
do interesujących wbadaniachnad architekturą XIX iXX w.,choć
niełatwy, choćbyze względu na często trudnydo ustalenia pierwot-
ny stan rachowanych obiektów, w niektórych wypadkach znanych
już tylko z literatury, w wielu innych trudno dotąd dostępnych po
wojennej zmianie granic. A i te mają swoje znaczenie w sytuacji,
kiedy zajmując się takimi obiektami jak wznoszone głównie przez
obce rządy szkoły, chcemy nadal widzieć je na terytorium, które
już nigdy nie stało się na powrót polskim. Ale to podobnie jak
jeszcze kilka innych spraw, czeka na recenzję.
Bogusław Mansfeld
Robert Albinus, Lexicon der Stadt Kónigsberg Pr. und Umgebung, Verlag Gerhard
Rautenberg, Zweite erweiterte Auflage, Leer 1988, ss. 384, il.
Jest to książka pożyteczna i ciekawa, godna polecenia nie
tylko regionalistom. Wydawnictwo Gerhard Rautenberg (zało-
żone w 1825 r. w Morągu, w 1856 przeniesione do Królewca, a
od 1949 działające w Leer) po serii książek wspominkowych,
m.in. Kónigsberg in 144 Bildern, Kónigsberg damals und heute,
Wir kommen aus Kónigsberg Nordostpreussen heute, wydało (1.
wyd. 1985) opracowanie encyklopedyczne, z którego mogą
korzystać historycy różnych dziedzin. Leksykon zawiera, jak
rekomenduje sam autor, 2500 haseł, w tym około 800 biogra-
mów. Historyk sztuki znajdzie tu m.in. 57 haseł dotyczących
obiektów architektury i dwakroć tyle biogramów artystów,
osobno omówiono co ważniejsze wnętrza znanych budowli. Są
także hasła z zakresu tych dziedzin wytwórczości artystycznej,
które składały się na niepowtarzalny koloryt miasta (burszty-
niarstwo, organmistrzostwo, fabryki fajansu, złotnictwo,' sztuka
książki), szeroko potraktowano zagadnienie fortyfikacji nowo-
żytnych, pomniki i pamiątki historyczne (bogata ikonografia
Kanta), muzea i kolekcje dzieł sztuki. Niekonwencjonalny do-
bór, przejrzysty układ i ciekawa redakcja haseł czynią z leksy-
konu książkę „do czytania"; zwarte grupy haseł tworzą w wielu
miejscach dające się wyodrębnić całości.
Autor leksykonu nie stroni od ciekawostek, są nimi zarów-
no tak smakowite kąski, jak Paukenhund 43. regimentu pie-
choty, Brudermordkeule, legendarna postać Hansa Sagana -
który miał swój pomnik przed knipawskim ratuszem - jak też
ważne ze względów poznawczych „Królewieckie drogocenno-
ści na całym świecie" (chodzi o zbiory muzealne i pomniki),
„Laureaci Nagrody Nobla" (z Królewca było ich dwóch, trzeci
pochodził z miejscowości Gaffken) bądź „Kobiety we wscho-
dnioeuropejskiej literaturze". Sympatycznym uzupełnieniem
haseł przedmiotowych są leksykalne osobliwości wschodnio-
pruskiej niemczyzny, spośród których spodobały mi się: Gna-
schel (= mały nieznany człowieczek), gniddern (= uśmiechać
się chytrze), Klunkermus (= zacierki), Kopskiekelwein (= wino
103
XIX w., w austriackim ok. 1900 a w rosyjskim w pierwszym
dziesięcioleciu XX w.
Zezwolenie na wybudowanie gimnazjum pochodziło od
rządu i on też przysyłał lub zatwierdzał zgłoszony mu projekt.
Z wyjątkiem jednak Rosji, gdzie nie obowiązywały jakieś okre-
ślone wzory, choć budynki takie wyróżniały się od szkół wznie-
sionych z inicjatywy polskiej reprezentacyjnością odwołującą
się do pałaców arystokracji lub gmachów państwowych. We
wnętrzach odpowiadało jej dążenie do upiększania i powiększa-
nia ponad miarę hallów i auli, klatek schodowych i korytarzy,
co mogłoby z kolei stanowić pewną analogię do rosyjskiej roz-
rzutności w dysponowaniu przestrzenią urbanistyczną.
Repertuar pomieszczeń nie ulegał oczywiście częstym
zmianom, niemniej w ciągu ponad stu lat widocznym, zwłaszcza
w ostatniej ćwierci XIX w., kiedy pojawiły się sale gimnastyczne
(początkowo wolnostojące), różnego rodzaju pracownie
(warto tu wspomnieć gimnazjum jezuickie w Chyrowie), a
nawet oświatowe muzea. Zmieniał się przede wszystkim wy-
strój stylistyczny, niestety, prawie niezachowany we wnę-
trzach. Wystrój ten programowany był przez aktualne tendencje
narodowo-państwowe (m.in. tzw. gotyk krzyżacki na Pomo-
rzu), ewoluował jak cała sztuka od klasycyzmu po modernisty-
czny historyzm, dla nas szczególnie ciekawy w młodopolskiej
redakcji krakowskiej (np. Szkoła Przemysłowa, wybudowana w
latach 1907-12 w Krakowie wg projektu Sławomira Odrzy-
wolskiego), oraz ,^ieoklasycyzm ok. 1910". Ten ostatni autor
wiąże z odnowioną pamięcią o Komisji Edukacji Narodowej.
