pamięć szczęścia i słonecznych bogów
zostawiłem za straszliwą bramą
mej miłości i walk mojej ślady
W tym obrazie tylko Orfeusz-Malczewski jest smutny. Prawie nie
widać jego twarzy, tak szczelnie zacieniona jest czapką i kołnierzem
szynela.
Na drugim płótnie Eurydyka: w tunice, z uniesionymi zgiętymi
ramionami, pogodnie uśmiechnięta, kroczy za Hermesem, który bie-
ży przodem, trzymając w dłoni kraj jej sukni. Obok nagiego Herme-
sa podąża szczelnie spowity w szynel Orfeusz. Ale przecież ten szy-
nel to tylko kostium. Jak Grottger, największy piewca 1863 roku,
który w walkach nigdy nie uczestniczył, a chętnie chodził i portreto-
wał się w stroju powstańczym, tak i Malczewski lubił malować sie-
bie w szynelach.
Artysta w sposób niezrównany łączy świat chrześcijański ze staro-
żytnym. „Jego boginie o kształtach klasycznych miały na czole
chrześcijańskie piętno... przebijała z nich harmonia ducha z przy-
rodą” - pisała Maria Janoszanka, malarka i przyjaciółka domu.
Malczewski prezentuje tę jedność świata natury i ducha w auto-
portretach w habicie franciszkańskim, gdzie siedzi na kamieniu
w szczerym polu, otoczony Parkami, satyrami, chimerą. Na innym
obrazie, patrząc wprost na widza, nakazuje ciszę, by nie spłoszyć
wygrzewających się po obu stronach drogi chimery i satyra.
Świat przyrody i sztuki - satyr, chimera, muza z Pegazem składają
hołd Marii wyniesionej na tronie w szczerym polu. Takich płócien
93