LISTY DO REDAKCJI
technicznym, są przestarzałe i wysoce zawodne, może budzić
jedynie uśmiech politowania.
W Polsce istnieją trzy, jedne z najstarszych uczelni w
Europie, cieszące się bardzo dobrą opinią na całym świecie.
Uczelnie te: w Krakowie, Toruniu i Warszawie, są w stanie
przeprowadzić badania obrazów i stwierdzić ich autentycz-
ność nie tylko na podstawie zdjęć rentgenowskich i niektó-
rych badań chemicznych, ale dysponują również innymi
bardzo szerokimi metodami badawczymi.
Naprawdę kilka czy kilkanaście wykonanych zdjęć rent-
genowskich, w dodatku bez ich odpowiedniej interpretacji i
kilka analiz chemicznych nie wystarcza, aby się autorytatyw-
nie wypowiadać w sprawie atrybucji obiektów tak poważnej
galerii. Nie zareagowałbym może na ten artykuł zabawny i
jednocześnie smutny gdyby nie wypowiedź w TV pana doc.
Marka Kwiatkowskiego, dyrektora Łazienek Królewskich,
który również kwestionował nasze krajowe możliwości ba-
dawcze, co już zakrawa na ignorancję lub złą wolę.
Całość sprawy przypomina mi walkę posiadaczy i niektórych
historyków sztuki dotyczącą sfałszowania przez Van Megerena
obrazów a jednym z najwybitniejszych konserwatorów Paulem
Coremansem. Profesor Coremans musiał bardzo długo walczyć
nawet w sądzie, aby dowieść swojej racji o fałszerstwie obra-
zów. Jego książka dotycząca bardzo szczegółowych i wszech-
stronnych badań jest niestety chyba nie znana historykom
sztuki, a szczególnie „Radzie Naukowej", której członkowie
o ile się podjęli tak zaszczytnej funkcji, powinni się z nią
obowiązkowo zapoznać.
Rozumiem, że w fałszerstwach Van Megerena chodziło o
ogromny prestiż wielkich kolekcjonerów i niektórych sławnych
europejskich historyków sztuki, ale i o to chyba między innymi
chodzi, w tym sporze, tylko że oczywiście na naszą krajową
skalę. W konkluzji, jak to w Polsce „cudze chwalicie, swego nie
znacie" stwierdzam, że wszystkie w Polsce uczelnie posiadające
wydziały konserwacji są w stanie przeprowadzić dokładne ana-
lizy obrazów i stwierdzić ich autentyczność oczywiście przy
współpracy najwybitniejszych historyków sztuki. Tak więc nie
trzeba wydawać tysięcy fantów szterlingów.
Bardzo proszę Pana Redaktora o zamieszczenie mego
listu, gdyż opinie wygłaszane i publikowane w prasie są
niezgodne z prawdą i godzą w dotychczasowy dorobek i dobre
imię konserwatorów dzieł sztuki w Polsce.
Z poważaniem
Juliusz Bursze
Oświadczenie Zarządu Głównego Stowarzyszenia Historyków Sztuki (20. 01. 1993 r.):
Warszawa, 20 stycznia 1993 r.
Zarząd Główny Stowarzyszenia Historyków Sztuki z
uwagą śledzi toczącą się od kilku tygodni dyskusję w środ-
kach masowego przekazu na temat autentyczności dzieł sztuki
wchodzących w skład kolekcji pp Janiny i Zbigniewa Carroll-
Porczyńskich noszącej imię Jana Pawła II. Dyskusja ta wy-
wołana została artykułem dr Mieczysława Morki pt.
„Malarstwo włoskie w kolekcji J. i Z. K. Porczyńskich. Pro-
blemy atrybucji", opublikowanym w „Biuletynie Historii
Sztuki" (1992, nr 2).
Ostatnio spór przeniesiony został z płaszczyzny nauko-
wej na płaszczyznę polemiki tyleż emocjonalnej, co nie ma-
jącej wiele wspólnego z postępowaniem badawczym i jego
celem, jakim jest dochodzenie Prawdy.
Nie wchodząc w stronę merytoryczą sporu, wyrażamy
sprzeciw wobec tworzenia wokół sprawy kolekcji Porczyń-
skich aury skandalu, insynuacji i pogróżek. Zarząd Główny
SHS jest gorącym zwolennikiem szczegółowego i rzetelnego
zbadania obrazów znajdujących się w kolekcji, jednakże ba-
dania te muszą, być prowadzone w atmosferze spokoju i
powagi, w myśl łacińskiej sentencji „SINE IRA ET STU-
DIO".
