LISTY DO REDAKCJI
ty, światowej sławy uczony był bezkrytycznym entuzjastą
kolekcji, podczas gdy jej rzekomo wielką wartość oceniał on
bardzo sceptycznie. Chciałbym wiedzieć, z jakiego publiko-
wanego tekstu prof. Białostockiego pochodzi cytat, iż w kraju
kolekcja ta ,jest zbiorem najpoważniejszym", gdyż jedyna
wydana drukiem wypowiedź Nowy stan posiadania (Folder
pokazu dla Ojca Świętego, czerwiec 1987) słów tych nie
zawiera, natomiast jest w niej bardzo mocno zaakcentowana
konieczność przebadania obrazów, czemu przeciwny był od
początku dr Porczyński oraz Rada Kolekcji. Czy istotnie
wynika to wyłącznie z przeświadczenia, iż polscy historycy
sztuki nie znają się na malarstwie, czy może jednak, jest to w
pełni świadoma - członkiem Rady Naukowej jest przecież
wybitny znawca malarstwa prof. dr hab. Mariusz Karpowicz
- chęć dalszego ukrywania jej rzeczywistej, artystycznej war-
tości? Zalecenie prof. Białostockiego zostałoby zapewne zre-
alizowane gdyby zbiór pozostał w Muzeum Archidiecezji
Warszawskiej. Fundator wycofał kolekcję, mimo iż aktem
darowizny zrzekł się chyba swych praw własności - i zainsta-
lował ją w nowej, chociaż niezbyt nadającej się do tego celu
siedzibie przy Pl. Bankowym. Prof. Marek Kwiatkowski wal-
nie przyczynił się do tego, że stanowiąca własność Muzeum
Archidiecezji kolekcja, znalazła się w siedzibie będącej włas-
nością Państwa. Może byłoby lepiej dla kultury polskiej, aby
znajdowała się ona tam gdzie została podarowana, zaś duży
gmach w którym się obecnie znajduje, należało wynająć np.
bankowi co byłoby zgodne z jego pierwotną funkcją.
Proszę także członków Rady Naukowej Kolekcji o wy-
jaśnienie Ich oświadczenia: ...prawdziwy niesmak budzić musi
kampania zmierzająca do degradacji ofiarowanej nam kole-
kcji malarstwa europejskiego, zwłaszcza urągający dobrym
obyczajom sposóbjej prowadzenia. Czyżby wynikało z tego,
iż zdaniem Panów, mój naukowy artykuł w fachowym czaso-
piśmie, to budząca niesmak kampania, natomiast dobre oby-
czaje to: publiczne nazywanie mnie przez dr. Porczyńskiego
kłamcą [Teleexpress 5.01], a mojego artykułu oszustwem bez
precedensu [„Sztandar Młodych" 6. 01; „Nowy Świat" 16.
01, 23.01; Pegaz 16.01], a nawet zbrodnią [„Nowa Europa"
15-17.01], oraz insynuowanie, że jestem przez kogoś opłaca-
ny [„Nowy Świat" 15-17. 01], wreszcie straszenie mnie
sądem [„Sztandar Młodych" 7.01]? Gratuluję tak osobliwej
interpretacji „dobrych obyczajów", którą usiłujecie narzucić
polskiemu spóleczeństwu. Różnimy się chyba także w pojmo-
waniu zadań nauki, które dla mnie zawsze polegać będą na
dochodzeniu prawdy, a nie na jej zatajaniu w imię doraźnych
i propagandowych racji. Panowie zgodzili się być panegirystami
i to jest Wasza decyzja, lecz nie ubierajcie tego w pozory
patriotyzmu. Niezależność badań i prawo uczonego do swobod-
nego formułowania wniosków wydaje się Panom czymś nie-
pojętym, zagrażającym polskiej kulturze, wymierzonym w
narodowe i religijne świętości. Przykład „właściwego" prze-
biegu dyskursu wskazuje prof. Marek Kwiatkowski, pisząc
jak to po ukazaniu się artykułu w „Neue Ziircher Zeitung"
kwestionującego autentyczność wielu obrazów z kolekcji,
wystawionych w 1986 r. w Pfaffikon k. Zurichu: Pan Po-
rczyński natychmiast opublikował sprostowanie i dziennikarz
nie miał prawa z nim polemizować [„Nowa Europa" 15-17.
