RECENZJE - KSIĄŻKI
Biuletyn Historii Szutki
R.LIV, 1992, Nr 3
PL ISSN 0006-3967
BARBARA SZCZYPKA-GWIAZDA
Katowice
Na marginesie recenzji książki O sztuce Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego XV-XX
wieku. Sztuka Śląska odkrywana na nowo, autorstwa Wiesławy Staniszewskiej.
Już sam fakt npisania przez Wiesławę Staniszewską recen-
zji tomu Materiałów III Seminarium Sztuki Górnośląskiej zaty-
tułowanego O sztuce Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego
XV-XX wieku. Sztuka Śląska odkrywana na nowo pod redakcją
Ewy Chojeckiej budzić musi szacunek1. Inicjatywa taka przy-
czynia się w jakimś stopniu do zainteresowania znawców przed-
miotu badaniami katowickiego środowiska historyków sztuki i
architektów. Zadanie wydaje się być tym bardziej trudne, iż
książka porusza problemy ujęte w rozległe ramy czasowe od
XV do XX wieku.
Należy jednak pamiętać, iż recenzja jest rzeczą bardzo
istotną, ponieważ formuje opinię naukową środowiska. Zasadą
jest, iż recenzent winien wiedzieć więcej o przedmiocie niż
autor. W przeciwnym wypadku będzie to sąd niemiarodajny.
Z uwagi na wspomnianą powyżej rozległość problematyki
autorka niniejszego omówienia ustosunkowuje się jedynie do
uwag dotyczących jej własnych wypowiedzi.
Recenzując artykuł Kierunki artystyczne w wyrobach huty
szkła w Zawierciu2, Wiesława Staniszewska używa nieprecyzyj-
nych określeń, które dają zniekształcony obraz pracy. Stwier-
dzenie, iż podstawą badań obok katalogów huty i wywiadów z
pracownikami była analiza „dokładnie 21 sztuk przedmiotów"
jest nieścisłe. Autorka wyraźnie omawia grupy przedmiotów,
jakie udało się odnaleźć. Wydaje się, iż Recenzentka przyjęła
liczbę zamieszczonych w tekście ilustracji za sumę analizowa-
nych przedmiotów. Jak wiadomo liczba ilustracji zwykle jest
ograniczona w druku, zaś w posiadaniu autorki znajduje się
bogata dokumentacja fotograficzna. Ponadto streszczenie ar-
tykułu jest pobieżne. Przykładowo Recenzentka pomija cały
poruszany w pracy problem szkła oświetleniowego.
Niezrozumiała jest także końcowa konkluzja: „Autorka
uchyla się od jednoznacznej oceny artystycznej rangi produkcji
zakładu..." oraz dalej „...w tym kontekście raczej bałamutnie
brzmi stwierdzenie końcowe o produkcji huty Zawiercie jako
ważnym ogniwie w badaniach nad polskim wzornictwem prze-
mysłowym...". W tekście napisano, że pomimo seryjności pro-
dukcji poziom szkieł jest dobry. Wytwórczość możemy osadzić
w kręgu czesko-austriackiego szklarstwa ze wskazaniem na
konkretne huty, a więc wyraźnie określono krąg wpływów. Z
uwagi na fakt, iż był to zakład nastawiony przede wszystkim na
zysk (jak wiele ówczesnych hut szkła), a nie na kształtowanie
jedynie wartości czysto estetycznych, wszelkie wpływy trendów
artystycznych na produkcję wynikały z chęci zwiększenia obro-
tów handlowych. Niedostatek materiałów archiwalnych nie po-
zwala jednak ustalić konkretnych projektodawców wzorów
poszczególnych przedmiotów ani zasięgu przejmowania goto-
wych projektów. Porównanie seryjnej produkcji huty Reichów
w Zawierciu z innymi wytworami szeregu zakładów działają-
cych w Polsce w tym okresie („Hortensja" Piotrków, Ząbkowice,
Krosno, B. Morawski w Radomiu, „Irena" w Inowrocławiu) 3
pozwala na stwierdzenie, iż stanowi ona „ważne ogniwo w
badaniach nad polskim wzornictwem przemysłowym". Stwier-
dzenie to nie wydaje się być bałamutne - jak chce tego Recen-
zentka - nawet po pobieżnym przeglądzie zachowanych
przedmiotów. Poziom szkieł z Zawiercia potwierdzają także,
przytaczane w artykule, zamówienia rządowe oraz nagrody na
wystawach. Sądy Wiesławy Staniszewskiej wynikają prawdopo-
dobnie z niedokładnej znajomości rzeczy.