Sekretarz Generalny SHS prof dr hab. Maria Poprzęcka
V-Prezes Zarządu Głównego SHS prof. dr hab. Tadeusz S.
Jaroszewski
List prof dr hab. inż. Zbigniewa Dmochowskiego do Redakcji „Biuletynu Historii Sztuki":
Warszawa, dnia 1993.01. 27
Redaktor Naczelny Biuletynu Historii Sztuki Instytut Sztuki PAN
Szanowny Panie Redaktorze!
W związku z pismem do Pana Rady Naukowej Muzeum
Kolekcji im. Jana Pawła II z dnia 8 stycznia 1993 r. oraz pismem
skierowanym do mnie prze Dyrektora Muzeum Kolekcji im. Jan
Pawła II dr. Zbigniewa Carroll-Porczyńskiego w sprawie działal-
ności Pana dr. Mieczysława Morki z Polskiej Akademii Nauk
(Biuletyn Historii Sztuki nr 2/1992 r.), który usiłuje zasłaniając się
własnymi badaniami naukowymi pośrednio zaszkodzić dobremu
imieniu donatorów Muzeum Kolekcji, wyrażam zdecydowany
sprzeciw tego typu działaniom.
Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że Biuletyn Historii
Sztuki nie wziął pod uwagę poważnych konsekwencji swego
jednostronnego działania lub świadomie włączył się do tego
typu nieetycznej kampanii.
Przynosi to szkodę nie tylko państwu Porczyńskim i licznej
grupie miłośników Muzeum Kolekcji im. Jana Pawła II, ale
także społeczeństwu polskiemu i Polsce.
Największe szkody przynosi jednak ta akcja Polskiej
Akademii Nauk, która w przeszłości poza pozytywami, chara-
kteryzowała się dużym stopniem serwilizmu w stosunku do
władz partyjnych PRL, w tym Komitetu Centralnego PZPR,
włączając się wielokrotnie w akcje antychrześcijańs kie i anty-
katolickie.
Działalność Pana dr. Morki i pośrednio Biuletynu Historii
Sztuki przez niedopuszczenie do opublikowania w Biuletynie
przez osoby zniesławiane odpowiedniej wypowiedzi i obro-
ny, nie służy hasłu o wysokim poziomie etyki wśród człon-
ków i pracowników PAN.
159
technicznym, są przestarzałe i wysoce zawodne, może budzić
jedynie uśmiech politowania.
W Polsce istnieją trzy, jedne z najstarszych uczelni w
Europie, cieszące się bardzo dobrą opinią na całym świecie.
Uczelnie te: w Krakowie, Toruniu i Warszawie, są w stanie
przeprowadzić badania obrazów i stwierdzić ich autentycz-
ność nie tylko na podstawie zdjęć rentgenowskich i niektó-
rych badań chemicznych, ale dysponują również innymi
bardzo szerokimi metodami badawczymi.
Naprawdę kilka czy kilkanaście wykonanych zdjęć rent-
genowskich, w dodatku bez ich odpowiedniej interpretacji i
kilka analiz chemicznych nie wystarcza, aby się autorytatyw-
nie wypowiadać w sprawie atrybucji obiektów tak poważnej
galerii. Nie zareagowałbym może na ten artykuł zabawny i
jednocześnie smutny gdyby nie wypowiedź w TV pana doc.
Marka Kwiatkowskiego, dyrektora Łazienek Królewskich,
który również kwestionował nasze krajowe możliwości ba-
dawcze, co już zakrawa na ignorancję lub złą wolę.
Całość sprawy przypomina mi walkę posiadaczy i niektórych
historyków sztuki dotyczącą sfałszowania przez Van Megerena
obrazów a jednym z najwybitniejszych konserwatorów Paulem
Coremansem. Profesor Coremans musiał bardzo długo walczyć
nawet w sądzie, aby dowieść swojej racji o fałszerstwie obra-
zów. Jego książka dotycząca bardzo szczegółowych i wszech-
stronnych badań jest niestety chyba nie znana historykom
sztuki, a szczególnie „Radzie Naukowej", której członkowie
o ile się podjęli tak zaszczytnej funkcji, powinni się z nią
obowiązkowo zapoznać.
Rozumiem, że w fałszerstwach Van Megerena chodziło o
ogromny prestiż wielkich kolekcjonerów i niektórych sławnych
europejskich historyków sztuki, ale i o to chyba między innymi
chodzi, w tym sporze, tylko że oczywiście na naszą krajową
skalę. W konkluzji, jak to w Polsce „cudze chwalicie, swego nie
znacie" stwierdzam, że wszystkie w Polsce uczelnie posiadające
wydziały konserwacji są w stanie przeprowadzić dokładne ana-
lizy obrazów i stwierdzić ich autentyczność oczywiście przy
współpracy najwybitniejszych historyków sztuki. Tak więc nie
trzeba wydawać tysięcy fantów szterlingów.