01]. Podobne cenzorskie wysiłki podjął Pan Porczyński w
Warszawie, jeszcze przed publikacją mojego artykułu.
Wprawdzie zaprzecza temu w „Nowym Świecie" 23. 01
pisząc: Niezgodna z prawdą jest jego [M. M.] wypowiedź, że
naciskałem redaktora aby cen nie ujawniał, przecież sam w
liście (bez daty) do prof. Jerzego Kowalczyka stwierdzał:
Odnotowałem również, że Pan Redaktor poleci dr. Morce
zmodulowanie jego wypowiedzi i że zaleci mu wyłączenie cen
z tej „naukowej publikacji" [list publikowany w „Biulety-
nie Historii Sztuki" nr 3/1992]. Wcześniejszej, skutecznej
ingerencji cenzorskiej dr. Porczyńskiego doświadczyła Pani
prof. Maria Rzepińska [zob. Jej list, publikowany w „Biuletynie
Historii Sztuki" nr 2/1992]. Oboje znaleźliśmy się w ogniu
niewybredniej, posługującej się kłamstwem krytyki. Pracując
nad artykułem o obrazach Kolekcji im. Jana Pawła II nie sądzi-
łem, że na drodze wskazanej w maksymie amicus Plato, sed
magis amica veritas, napotkam tak donośne autorytety pod-
ążające w przeciwnym kierunku. Przypominam tę maksymę
nie tylko zabłąkanym uczonym z Rady Naukowej, lecz także
Panu posłowi Marcinowi Libickiemu, który wprawdzie nie
wymienił mnie z nazwiska, lecz to co robię - czyli uczciwe
wykonywanie swojej pracy - nazwał podłością [Oświadcze-
nia poselskie 23. 01], oraz wszystkim czcigodnym sygnata-
riuszom Oświadczenia Członków Rady Kultury przy
Prezydencie RP [„Słowo. Dziennik Katolicki" 19-21. 02].
Apeluję także do Panów, oraz do wszystkich nadsyłających
listy na adres „Biuletynu Historii Sztuki", aby żądanie ogło-
szenia repliki Pana dr. Porczyńskiego kierowali do samego
Fundatora, gdyż pomimo upływu czterech miesięcy i dekla-
rowanej przez Redakcję gotowości publikowania, żaden tekst
dotychczas nie wpłynął. Szanownym Radcom Naukowym,
jak i wszystkim zabierającym publicznie głos w sprawie
mojego artykułu, zalecam przede wszystkim jego spokojną
lekturę i pozbawioną inwektyw merytoryczną polemikę lub
chwilę refleksji nad sensem norwidowskiego pytania: Czy ten
ptak kala gniazdo co je kala, czy ten, co mówić o tym nie
pozwala?
dr Mieczysław Morka
List prof. dr hab. Juliusza Bursze do Redakcji „Kulis-Expressu Wieczornego
(publ. 5-7. 02. 1993 r.):
Szanowny Panie Redaktorze!