Równie wiele zastrzeżeń budzi końcowa krytyka recenzji
artykułu Historia budowy katedry w Katowicach4 będąca rezul-
tatem niedokładnego przeczytania tekstu. Już dokonując stre-
szczenia artykułu pani Staniszewska pisze: „Gdy budowa
osiągnęła fazę sklepień, projektant zmienił ich koncepcję".
Sklepienia wykonano w latach 50., jednak jak autorka pisze:
„Według zatwierdzonych w 1934 roku planów Gawlika". Nie-
dokładne odczytanie posłużyło Recenzentce do krytyki. Pisze
Ona, iż spektakulatywne wydają się być „...sugestie autorki co
do przyczyny zmian w realizacji sklepień, tj. próba tłumaczenia
zarzucenia pierwotnej koncepcji na tym etapie budowy (lata
50!) wpływami art deco i późnego gotyku". Z uwagi na fakt, iż
wszystkie plany architektoniczne zatwierdzone zostały przez
Administrację Apostolską do 1934 roku5 - a więc musiały
powstać przed tą datą - postawiony zarzut jest niesłuszny.
Polski styl sztuki dekoracyjnej jako uformowany już pro-
gram artystyczny, został sprecyzowany po sukcesie grupy arty-
stów na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w
Paryżu 1925 roku i stał się oficjalnym stylem państwowym w
kraju, obowiązującym na przestrzeni najbliższych lat. Plastycy
tego kręgu zyskali sobie wyłączność na wyposażenie gmachów
państwowych (gmach Ministerstwa Wyznań i Oświecenia Pub-
licznego w Warszawie; Dom Związku Kolejarzy w Warszawie,
dziś teatr Ateneum; gmach BGK w Warszawie). Popularność
kierunku wzrosła od chwili mianowania Jerzego Warchało-
wskiego, propagatora stylu, delegatem rządu do spraw sztuki6.
W tym kontekście wpływ art deco przed 1934 rokiem na
Gawlika jest prawdopodobny. Ponieważ architekt był krako-
wianinem, krużganki Collegium Maius, o których napisano:
„Szczególnie sklepienie obejścia i chóru organowego (katedry
- przyp. autorki) budzi żywe skojarzenia z krakowskim Colle-
gium Maius", musiały być mu znane.
88
Biuletyn Historii Szutki
R.LIV, 1992, Nr 3
PL ISSN 0006-3967
BARBARA SZCZYPKA-GWIAZDA
Katowice
Na marginesie recenzji książki O sztuce Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego XV-XX
wieku. Sztuka Śląska odkrywana na nowo, autorstwa Wiesławy Staniszewskiej.
Już sam fakt npisania przez Wiesławę Staniszewską recen-
zji tomu Materiałów III Seminarium Sztuki Górnośląskiej zaty-
tułowanego O sztuce Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego
XV-XX wieku. Sztuka Śląska odkrywana na nowo pod redakcją
Ewy Chojeckiej budzić musi szacunek1. Inicjatywa taka przy-
czynia się w jakimś stopniu do zainteresowania znawców przed-
miotu badaniami katowickiego środowiska historyków sztuki i
architektów. Zadanie wydaje się być tym bardziej trudne, iż
książka porusza problemy ujęte w rozległe ramy czasowe od
XV do XX wieku.
Należy jednak pamiętać, iż recenzja jest rzeczą bardzo
istotną, ponieważ formuje opinię naukową środowiska. Zasadą
jest, iż recenzent winien wiedzieć więcej o przedmiocie niż
autor. W przeciwnym wypadku będzie to sąd niemiarodajny.
Z uwagi na wspomnianą powyżej rozległość problematyki
autorka niniejszego omówienia ustosunkowuje się jedynie do
uwag dotyczących jej własnych wypowiedzi.
Recenzując artykuł Kierunki artystyczne w wyrobach huty
szkła w Zawierciu2, Wiesława Staniszewska używa nieprecyzyj-
nych określeń, które dają zniekształcony obraz pracy. Stwier-
dzenie, iż podstawą badań obok katalogów huty i wywiadów z
pracownikami była analiza „dokładnie 21 sztuk przedmiotów"
jest nieścisłe. Autorka wyraźnie omawia grupy przedmiotów,
jakie udało się odnaleźć. Wydaje się, iż Recenzentka przyjęła
liczbę zamieszczonych w tekście ilustracji za sumę analizowa-
nych przedmiotów. Jak wiadomo liczba ilustracji zwykle jest
ograniczona w druku, zaś w posiadaniu autorki znajduje się
bogata dokumentacja fotograficzna. Ponadto streszczenie ar-
tykułu jest pobieżne. Przykładowo Recenzentka pomija cały
poruszany w pracy problem szkła oświetleniowego.
