TROP ZBIEGŁYCH BOGÓW
69
Ryc. 4. Lotto, Madonna Różańcowa, fragment
a przez to - przy wychyleniu do przodu - stwarza sytuację chwiejności,
a raczej trudnej do utrzymania skrajności ruchu. Misternie ułożona w tej
partii szata nie ukazuje zarysu stóp i nie współtworzy wyraźnego cokołu
-jak u Dominika Lotta - lecz ostatecznie podcina stabilność postaci, fał-
dą biegnącą wskroś sylwety, a wyprowadzoną z rogu pola. Jej kierunek
nawiązuje do tego, który wytycza berło. Gdyby zaś ta część miała mieć
charakter cokołowy, to o osobliwej tektonice: w rogu pola bowiem rozciąg-
nięciu i załamaniu szaty wzdłuż poziomego brzegu odpowiada niemal ści-
śle ukształtowanie wzdłuż brzegu pionowego, gdzie ze szatą zlewa się
fragment klęcznika czy krzesła. Ta symetryzacja w sposób widoczny
znosi tektonikę „naturalną”, prowadzi oś w kierunku prawej ręki króla,
a nadto przywiązuje go do brzegów pola, a nawet - zmieniając w strzałę
dopasowaną do rogu - tyleż przytwierdza doń, co celuje poza pole, wiążąc
czynniki z różnych „poziomów struktury” dzieła.
Wszystko to sprawia, że poza króla, na pozór oczywista, okazuje się
niejasna, a zarazem zyskuje na dramatyzmie. Gest niby rytualny, symbo-
liczny, konwencjonalny, jest najpierw udosłowniony, a potem skrajnie
wysilony, a przy tym - niejednoznacznie skierowany. Król, zwrócony
69
Ryc. 4. Lotto, Madonna Różańcowa, fragment
a przez to - przy wychyleniu do przodu - stwarza sytuację chwiejności,
a raczej trudnej do utrzymania skrajności ruchu. Misternie ułożona w tej
partii szata nie ukazuje zarysu stóp i nie współtworzy wyraźnego cokołu
-jak u Dominika Lotta - lecz ostatecznie podcina stabilność postaci, fał-
dą biegnącą wskroś sylwety, a wyprowadzoną z rogu pola. Jej kierunek
nawiązuje do tego, który wytycza berło. Gdyby zaś ta część miała mieć
charakter cokołowy, to o osobliwej tektonice: w rogu pola bowiem rozciąg-
nięciu i załamaniu szaty wzdłuż poziomego brzegu odpowiada niemal ści-
śle ukształtowanie wzdłuż brzegu pionowego, gdzie ze szatą zlewa się
fragment klęcznika czy krzesła. Ta symetryzacja w sposób widoczny
znosi tektonikę „naturalną”, prowadzi oś w kierunku prawej ręki króla,
a nadto przywiązuje go do brzegów pola, a nawet - zmieniając w strzałę
dopasowaną do rogu - tyleż przytwierdza doń, co celuje poza pole, wiążąc
czynniki z różnych „poziomów struktury” dzieła.
Wszystko to sprawia, że poza króla, na pozór oczywista, okazuje się
niejasna, a zarazem zyskuje na dramatyzmie. Gest niby rytualny, symbo-
liczny, konwencjonalny, jest najpierw udosłowniony, a potem skrajnie
wysilony, a przy tym - niejednoznacznie skierowany. Król, zwrócony