Bardzo proszę Pana Redaktora o zamieszczenie mego
listu, gdyż opinie wygłaszane i publikowane w prasie są
niezgodne z prawdą i godzą w dotychczasowy dorobek i dobre
imię konserwatorów dzieł sztuki w Polsce.
Z poważaniem
Juliusz Bursze
Oświadczenie Zarządu Głównego Stowarzyszenia Historyków Sztuki (20. 01. 1993 r.):
Warszawa, 20 stycznia 1993 r.
Zarząd Główny Stowarzyszenia Historyków Sztuki z
uwagą śledzi toczącą się od kilku tygodni dyskusję w środ-
kach masowego przekazu na temat autentyczności dzieł sztuki
wchodzących w skład kolekcji pp Janiny i Zbigniewa Carroll-
Porczyńskich noszącej imię Jana Pawła II. Dyskusja ta wy-
wołana została artykułem dr Mieczysława Morki pt.
„Malarstwo włoskie w kolekcji J. i Z. K. Porczyńskich. Pro-
blemy atrybucji", opublikowanym w „Biuletynie Historii
Sztuki" (1992, nr 2).
Ostatnio spór przeniesiony został z płaszczyzny nauko-
wej na płaszczyznę polemiki tyleż emocjonalnej, co nie ma-
jącej wiele wspólnego z postępowaniem badawczym i jego
celem, jakim jest dochodzenie Prawdy.
Nie wchodząc w stronę merytoryczą sporu, wyrażamy
sprzeciw wobec tworzenia wokół sprawy kolekcji Porczyń-
skich aury skandalu, insynuacji i pogróżek. Zarząd Główny
SHS jest gorącym zwolennikiem szczegółowego i rzetelnego
zbadania obrazów znajdujących się w kolekcji, jednakże ba-
dania te muszą, być prowadzone w atmosferze spokoju i
powagi, w myśl łacińskiej sentencji „SINE IRA ET STU-
DIO".
Sekretarz Generalny SHS prof dr hab. Maria Poprzęcka
V-Prezes Zarządu Głównego SHS prof. dr hab. Tadeusz S.
Jaroszewski
List prof dr hab. inż. Zbigniewa Dmochowskiego do Redakcji „Biuletynu Historii Sztuki":
Warszawa, dnia 1993.01. 27
Redaktor Naczelny Biuletynu Historii Sztuki Instytut Sztuki PAN
Szanowny Panie Redaktorze!
W związku z pismem do Pana Rady Naukowej Muzeum
Kolekcji im. Jana Pawła II z dnia 8 stycznia 1993 r. oraz pismem
skierowanym do mnie prze Dyrektora Muzeum Kolekcji im. Jan
Pawła II dr. Zbigniewa Carroll-Porczyńskiego w sprawie działal-
ności Pana dr. Mieczysława Morki z Polskiej Akademii Nauk
(Biuletyn Historii Sztuki nr 2/1992 r.), który usiłuje zasłaniając się
własnymi badaniami naukowymi pośrednio zaszkodzić dobremu
imieniu donatorów Muzeum Kolekcji, wyrażam zdecydowany
sprzeciw tego typu działaniom.
Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że Biuletyn Historii
Sztuki nie wziął pod uwagę poważnych konsekwencji swego
jednostronnego działania lub świadomie włączył się do tego
typu nieetycznej kampanii.
Przynosi to szkodę nie tylko państwu Porczyńskim i licznej
grupie miłośników Muzeum Kolekcji im. Jana Pawła II, ale
także społeczeństwu polskiemu i Polsce.
Największe szkody przynosi jednak ta akcja Polskiej
Akademii Nauk, która w przeszłości poza pozytywami, chara-
kteryzowała się dużym stopniem serwilizmu w stosunku do
władz partyjnych PRL, w tym Komitetu Centralnego PZPR,
włączając się wielokrotnie w akcje antychrześcijańs kie i anty-
katolickie.
Działalność Pana dr. Morki i pośrednio Biuletynu Historii
Sztuki przez niedopuszczenie do opublikowania w Biuletynie
przez osoby zniesławiane odpowiedniej wypowiedzi i obro-
ny, nie służy hasłu o wysokim poziomie etyki wśród człon-
ków i pracowników PAN.
159