Niezrozumiała jest także końcowa konkluzja: „Autorka
uchyla się od jednoznacznej oceny artystycznej rangi produkcji
zakładu..." oraz dalej „...w tym kontekście raczej bałamutnie
brzmi stwierdzenie końcowe o produkcji huty Zawiercie jako
ważnym ogniwie w badaniach nad polskim wzornictwem prze-
mysłowym...". W tekście napisano, że pomimo seryjności pro-
dukcji poziom szkieł jest dobry. Wytwórczość możemy osadzić
w kręgu czesko-austriackiego szklarstwa ze wskazaniem na
konkretne huty, a więc wyraźnie określono krąg wpływów. Z
uwagi na fakt, iż był to zakład nastawiony przede wszystkim na
zysk (jak wiele ówczesnych hut szkła), a nie na kształtowanie
jedynie wartości czysto estetycznych, wszelkie wpływy trendów
artystycznych na produkcję wynikały z chęci zwiększenia obro-
tów handlowych. Niedostatek materiałów archiwalnych nie po-
zwala jednak ustalić konkretnych projektodawców wzorów
poszczególnych przedmiotów ani zasięgu przejmowania goto-
wych projektów. Porównanie seryjnej produkcji huty Reichów
w Zawierciu z innymi wytworami szeregu zakładów działają-
cych w Polsce w tym okresie („Hortensja" Piotrków, Ząbkowice,
Krosno, B. Morawski w Radomiu, „Irena" w Inowrocławiu) 3
pozwala na stwierdzenie, iż stanowi ona „ważne ogniwo w
badaniach nad polskim wzornictwem przemysłowym". Stwier-
dzenie to nie wydaje się być bałamutne - jak chce tego Recen-
zentka - nawet po pobieżnym przeglądzie zachowanych
przedmiotów. Poziom szkieł z Zawiercia potwierdzają także,
przytaczane w artykule, zamówienia rządowe oraz nagrody na
wystawach. Sądy Wiesławy Staniszewskiej wynikają prawdopo-
dobnie z niedokładnej znajomości rzeczy.
Równie wiele zastrzeżeń budzi końcowa krytyka recenzji
artykułu Historia budowy katedry w Katowicach4 będąca rezul-
tatem niedokładnego przeczytania tekstu. Już dokonując stre-
szczenia artykułu pani Staniszewska pisze: „Gdy budowa
osiągnęła fazę sklepień, projektant zmienił ich koncepcję".
Sklepienia wykonano w latach 50., jednak jak autorka pisze:
„Według zatwierdzonych w 1934 roku planów Gawlika". Nie-
dokładne odczytanie posłużyło Recenzentce do krytyki. Pisze
Ona, iż spektakulatywne wydają się być „...sugestie autorki co
do przyczyny zmian w realizacji sklepień, tj. próba tłumaczenia
zarzucenia pierwotnej koncepcji na tym etapie budowy (lata
50!) wpływami art deco i późnego gotyku". Z uwagi na fakt, iż
wszystkie plany architektoniczne zatwierdzone zostały przez
Administrację Apostolską do 1934 roku5 - a więc musiały
powstać przed tą datą - postawiony zarzut jest niesłuszny.
Polski styl sztuki dekoracyjnej jako uformowany już pro-
gram artystyczny, został sprecyzowany po sukcesie grupy arty-
stów na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w
Paryżu 1925 roku i stał się oficjalnym stylem państwowym w
kraju, obowiązującym na przestrzeni najbliższych lat. Plastycy
tego kręgu zyskali sobie wyłączność na wyposażenie gmachów
państwowych (gmach Ministerstwa Wyznań i Oświecenia Pub-
licznego w Warszawie; Dom Związku Kolejarzy w Warszawie,
dziś teatr Ateneum; gmach BGK w Warszawie). Popularność
kierunku wzrosła od chwili mianowania Jerzego Warchało-
wskiego, propagatora stylu, delegatem rządu do spraw sztuki6.
W tym kontekście wpływ art deco przed 1934 rokiem na
Gawlika jest prawdopodobny. Ponieważ architekt był krako-
wianinem, krużganki Collegium Maius, o których napisano:
„Szczególnie sklepienie obejścia i chóru organowego (katedry
- przyp. autorki) budzi żywe skojarzenia z krakowskim Colle-
gium Maius", musiały być mu znane.
88