Ogromnie się ubawiłem ale i zmartwiłem artykułem w
niedzielnym wydaniu Pana pisma „Express Wieczorny" na
dni 22, 23 i 24 lutego podpisanym przez pana Rafała Jabłoń-
skiego a omawiającym spór miedzy niektórymi historykami
sztuki a Państwem Porczyńskimi i „Radą Naukową". Zadzi-
wił mnie szczególnie fragment cytowany z „Życia Codzien-
nego" świadczący o kompletnym niezrozumieniu zagadnień
związanych z badaniami dzieł sztuki. Twierdzenie, iż w Pol-
sce metody badań a szczególnie malarstwa pod względem
158
ty, światowej sławy uczony był bezkrytycznym entuzjastą
kolekcji, podczas gdy jej rzekomo wielką wartość oceniał on
bardzo sceptycznie. Chciałbym wiedzieć, z jakiego publiko-
wanego tekstu prof. Białostockiego pochodzi cytat, iż w kraju
kolekcja ta ,jest zbiorem najpoważniejszym", gdyż jedyna
wydana drukiem wypowiedź Nowy stan posiadania (Folder
pokazu dla Ojca Świętego, czerwiec 1987) słów tych nie
zawiera, natomiast jest w niej bardzo mocno zaakcentowana
konieczność przebadania obrazów, czemu przeciwny był od
początku dr Porczyński oraz Rada Kolekcji. Czy istotnie
wynika to wyłącznie z przeświadczenia, iż polscy historycy
sztuki nie znają się na malarstwie, czy może jednak, jest to w
pełni świadoma - członkiem Rady Naukowej jest przecież
wybitny znawca malarstwa prof. dr hab. Mariusz Karpowicz
- chęć dalszego ukrywania jej rzeczywistej, artystycznej war-
tości? Zalecenie prof. Białostockiego zostałoby zapewne zre-
alizowane gdyby zbiór pozostał w Muzeum Archidiecezji
Warszawskiej. Fundator wycofał kolekcję, mimo iż aktem
darowizny zrzekł się chyba swych praw własności - i zainsta-
lował ją w nowej, chociaż niezbyt nadającej się do tego celu
siedzibie przy Pl. Bankowym. Prof. Marek Kwiatkowski wal-
nie przyczynił się do tego, że stanowiąca własność Muzeum
Archidiecezji kolekcja, znalazła się w siedzibie będącej włas-
nością Państwa. Może byłoby lepiej dla kultury polskiej, aby
znajdowała się ona tam gdzie została podarowana, zaś duży
gmach w którym się obecnie znajduje, należało wynająć np.
bankowi co byłoby zgodne z jego pierwotną funkcją.
Proszę także członków Rady Naukowej Kolekcji o wy-
jaśnienie Ich oświadczenia: ...prawdziwy niesmak budzić musi
kampania zmierzająca do degradacji ofiarowanej nam kole-
kcji malarstwa europejskiego, zwłaszcza urągający dobrym
obyczajom sposóbjej prowadzenia. Czyżby wynikało z tego,
iż zdaniem Panów, mój naukowy artykuł w fachowym czaso-
piśmie, to budząca niesmak kampania, natomiast dobre oby-
czaje to: publiczne nazywanie mnie przez dr. Porczyńskiego
kłamcą [Teleexpress 5.01], a mojego artykułu oszustwem bez
precedensu [„Sztandar Młodych" 6. 01; „Nowy Świat" 16.
01, 23.01; Pegaz 16.01], a nawet zbrodnią [„Nowa Europa"
15-17.01], oraz insynuowanie, że jestem przez kogoś opłaca-
ny [„Nowy Świat" 15-17. 01], wreszcie straszenie mnie
sądem [„Sztandar Młodych" 7.01]? Gratuluję tak osobliwej
interpretacji „dobrych obyczajów", którą usiłujecie narzucić
polskiemu spóleczeństwu. Różnimy się chyba także w pojmo-
waniu zadań nauki, które dla mnie zawsze polegać będą na
dochodzeniu prawdy, a nie na jej zatajaniu w imię doraźnych
i propagandowych racji. Panowie zgodzili się być panegirystami
i to jest Wasza decyzja, lecz nie ubierajcie tego w pozory
patriotyzmu. Niezależność badań i prawo uczonego do swobod-
nego formułowania wniosków wydaje się Panom czymś nie-
pojętym, zagrażającym polskiej kulturze, wymierzonym w
narodowe i religijne świętości. Przykład „właściwego" prze-
biegu dyskursu wskazuje prof. Marek Kwiatkowski, pisząc
jak to po ukazaniu się artykułu w „Neue Ziircher Zeitung"
kwestionującego autentyczność wielu obrazów z kolekcji,
wystawionych w 1986 r. w Pfaffikon k. Zurichu: Pan Po-
rczyński natychmiast opublikował sprostowanie i dziennikarz
nie miał prawa z nim polemizować [„Nowa Europa" 15-17.
