ZBIGNIEW MICHAŁ STADNICKI
CZY DE MEZEROM BYŁ POTRZEBNY INDYGENAT SZLACHECKI?
Historia rozwoju produkcji polskiej ceramiki
szlachetnej, a przede wszystkim porcelany, kryje
wiele tajemnic i niejasności, już to z uwagi na brak
systematycznie prowadź cnych kronik, dokumentów
itp., już tO' jZe względu na zaginięcie1 lub rozprósze-
nie archiwów fabrycznych i rodowych właścicieli
różnych manufaktur, spowodowanych głównie tra-
gedią wojen, 'jakie w ostatnich stuleciach przeto-
czyły się przez nasz kraj. Jak <zatem dociec prawdy?
I tak n|p. z dotychczasowych opracowań historii
fabryki fajansu i porcelany w Korcu, założonej przez
ks. Józefa Klemensa Czartoryskiego w 1783 r., jas-
no wynika, że twórcą polskiej porcelany w 1790 r.
był Franciszek Mezer, ówczesny dyrektor, wspoma-
gany wiedzą fachową przez swego brata Michała.
Twórca — jak to rozumieć? Wynalazca czy racjona-
lizator?
Kwestią otwartą jest również sprawa rzekomego
nadania Fr. Mezerowii przez sejm indygenatu szla-
checkiego w 1790 r. w Uznaniu przez króla Stanisła-
wa Augusta Poniatowskiego doniosłości jego wyna-
lazku (?). Wielu autorów1 powtarza tę informację
ża G. Soiubise-Bisiierem — dodajmy — bez powoła-
nia się na jakikolwiek dokument.
Otóż wśród licznego grona historiografów, ama-
torów i profesjonalistów (że wymienię tu tylko: G.
Soubise-Bisiera, I. Czajkowską, ,St. Gebethnera, H.
Załęską,, R. St. Ryszarda, K. Homolacsa, W. Czaj-
kowskiego, B. Szlałwińskiego, P. Trzeciaka), oraz
wielu innych osób, które nie wypowiadają się dru-
kiem, ale mają wyraźne stanowisko' w tej sprawie
— istnieje przekonanie, że rodzina Mezerów dawno
osiadła w Polsce :z Węgier, nie zaś z Francji, jak
to utrzymują M. Świniarski ii L. Chróścicki2 oraz
członkowie rodziny de Mezerów, mieszkający do dziś
1 M.in. E. KOWECKA, Wytwórnie i produkcja ceramiki
szlachetnej w regionie sandomiersko-kieleckim w XIX
wieku, Wrocław—Warszawa 1968, s. 35.
* M. SWINARSKI, L. CHROŚCICKI, Znaki porcelany i
polskiej ceramiki, Poznań 1949, s. 18.
w Polsce. Niemniej owo „de” przed nazwiskiem po-
winno mieć uzasadnienie...
Zaczynając od nie wyjaśnionej kwestii wynalaz-
ku, pozwalam sobie odwołać się do St. Gebethnera,
który stwierdza, co nie jest tu bież znaczenia, że:
Do fabryki zaangażowani zostają nie tylko uprzed-
nio zamówieni saksończycy z fabryki miśnieńskiej,
ale również majstrowie i robotnicy ze zlikwidowa-
nej manufaktury królewskiej i[Belvedier — przyp. S.],
a następnie dodaje, że: Przed przystąpieniem do fa-
brykacji glinka korecka posyłana była do Miśni
dla dokonania odpowiednich analiz w celu prawid-
łowego i nieomylnego prowadzenia fabrykacji8.
Jeśli się izważy, że ks. Dorota Czartoryska, żona
Józefa, przebywała w tym czasie w Dreźnie, po-
magając mężowi, a książę małżonek często bawiąc za
granicą, m.in. w Saksonii i Francji, bardziej inte-
resował się sprawami natury gospodarczej niż po-
lityką, to istaje się rfczeczą jasną, o- co chodziło...
Taik Więc wyldaje się, że w dzisiejszym rozumie-
niu sprawy nie był to wynalazek sensu stricto, jak
to utrzymuje się w mniemaniu młodszej generacji
rodziny de Mezerów, lecz usprawnienie o doniosłym,
co prawda, znaczeniu dla kraju, ale tylko uspraw-
nienie. I, jak sądlzę, w tych kategoriach należy je
oceniać. Dałem zresztą wyraz temu już dawno 4 od-
powiadając p. Barbarze de Mezer na jej list dO' re-
dakcji „Przeglądu Technicznego”5.
Nie wyjaśnione natomiast pozostały dwie inne
sprawy, które na pewno wymagają postawienia
przysłowiowej kropki nad „i”. Chodzi tu o pocho-
dzenie rodu Mezerów ii legendarnego już indygenatu
szlacheckiego.
W tej sytuacji pozwalam sobie powołać się na
dotychczas nie znane opracowanie bezimiennej au-
s ST. GEBETHNER, Polska ceramika szlachetna, War-
szawka 1951, s. 29.
4 Z. M. STADNICKI, Przyczynek do historii, „Prze-
mysł Materiałów Budowlanych” 1969, nr 47.
s B. de MEZER, Polska porcelana, „Przegląd Tech-
niczny” 1969, nr 21.
