66
W. SUCHOCKI
póz: skok naprzód, szarpnięcie wstecz i bezwład śmierci — wszystko
w układzie bliskim symetrii. Między punktującymi plamami bieli,
teraz już bardzo bliskimi sobie: kulą-zadem i wspartą na cokole
z martwych szwoleżerów kulą-powalonym koniem, o żałosnym wy-
glądzie przewróconego na grzbiet chrząszcza, chyli się dynamiczny,
postawiony na rogu trójkąt walącego się w tył konia, przecięty
zygzakiem trafionego szwoleżera, co w ściskającym i symetryzującym
sąsiedztwie nabiera charakteru jeszcze bardziej konwulsyjnego. Spo-
strzegamy też, że konie i jeźdźcy łączą się w pary, przedstawiające
,,stroboskopowo" dwie kolejne fazy tego samego ruchu: powalony
siwek przedstawia to, co czeka za moment nacierającego od brzegu,
padający w tył gniadosz — niżej, na skręcie, koziołkuje, rozpoczynając
przemierzonym torem przeciwny ruch — spadanie. Wreszcie — za
tym wszystkim, jak duch szarży, przesuwa się ku czołu cień szwoleżera,
który podejmuje zamaszysty gest, dopowiadając jego retoryczny
sens. Przede wszystkim wskazuje kierunek — nowy: gest już nie
zawisa, a chyli się, strzała utworzona przez rękę z szablą obejmuje
grupę i celuje w środek obrazu. Otrzymujemy streszczenie w pod-
stawowych pozach szarży jako historii unicestwienia. Tak jakby
„mistrz na koniec stronami wszystkiemi zagrzmiał i głosy zdusił,
jakby wbił do ziemi".
Kula odbita od brzegu jest ściśle wpasowana w kąt między brzegiem
a poziomą osią pola, ponad nią. Oznacza to, że pęd szarży oś tę
przekracza, co działa na rzecz wrażenia narzucenia przez nią własnych
praw polu. Lecz obserwowana, zasadnicza zmiana charakteru dynamiki
wynika nie tylko z odbicia od brzegu, ale też z bliskości tej osi. Przy
brzegu pola nieczytelna, przekreślona, ujawnia się nieco dalej w wyraź-
nie poziomym układzie elementów. Stanowi podstawę omówionej gru-
py. Przywalony koniem szwoleżer — „na niej" leży, ściągany w tył
gniadosz — „na niej" przysiada. Jest ta oś najpierw granicą. Inaczej niż
brzeg pola — można ją przekroczyć. Wszelako pęd, podwójnie osłabiony
— przez odbicie i przez jej przekroczenie, jest przez nią pochwycony
i ściągany w dół. Jeśli mówimy o odbiciu, to trzeba wreszcie uwzględnić
jego ważną cechę — niesymetryczność. Nie zachodzi ono zgodnie
z prawem bezwładności — działa tu jeszcze coś: właśnie oś pozioma,
a dalej — środek pola. To w płaszczyźnie. Ponadto zaś — przedstawiona
głębia. W jej sferze bowiem niesymetryczność ta — wraz ze zwężeniem
pasma szarży — to rodzaj skrótu, który stwarza możliwość uwidocz-
nienia tego, że ruch nie przebiega w płaszczyźnie, lecz w terenie
nachylonym, tworzącym łożysko nurtu szarży; uwidocznienia bez ucie-
kania się do innych środków, a nawet wbrew wątpliwościom, jakie
budzić może spójność skali stopniowania rozmiaru — bardzo wąskiej,
W. SUCHOCKI
póz: skok naprzód, szarpnięcie wstecz i bezwład śmierci — wszystko
w układzie bliskim symetrii. Między punktującymi plamami bieli,
teraz już bardzo bliskimi sobie: kulą-zadem i wspartą na cokole
z martwych szwoleżerów kulą-powalonym koniem, o żałosnym wy-
glądzie przewróconego na grzbiet chrząszcza, chyli się dynamiczny,
postawiony na rogu trójkąt walącego się w tył konia, przecięty
zygzakiem trafionego szwoleżera, co w ściskającym i symetryzującym
sąsiedztwie nabiera charakteru jeszcze bardziej konwulsyjnego. Spo-
strzegamy też, że konie i jeźdźcy łączą się w pary, przedstawiające
,,stroboskopowo" dwie kolejne fazy tego samego ruchu: powalony
siwek przedstawia to, co czeka za moment nacierającego od brzegu,
padający w tył gniadosz — niżej, na skręcie, koziołkuje, rozpoczynając
przemierzonym torem przeciwny ruch — spadanie. Wreszcie — za
tym wszystkim, jak duch szarży, przesuwa się ku czołu cień szwoleżera,
który podejmuje zamaszysty gest, dopowiadając jego retoryczny
sens. Przede wszystkim wskazuje kierunek — nowy: gest już nie
zawisa, a chyli się, strzała utworzona przez rękę z szablą obejmuje
grupę i celuje w środek obrazu. Otrzymujemy streszczenie w pod-
stawowych pozach szarży jako historii unicestwienia. Tak jakby
„mistrz na koniec stronami wszystkiemi zagrzmiał i głosy zdusił,
jakby wbił do ziemi".
Kula odbita od brzegu jest ściśle wpasowana w kąt między brzegiem
a poziomą osią pola, ponad nią. Oznacza to, że pęd szarży oś tę
przekracza, co działa na rzecz wrażenia narzucenia przez nią własnych
praw polu. Lecz obserwowana, zasadnicza zmiana charakteru dynamiki
wynika nie tylko z odbicia od brzegu, ale też z bliskości tej osi. Przy
brzegu pola nieczytelna, przekreślona, ujawnia się nieco dalej w wyraź-
nie poziomym układzie elementów. Stanowi podstawę omówionej gru-
py. Przywalony koniem szwoleżer — „na niej" leży, ściągany w tył
gniadosz — „na niej" przysiada. Jest ta oś najpierw granicą. Inaczej niż
brzeg pola — można ją przekroczyć. Wszelako pęd, podwójnie osłabiony
— przez odbicie i przez jej przekroczenie, jest przez nią pochwycony
i ściągany w dół. Jeśli mówimy o odbiciu, to trzeba wreszcie uwzględnić
jego ważną cechę — niesymetryczność. Nie zachodzi ono zgodnie
z prawem bezwładności — działa tu jeszcze coś: właśnie oś pozioma,
a dalej — środek pola. To w płaszczyźnie. Ponadto zaś — przedstawiona
głębia. W jej sferze bowiem niesymetryczność ta — wraz ze zwężeniem
pasma szarży — to rodzaj skrótu, który stwarza możliwość uwidocz-
nienia tego, że ruch nie przebiega w płaszczyźnie, lecz w terenie
nachylonym, tworzącym łożysko nurtu szarży; uwidocznienia bez ucie-
kania się do innych środków, a nawet wbrew wątpliwościom, jakie
budzić może spójność skali stopniowania rozmiaru — bardzo wąskiej,