01]. Podobne cenzorskie wysiłki podjął Pan Porczyński w
Warszawie, jeszcze przed publikacją mojego artykułu.
Wprawdzie zaprzecza temu w „Nowym Świecie" 23. 01
pisząc: Niezgodna z prawdą jest jego [M. M.] wypowiedź, że
naciskałem redaktora aby cen nie ujawniał, przecież sam w
liście (bez daty) do prof. Jerzego Kowalczyka stwierdzał:
Odnotowałem również, że Pan Redaktor poleci dr. Morce
zmodulowanie jego wypowiedzi i że zaleci mu wyłączenie cen
z tej „naukowej publikacji" [list publikowany w „Biulety-
nie Historii Sztuki" nr 3/1992]. Wcześniejszej, skutecznej
ingerencji cenzorskiej dr. Porczyńskiego doświadczyła Pani
prof. Maria Rzepińska [zob. Jej list, publikowany w „Biuletynie
Historii Sztuki" nr 2/1992]. Oboje znaleźliśmy się w ogniu
niewybredniej, posługującej się kłamstwem krytyki. Pracując
nad artykułem o obrazach Kolekcji im. Jana Pawła II nie sądzi-
łem, że na drodze wskazanej w maksymie amicus Plato, sed
magis amica veritas, napotkam tak donośne autorytety pod-
ążające w przeciwnym kierunku. Przypominam tę maksymę
nie tylko zabłąkanym uczonym z Rady Naukowej, lecz także
Panu posłowi Marcinowi Libickiemu, który wprawdzie nie
wymienił mnie z nazwiska, lecz to co robię - czyli uczciwe
wykonywanie swojej pracy - nazwał podłością [Oświadcze-
nia poselskie 23. 01], oraz wszystkim czcigodnym sygnata-
riuszom Oświadczenia Członków Rady Kultury przy
Prezydencie RP [„Słowo. Dziennik Katolicki" 19-21. 02].
Apeluję także do Panów, oraz do wszystkich nadsyłających
listy na adres „Biuletynu Historii Sztuki", aby żądanie ogło-
szenia repliki Pana dr. Porczyńskiego kierowali do samego
Fundatora, gdyż pomimo upływu czterech miesięcy i dekla-
rowanej przez Redakcję gotowości publikowania, żaden tekst
dotychczas nie wpłynął. Szanownym Radcom Naukowym,
jak i wszystkim zabierającym publicznie głos w sprawie
mojego artykułu, zalecam przede wszystkim jego spokojną
lekturę i pozbawioną inwektyw merytoryczną polemikę lub
chwilę refleksji nad sensem norwidowskiego pytania: Czy ten
ptak kala gniazdo co je kala, czy ten, co mówić o tym nie
pozwala?
dr Mieczysław Morka
List prof. dr hab. Juliusza Bursze do Redakcji „Kulis-Expressu Wieczornego
(publ. 5-7. 02. 1993 r.):
Szanowny Panie Redaktorze!
Ogromnie się ubawiłem ale i zmartwiłem artykułem w
niedzielnym wydaniu Pana pisma „Express Wieczorny" na
dni 22, 23 i 24 lutego podpisanym przez pana Rafała Jabłoń-
skiego a omawiającym spór miedzy niektórymi historykami
sztuki a Państwem Porczyńskimi i „Radą Naukową". Zadzi-
wił mnie szczególnie fragment cytowany z „Życia Codzien-
nego" świadczący o kompletnym niezrozumieniu zagadnień
związanych z badaniami dzieł sztuki. Twierdzenie, iż w Pol-
sce metody badań a szczególnie malarstwa pod względem
158