LECHOSŁAW LAMEŃSKI
II. 4. Antoni Michalak, "Ukrzyżowanie ze św. Zofią i św.
Szczepanem", 1928, ol. pŁ, kościół w Rudzie k. Jarosławia.
Repr. ze starej fotografii
III. 4. Antoni Michalak, "Crucifixion with St. Sophia and St.
Szczepan", 1928, oil on canvas, church at Ruda near Jarosław.
Repr. from an old photograph
nym w 1927 r. jako praca dyplomowa na zakończenie
studiów. Zdaniem Waldemara Odorowskiego to duże
płótno (format 245,0 x 270,0 cm) jest rodzajem: "filo-
zoficznej przypowieści o fałszywym pojmowaniu
szczęścia - bogato odziani mieszczanie z zazdrością
przyglądają się promieniującemu szczęściem obdarte-
mu biedakowi. Obraz nawiązuje do kompozycji rene-
sansowych, ale osadzony jest całkowicie w kazimier-
skich realiach. Do postaci głównego bohatera Michalak
wykorzystał niewidomego żebraka Kozdronia o ascety-
cznej, natchnionej twarzy, który stał się ulubionym mo-
delem malarza. Na tle drewnianej piętrzącej się w fan-
tazyjnych przybudówkach architektury miasteczka wy-
stępują również inni kazimierzanie: Żydzi w swoich
charakterystycznych strojach, a także sami malarze. An-
toni Łyżwański i Efreim Seidenbeutel, nan Frankowski
znany restaurator i przyjaciel malarzy."
Już w tej wczesnej, wielofiguralnej kompozycji mo-
żemy dostrzec cechy charakterystyczne dla dalszej -
dojrzałej - twórczości artysty. Przede wszystkim prob-
lem światła obecnego, wręcz materialnego, a przecież
płynącego z co najmniej kilku niewidocznych źródeł.
Światło rozproszone i łagodne, wydobywa z cienia frag-
menty ciała i stroju, modeluje wyraziste twarze, spływa
po gładkiej i cienkiej warstwie malarskiej płótna. Mi-
chalak przykładał dużą wagę do szczegółów. Malował
z wyczuciem delikatny splot ornamentu na płaszczach
mieszczan, rejestrując stojącą z boku kozę, żującą spo-
kojnie liście krzewu, oddał z pietyzmem wyszukany
kształt cholewki buta, a przecież nie zapomniał o ogól-
nej wymowie obrazu. Jego bohaterowie uchwyceni w
różnych fazach ruchu, zastygli, znieruchomieli, poraże-
ni widokiem i blaskiem bijącym z chudego i obnażone-
go torsu "człowieka szczęśliwego". W niewielkim prze-
świcie pomiędzy koślawą drewnianą zabudową starego
Kazimierza, pojawiła się rozległa panorama miasteczka
z górą trzech krzyży i łukiem tęczy na pochmurnym,
granatowym niebie.
Obraz spodobał się zarówno Tadeuszowi Pruszko-
wskiemu jak i kolegom ze studiów, członkom założonej
właśnie grupy, co zapewniło Michalakowi znaczącą
pozycję i miejsce w Bractwie. Wkrótce potem - na
jesieni 1925 r. - artysta wyjechał na roczne stypendium
rządu francuskiego do Paryża. Podczas pobytu nad Se-
kwaną, urzekła go - jak wynika z zachowanych szki-
cowników (wł. rodziny artysty) - gotycka architektura
i rzeźba. Był częstym gościem w Luwrze, sporo kopio-
wał, dużo czasu poświęcił Złożeniu do grobu Ribery.
Poznał polskich przedstawicieli Ecole de Paris - Moj-
żesza Kislinga, Tadeusza Makowskiego i Eugeniusza
Zaka. Był w pracowni Fernanda Legera. Spotkał Józefa
Pankiewicza i jego uczniów z Komitetu Paryskiego. Nie
wydaje się jednak, aby poza ogromnym szacunkiem i
uznaniem jakie żywił wobec osoby i sztuki pierwszego
polskiego impresjonisty, przejął coś z jego widzenia
plastycznego do swego malarstwa, przynajmniej we
wstępnej fazie. O wiele większe wrażenie zrobiły na
Machalaku obrazy wielkich mistrzów XVII w. zgroma-
dzone w salach Luwru, a także specyfika, odrębność
francuskiej prowincji, średniowieczna zabudowa miast
i miasteczek, piękno gotyckich katedr.