303
CZY DE MEZEROM BYŁ POTRZEBNY INDYGENAT SZLACHECKI?
Historia rozwoju produkcji polskiej ceramiki
szlachetnej, a przede wszystkim porcelany, kryje
wiele tajemnic i niejasności, już to z uwagi na brak
systematycznie prowadź cnych kronik, dokumentów
itp., już tO' jZe względu na zaginięcie1 lub rozprósze-
nie archiwów fabrycznych i rodowych właścicieli
różnych manufaktur, spowodowanych głównie tra-
gedią wojen, 'jakie w ostatnich stuleciach przeto-
czyły się przez nasz kraj. Jak <zatem dociec prawdy?
I tak n|p. z dotychczasowych opracowań historii
fabryki fajansu i porcelany w Korcu, założonej przez
ks. Józefa Klemensa Czartoryskiego w 1783 r., jas-
no wynika, że twórcą polskiej porcelany w 1790 r.
był Franciszek Mezer, ówczesny dyrektor, wspoma-
gany wiedzą fachową przez swego brata Michała.
Twórca — jak to rozumieć? Wynalazca czy racjona-
lizator?
Kwestią otwartą jest również sprawa rzekomego
nadania Fr. Mezerowii przez sejm indygenatu szla-
checkiego w 1790 r. w Uznaniu przez króla Stanisła-
wa Augusta Poniatowskiego doniosłości jego wyna-
lazku (?). Wielu autorów1 powtarza tę informację
ża G. Soiubise-Bisiierem — dodajmy — bez powoła-
nia się na jakikolwiek dokument.
Otóż wśród licznego grona historiografów, ama-
torów i profesjonalistów (że wymienię tu tylko: G.
Soubise-Bisiera, I. Czajkowską, ,St. Gebethnera, H.
Załęską,, R. St. Ryszarda, K. Homolacsa, W. Czaj-
kowskiego, B. Szlałwińskiego, P. Trzeciaka), oraz
wielu innych osób, które nie wypowiadają się dru-
kiem, ale mają wyraźne stanowisko' w tej sprawie
— istnieje przekonanie, że rodzina Mezerów dawno
osiadła w Polsce :z Węgier, nie zaś z Francji, jak
to utrzymują M. Świniarski ii L. Chróścicki2 oraz
członkowie rodziny de Mezerów, mieszkający do dziś
1 M.in. E. KOWECKA, Wytwórnie i produkcja ceramiki
szlachetnej w regionie sandomiersko-kieleckim w XIX
wieku, Wrocław—Warszawa 1968, s. 35.
* M. SWINARSKI, L. CHROŚCICKI, Znaki porcelany i
polskiej ceramiki, Poznań 1949, s. 18.
w Polsce. Niemniej owo „de” przed nazwiskiem po-
winno mieć uzasadnienie...
Zaczynając od nie wyjaśnionej kwestii wynalaz-
ku, pozwalam sobie odwołać się do St. Gebethnera,
który stwierdza, co nie jest tu bież znaczenia, że:
Do fabryki zaangażowani zostają nie tylko uprzed-
nio zamówieni saksończycy z fabryki miśnieńskiej,
ale również majstrowie i robotnicy ze zlikwidowa-
nej manufaktury królewskiej i[Belvedier — przyp. S.],
a następnie dodaje, że: Przed przystąpieniem do fa-
brykacji glinka korecka posyłana była do Miśni
dla dokonania odpowiednich analiz w celu prawid-
łowego i nieomylnego prowadzenia fabrykacji8.
Jeśli się izważy, że ks. Dorota Czartoryska, żona
Józefa, przebywała w tym czasie w Dreźnie, po-
magając mężowi, a książę małżonek często bawiąc za
granicą, m.in. w Saksonii i Francji, bardziej inte-
resował się sprawami natury gospodarczej niż po-
lityką, to istaje się rfczeczą jasną, o- co chodziło...
Taik Więc wyldaje się, że w dzisiejszym rozumie-
niu sprawy nie był to wynalazek sensu stricto, jak
to utrzymuje się w mniemaniu młodszej generacji
rodziny de Mezerów, lecz usprawnienie o doniosłym,
co prawda, znaczeniu dla kraju, ale tylko uspraw-
nienie. I, jak sądlzę, w tych kategoriach należy je
oceniać. Dałem zresztą wyraz temu już dawno 4 od-
powiadając p. Barbarze de Mezer na jej list dO' re-
dakcji „Przeglądu Technicznego”5.
Nie wyjaśnione natomiast pozostały dwie inne
sprawy, które na pewno wymagają postawienia
przysłowiowej kropki nad „i”. Chodzi tu o pocho-
dzenie rodu Mezerów ii legendarnego już indygenatu
szlacheckiego.
W tej sytuacji pozwalam sobie powołać się na
dotychczas nie znane opracowanie bezimiennej au-
s ST. GEBETHNER, Polska ceramika szlachetna, War-
szawka 1951, s. 29.
4 Z. M. STADNICKI, Przyczynek do historii, „Prze-
mysł Materiałów Budowlanych” 1969, nr 47.
s B. de MEZER, Polska porcelana, „Przegląd Tech-
niczny” 1969, nr 21.
303