Wybitnym jego przykładem byłby już monumentalny gmach
Szkoły Wawelberga i Rotwanda w Warszawie (proj. Jan Hinz,
1896-97).
Kształt brył zależał także od tradycji tego rodzaju budow-
nictwa, np. wtedy, kiedy wyrastały one z podkowy, rzutu w XIX
w. popularnego w Europie, u nas zwłaszcza w Galicji (najstar-
LITERATURY
szy jednak przykład w wielkopolskim Trzemesznie, 1773-76),
czy rzadziej z czworoboku. Często budowano na rzutach przy-
pominających litery H, E, T i L, wygodnych dla rozmieszczania
klas wzdłuż traktów, dających dopasować się do ulic, zwracają-
cych uwagę osiowością, przestrzeganą do początku XX w.
Wszystko to akcentowało sytuację szkół wśród innych zabudo-
wań, co w małych miastach dodatkowo pochodziło od ilości
uczniów, jak np. w Sanoku, gdzie według prof. Franciszka
Bielaka było „siedem tysięcy mieszkańców i ośmiuset uczniów
w klasycznym gimnazjum".
Projektowanie tych nierzadko powściągliwych w formie i
dekoracji budowli należało do specjalistycznych biur rządo-
wych, zwłaszcza w Prusach, choć nie tylko tam. Utrudnia to
ustalenie nazwisk architektów, ale z pewnością byli wśród nich
również wybitni, o czym świadczy przykład wielkiego Karola F.
Schinkla (gimnazjum w Gdańsku, 1834). Koniec wieku dopisał
do ich listy kilkanaście nazwisk Polaków. Byli wśród nich poza
wspomnianymi - Jerzy Zawiejski, Teodor Talowski, Mikołaj
Tołwiński, Hipolit Majewski i in. Wysiłek wszystkich został
opisany w części historycznej, objętością 6 rozdziałów zdecydo-
wanie górującej nad 3 ostatnimi, poświęconymi „podstawom
tworzenia gmachów" oraz ich funkcjonalnej i znaczeniowej
kompozycji.
Maciej Gutowski z pewnością wybrał dobrze. Temat należy
do interesujących wbadaniachnad architekturą XIX iXX w.,choć
niełatwy, choćbyze względu na często trudnydo ustalenia pierwot-
ny stan rachowanych obiektów, w niektórych wypadkach znanych
już tylko z literatury, w wielu innych trudno dotąd dostępnych po
wojennej zmianie granic. A i te mają swoje znaczenie w sytuacji,
kiedy zajmując się takimi obiektami jak wznoszone głównie przez
obce rządy szkoły, chcemy nadal widzieć je na terytorium, które
już nigdy nie stało się na powrót polskim. Ale to podobnie jak
jeszcze kilka innych spraw, czeka na recenzję.
Bogusław Mansfeld
Robert Albinus, Lexicon der Stadt Kónigsberg Pr. und Umgebung, Verlag Gerhard
Rautenberg, Zweite erweiterte Auflage, Leer 1988, ss. 384, il.
Jest to książka pożyteczna i ciekawa, godna polecenia nie
tylko regionalistom. Wydawnictwo Gerhard Rautenberg (zało-
żone w 1825 r. w Morągu, w 1856 przeniesione do Królewca, a
od 1949 działające w Leer) po serii książek wspominkowych,
m.in. Kónigsberg in 144 Bildern, Kónigsberg damals und heute,
Wir kommen aus Kónigsberg Nordostpreussen heute, wydało (1.
wyd. 1985) opracowanie encyklopedyczne, z którego mogą
korzystać historycy różnych dziedzin. Leksykon zawiera, jak
rekomenduje sam autor, 2500 haseł, w tym około 800 biogra-
mów. Historyk sztuki znajdzie tu m.in. 57 haseł dotyczących
obiektów architektury i dwakroć tyle biogramów artystów,
osobno omówiono co ważniejsze wnętrza znanych budowli. Są
także hasła z zakresu tych dziedzin wytwórczości artystycznej,
które składały się na niepowtarzalny koloryt miasta (burszty-
niarstwo, organmistrzostwo, fabryki fajansu, złotnictwo,' sztuka
książki), szeroko potraktowano zagadnienie fortyfikacji nowo-
żytnych, pomniki i pamiątki historyczne (bogata ikonografia
Kanta), muzea i kolekcje dzieł sztuki. Niekonwencjonalny do-
bór, przejrzysty układ i ciekawa redakcja haseł czynią z leksy-
konu książkę „do czytania"; zwarte grupy haseł tworzą w wielu
miejscach dające się wyodrębnić całości.
Autor leksykonu nie stroni od ciekawostek, są nimi zarów-
no tak smakowite kąski, jak Paukenhund 43. regimentu pie-
choty, Brudermordkeule, legendarna postać Hansa Sagana -
który miał swój pomnik przed knipawskim ratuszem - jak też
ważne ze względów poznawczych „Królewieckie drogocenno-
ści na całym świecie" (chodzi o zbiory muzealne i pomniki),
„Laureaci Nagrody Nobla" (z Królewca było ich dwóch, trzeci
pochodził z miejscowości Gaffken) bądź „Kobiety we wscho-
dnioeuropejskiej literaturze". Sympatycznym uzupełnieniem
haseł przedmiotowych są leksykalne osobliwości wschodnio-
pruskiej niemczyzny, spośród których spodobały mi się: Gna-
schel (= mały nieznany człowieczek), gniddern (= uśmiechać
się chytrze), Klunkermus (= zacierki), Kopskiekelwein (= wino
103