Jesienią 1926 r. Antoni Michalak opuścił Francję i
wyjechał do Włoch, gdzie spędził - podróżując z półno-
cy na południe (przynajmniej do Neapolu) - kilka ko-
74
II. 4. Antoni Michalak, "Ukrzyżowanie ze św. Zofią i św.
Szczepanem", 1928, ol. pŁ, kościół w Rudzie k. Jarosławia.
Repr. ze starej fotografii
III. 4. Antoni Michalak, "Crucifixion with St. Sophia and St.
Szczepan", 1928, oil on canvas, church at Ruda near Jarosław.
Repr. from an old photograph
nym w 1927 r. jako praca dyplomowa na zakończenie
studiów. Zdaniem Waldemara Odorowskiego to duże
płótno (format 245,0 x 270,0 cm) jest rodzajem: "filo-
zoficznej przypowieści o fałszywym pojmowaniu
szczęścia - bogato odziani mieszczanie z zazdrością
przyglądają się promieniującemu szczęściem obdarte-
mu biedakowi. Obraz nawiązuje do kompozycji rene-
sansowych, ale osadzony jest całkowicie w kazimier-
skich realiach. Do postaci głównego bohatera Michalak
wykorzystał niewidomego żebraka Kozdronia o ascety-
cznej, natchnionej twarzy, który stał się ulubionym mo-
delem malarza. Na tle drewnianej piętrzącej się w fan-
tazyjnych przybudówkach architektury miasteczka wy-
stępują również inni kazimierzanie: Żydzi w swoich
charakterystycznych strojach, a także sami malarze. An-
toni Łyżwański i Efreim Seidenbeutel, nan Frankowski
znany restaurator i przyjaciel malarzy."
Już w tej wczesnej, wielofiguralnej kompozycji mo-
żemy dostrzec cechy charakterystyczne dla dalszej -
dojrzałej - twórczości artysty. Przede wszystkim prob-
lem światła obecnego, wręcz materialnego, a przecież
płynącego z co najmniej kilku niewidocznych źródeł.
Światło rozproszone i łagodne, wydobywa z cienia frag-
menty ciała i stroju, modeluje wyraziste twarze, spływa
po gładkiej i cienkiej warstwie malarskiej płótna. Mi-
chalak przykładał dużą wagę do szczegółów. Malował
z wyczuciem delikatny splot ornamentu na płaszczach
mieszczan, rejestrując stojącą z boku kozę, żującą spo-
kojnie liście krzewu, oddał z pietyzmem wyszukany
kształt cholewki buta, a przecież nie zapomniał o ogól-
nej wymowie obrazu. Jego bohaterowie uchwyceni w
różnych fazach ruchu, zastygli, znieruchomieli, poraże-
ni widokiem i blaskiem bijącym z chudego i obnażone-
go torsu "człowieka szczęśliwego". W niewielkim prze-
świcie pomiędzy koślawą drewnianą zabudową starego
Kazimierza, pojawiła się rozległa panorama miasteczka
z górą trzech krzyży i łukiem tęczy na pochmurnym,
granatowym niebie.
Obraz spodobał się zarówno Tadeuszowi Pruszko-
wskiemu jak i kolegom ze studiów, członkom założonej
właśnie grupy, co zapewniło Michalakowi znaczącą
pozycję i miejsce w Bractwie. Wkrótce potem - na
jesieni 1925 r. - artysta wyjechał na roczne stypendium
rządu francuskiego do Paryża. Podczas pobytu nad Se-
kwaną, urzekła go - jak wynika z zachowanych szki-
cowników (wł. rodziny artysty) - gotycka architektura
i rzeźba. Był częstym gościem w Luwrze, sporo kopio-
wał, dużo czasu poświęcił Złożeniu do grobu Ribery.
Poznał polskich przedstawicieli Ecole de Paris - Moj-
żesza Kislinga, Tadeusza Makowskiego i Eugeniusza
Zaka. Był w pracowni Fernanda Legera. Spotkał Józefa
Pankiewicza i jego uczniów z Komitetu Paryskiego. Nie
wydaje się jednak, aby poza ogromnym szacunkiem i
uznaniem jakie żywił wobec osoby i sztuki pierwszego
polskiego impresjonisty, przejął coś z jego widzenia
plastycznego do swego malarstwa, przynajmniej we
wstępnej fazie. O wiele większe wrażenie zrobiły na
Machalaku obrazy wielkich mistrzów XVII w. zgroma-
dzone w salach Luwru, a także specyfika, odrębność
francuskiej prowincji, średniowieczna zabudowa miast
i miasteczek, piękno gotyckich katedr.
Jesienią 1926 r. Antoni Michalak opuścił Francję i
wyjechał do Włoch, gdzie spędził - podróżując z półno-
cy na południe (przynajmniej do Neapolu) - kilka ko-
74