JĘZYK, RZECZYWISTOŚĆ, IRONIA. KSIĄŻKI ARTYSTYCZNE JAROSŁAWA KOZŁOWSKIEGO 209
jedyną realnością, w której realizowane są, jak by chciał Rorty, postulaty
nie prawdy i racjonalności, lecz metafory i autokreacji30. Nie służące już
poszukiwaniu Prawdy pismo, jak zauważa Krzysztof Matuszewski to
świat profanum, świat, który służyć może wyłącznie jako środek zaspo-
kajania ambicji erudyty. Kozłowski pozbawiając Kanta mowy, ujawnia
wątpliwości erudyty zarazem wobec możliwości, jak i niemożliwości me-
tafizyki, której Krytyka czystego rozumu stanowi jeden z fundamentów.
Jak możliwa jest metafizyka, a zarazem cała zachodnia filozofia, skoro
jej język jest bezradny wobec nie-obecności? Jak niemożliwa jest metafi-
zyka, skoro w swoim myśleniu o świecie używamy kategorii metafizycz-
nych? Jak możliwa jest nieobecność, skoro obecność (prawda, wartości)
właśnie stanowi istotę naszego pożądania? Artysta pozostawia więc zna-
ki przestankowe - pismo, poniżej którego Jest nieznane, źródło wciąż
podsycanego pożądania, a towarzyszące mu w filozofii przemilczenie
[wzajemnej relacji pomiędzy pożądaniem a nieznanym] ma niewątpliwie
charakter traumatyczny”31. Znaki pozostawione przez Kozłowskiego nie
wskazują na coś, co kiedyś między nimi istniało. Wskazują raczej na
fakt, że przywrócona przez Kanta obecność być może zawsze była ułudą.
*
W swoich książkach artystycznych Kozłowski nie buduje żadnego
zamkniętego systemu, ale realizuje „zwrot od teorii ku narracji”32. Pro-
blematykę prawdy, rozumianej zarówno jako aletheia jak i adeąuatio,
zawiesza pomiędzy Tractatus logico-philosophicus a Dociekaniami filozo-
ficznymi, pomiędzy pojmowaniem języka jako podmiotu metafizycznego
a stwierdzeniem jego przygodności. Być może ten spektakularny wybór
lektur odnosi się do przepaści, która dzieli „pierwszą” i „nową” filozofią
Wittgensteina; przepaści, w której mieszczą się myśliciele zarówno zwią-
zani ze szkołą lwowsko-warszawską: Kazimierz Twardowski, Kazimierz
Ajdukiewicz, Alfred Tarski czy Jan Łukasiewicz (na których artysta obok
Wittgensteina szczególnie chętnie się powołuje), jak również Alfred
J. Ayer, John L. Austin, Jacąues Derrida i Richard Rorty; przepaści,
która każe w końcu traktować prawdę jako „ruchomą armię metafor”33.
Wyjścia z labiryntu gier językowych, poszukuje Kozłowski już nie w filo-
zofii, lecz w artystycznej narracji, w wizualności słowa, a także „poniżej
pisma”. Książka, jej tempo, logika strony okazują się idealnym medium
rozważań artysty na temat tego, co poza-językowe i wobec czego do-
30 R. Rorty, Przygodność..., op. cit., s. 69.
31 K. Matuszewski, op. cit., s. 241, 248.
32 Por. R. Rorty, op. cit., s. 15.
33 Ibidem, s. 51.
jedyną realnością, w której realizowane są, jak by chciał Rorty, postulaty
nie prawdy i racjonalności, lecz metafory i autokreacji30. Nie służące już
poszukiwaniu Prawdy pismo, jak zauważa Krzysztof Matuszewski to
świat profanum, świat, który służyć może wyłącznie jako środek zaspo-
kajania ambicji erudyty. Kozłowski pozbawiając Kanta mowy, ujawnia
wątpliwości erudyty zarazem wobec możliwości, jak i niemożliwości me-
tafizyki, której Krytyka czystego rozumu stanowi jeden z fundamentów.
Jak możliwa jest metafizyka, a zarazem cała zachodnia filozofia, skoro
jej język jest bezradny wobec nie-obecności? Jak niemożliwa jest metafi-
zyka, skoro w swoim myśleniu o świecie używamy kategorii metafizycz-
nych? Jak możliwa jest nieobecność, skoro obecność (prawda, wartości)
właśnie stanowi istotę naszego pożądania? Artysta pozostawia więc zna-
ki przestankowe - pismo, poniżej którego Jest nieznane, źródło wciąż
podsycanego pożądania, a towarzyszące mu w filozofii przemilczenie
[wzajemnej relacji pomiędzy pożądaniem a nieznanym] ma niewątpliwie
charakter traumatyczny”31. Znaki pozostawione przez Kozłowskiego nie
wskazują na coś, co kiedyś między nimi istniało. Wskazują raczej na
fakt, że przywrócona przez Kanta obecność być może zawsze była ułudą.
*
W swoich książkach artystycznych Kozłowski nie buduje żadnego
zamkniętego systemu, ale realizuje „zwrot od teorii ku narracji”32. Pro-
blematykę prawdy, rozumianej zarówno jako aletheia jak i adeąuatio,
zawiesza pomiędzy Tractatus logico-philosophicus a Dociekaniami filozo-
ficznymi, pomiędzy pojmowaniem języka jako podmiotu metafizycznego
a stwierdzeniem jego przygodności. Być może ten spektakularny wybór
lektur odnosi się do przepaści, która dzieli „pierwszą” i „nową” filozofią
Wittgensteina; przepaści, w której mieszczą się myśliciele zarówno zwią-
zani ze szkołą lwowsko-warszawską: Kazimierz Twardowski, Kazimierz
Ajdukiewicz, Alfred Tarski czy Jan Łukasiewicz (na których artysta obok
Wittgensteina szczególnie chętnie się powołuje), jak również Alfred
J. Ayer, John L. Austin, Jacąues Derrida i Richard Rorty; przepaści,
która każe w końcu traktować prawdę jako „ruchomą armię metafor”33.
Wyjścia z labiryntu gier językowych, poszukuje Kozłowski już nie w filo-
zofii, lecz w artystycznej narracji, w wizualności słowa, a także „poniżej
pisma”. Książka, jej tempo, logika strony okazują się idealnym medium
rozważań artysty na temat tego, co poza-językowe i wobec czego do-
30 R. Rorty, Przygodność..., op. cit., s. 69.
31 K. Matuszewski, op. cit., s. 241, 248.
32 Por. R. Rorty, op. cit., s. 15.
33 Ibidem, s. 51.