ROGIER VAN DER WEYDEN: TRYPTYK NARODZIN CHRYSTUSA
77
bezbronne, dostępne bez konieczności „przekraczania” bramy. Pozostała
jedynie namiastka fortyfikacji - ceglane mury z krenelażem wokół ogro-
du pałacowego i kamienicy, pozwalające domniemywać, gdzie sytuować
się winna owa granica. Nieobecność bramy natomiast umożliwia przej-
ście w bezpośredni kontakt z zewnętrznym światem naturalnym, godząc
się jakby na jego potencjalną ingerencję, tak jak swobodnie do miasta
wkracza jeździec.
Rodzi się wobec tego pytanie: czy widzowi prezentuje się obraz miasta
okaleczonego, niewykończonego, czy też dokonano zabiegu redukcji ele-
mentu istotnego w kontekście współczesnych realiów urbanistycznych,
by osiągnąć nowe wartości znaczeniowe? Należy wykluczyć zamiar przed-
stawienia miasta o zniszczonym systemie fortyfikacyjnym, jak również
hipotezę, jakoby miasto prezentowało stadium budowy, ze względu na
ewidentny brak jakichkolwiek śladów, mogących sugerować miejsce przy-
szłej bramy miejskiej lub ją tymczasowo zastępować98. Taką ostentacyjną
redukcję może tłumaczyć jedynie zabieg przeniesienia miasta do wymia-
ru symbolu, jako nośnik określonych treści wiążących się z wymową dzie-
ła. Miasto zdaje się otwierać na wydarzenia pierwszoplanowej sceny, nie
pozostaje wobec nich wyizolowane, obojętne, co więcej swym otwarciem
na błonia w jakimś sensie przyjmuje je do siebie (choć biblijne Betlejem
Świętej Rodziny nie przyjęło, stąd lokalizacja miejsca narodzin na przed-
miejskich błoniach; miasto tym samym funkcjonuje w porządku obrazo-
wym w dwuwymiarowej, ambiwalentnej roli historycznego - ikonografi-
cznego - ośrodka wykluczającego Świętą Rodzinę ze swego obszaru oraz
wizerunku współczesnego, otwartego, „przyjaznego” organizmu miejskie-
go, który zaznacza swą obecność tuż przy scenie narodzin Zbawiciela).
Z drugiej strony odsłonięte miasto, jakby po podniesieniu kurtyny, pre-
zentuje się wobec widza, w całym swym uporządkowaniu, bez ograniczeń
pozwala obserwować jego reprezentacyjną część. Ten niezwykły sposób
ekspozycji z pewnością czytelny był dla współczesnego odbiorcy, dla któ-
rego zupełnie obce i niedopuszczalne było funkcjonowanie miasta bez
zabezpieczającego je pierścienia murów. Tymczasem zadanie tego miasta
polega, podobnie jak w przypadku donatora, na zaprezentowaniu się, by
tak utrwalić się w akcie wiecznej współobecności przy Chrystusie99.
98 Ewentualne upatrywanie takiego wyjaśnienia przyjętej strategii prezentacji miasta
można by oprzeć na historycznym fakcie wznoszenia, w czasie zbliżonym do powstania ob-
razu, Middelburga, miasta, z którym związano na stałe obraz Rogiera van der Weyden.
99 Wreszcie wyjątkowy charakter miasta eksponuje zachowanie przedstawionych weń
postaci i ich wzajemne relacje - mieszkańców lub przybyszów. Wzdłuż zadbanej, czystej i
szerokiej ulicy przechadzają się nieliczne osoby, często w parach, w dość regularnych od-
stępach, pomiędzy nimi zaś pojawiają się jeźdźcy, przemierzający miejscowość w równie
powolnym tempie. Uporządkowany, leniwy ruch zasugerowany przez takie rozmieszczenie
77
bezbronne, dostępne bez konieczności „przekraczania” bramy. Pozostała
jedynie namiastka fortyfikacji - ceglane mury z krenelażem wokół ogro-
du pałacowego i kamienicy, pozwalające domniemywać, gdzie sytuować
się winna owa granica. Nieobecność bramy natomiast umożliwia przej-
ście w bezpośredni kontakt z zewnętrznym światem naturalnym, godząc
się jakby na jego potencjalną ingerencję, tak jak swobodnie do miasta
wkracza jeździec.
Rodzi się wobec tego pytanie: czy widzowi prezentuje się obraz miasta
okaleczonego, niewykończonego, czy też dokonano zabiegu redukcji ele-
mentu istotnego w kontekście współczesnych realiów urbanistycznych,
by osiągnąć nowe wartości znaczeniowe? Należy wykluczyć zamiar przed-
stawienia miasta o zniszczonym systemie fortyfikacyjnym, jak również
hipotezę, jakoby miasto prezentowało stadium budowy, ze względu na
ewidentny brak jakichkolwiek śladów, mogących sugerować miejsce przy-
szłej bramy miejskiej lub ją tymczasowo zastępować98. Taką ostentacyjną
redukcję może tłumaczyć jedynie zabieg przeniesienia miasta do wymia-
ru symbolu, jako nośnik określonych treści wiążących się z wymową dzie-
ła. Miasto zdaje się otwierać na wydarzenia pierwszoplanowej sceny, nie
pozostaje wobec nich wyizolowane, obojętne, co więcej swym otwarciem
na błonia w jakimś sensie przyjmuje je do siebie (choć biblijne Betlejem
Świętej Rodziny nie przyjęło, stąd lokalizacja miejsca narodzin na przed-
miejskich błoniach; miasto tym samym funkcjonuje w porządku obrazo-
wym w dwuwymiarowej, ambiwalentnej roli historycznego - ikonografi-
cznego - ośrodka wykluczającego Świętą Rodzinę ze swego obszaru oraz
wizerunku współczesnego, otwartego, „przyjaznego” organizmu miejskie-
go, który zaznacza swą obecność tuż przy scenie narodzin Zbawiciela).
Z drugiej strony odsłonięte miasto, jakby po podniesieniu kurtyny, pre-
zentuje się wobec widza, w całym swym uporządkowaniu, bez ograniczeń
pozwala obserwować jego reprezentacyjną część. Ten niezwykły sposób
ekspozycji z pewnością czytelny był dla współczesnego odbiorcy, dla któ-
rego zupełnie obce i niedopuszczalne było funkcjonowanie miasta bez
zabezpieczającego je pierścienia murów. Tymczasem zadanie tego miasta
polega, podobnie jak w przypadku donatora, na zaprezentowaniu się, by
tak utrwalić się w akcie wiecznej współobecności przy Chrystusie99.
98 Ewentualne upatrywanie takiego wyjaśnienia przyjętej strategii prezentacji miasta
można by oprzeć na historycznym fakcie wznoszenia, w czasie zbliżonym do powstania ob-
razu, Middelburga, miasta, z którym związano na stałe obraz Rogiera van der Weyden.
99 Wreszcie wyjątkowy charakter miasta eksponuje zachowanie przedstawionych weń
postaci i ich wzajemne relacje - mieszkańców lub przybyszów. Wzdłuż zadbanej, czystej i
szerokiej ulicy przechadzają się nieliczne osoby, często w parach, w dość regularnych od-
stępach, pomiędzy nimi zaś pojawiają się jeźdźcy, przemierzający miejscowość w równie
powolnym tempie. Uporządkowany, leniwy ruch zasugerowany przez takie rozmieszczenie