Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Hrsg.]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Hrsg.]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Hrsg.]
Biuletyn Historii Sztuki — 56.1994

DOI Heft:
Nr. 1-2
DOI Artikel:
Nadelman, Cynthia: Elie Nadelman
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.48917#0022
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
CYNTHIA NADELMAN

* * *
W latach czterdziestych Nadelman wiódł spokojne,
nieco zapomniane życie w Riverdale, nigdy jednak nie
przestał pracować. Wydaje się, że jego dotychczasowe
zainteresowanie światową sztuka zastąpiła w tym okre-
sie fascynacja amerykańską kulturą "popularną". Jak
opowiadał jego syn i przyrodnia wnuczka, rodzina czę-
sto robiła wypady do kina z torbami pełnymi kanapek,
gdzie w czasie seansu Nadelman uciszany przez towa-
rzystwo zwykł zabawiać się komentowaniem akcji. Ele-
gancko ubrany regularnie bywał w mieście w swym
klubie brydżowym, gdzie grywał ze znakomitymi gra-
czami. Kiedy dorosłe już dzieci opuściły jego dom,
wysyłał im, szczególnie w czasie wojny, dowcipne,
podnoszące na duchu listy. Całymi latami przesyłał
pieniądze do krewnych, nie tylko do Warszawy - były
to duże sumy, gdy pozwalała na to jego sytuacja finan-
sowa i mniejsze, gdy było mu ciężej.
Chociaż przekazywał pieniądze na żydowskie orga-
nizacje pomocy społecznej i był zaniepokojony sytuacją
Żydów w czasie wojny w Europie, nie czuł z nimi
szczególnej więzi. W liście odrzucającym zaproszenie
na żydowski dobroczynny obiad w 1939 r. (mogło go
nie być na to stać) napisał: "Osobiście żywię równie
silne uczucia dla ofiar każdej rasy.To nie jest arbi-
tralne oświadczenie. Próbuję po prostu być wierny mo-
jemu własnemu poczuciu obowiązku w stosunku do
ludzi, wśród których mieszkam przez całe moje życie..."14.
Z przyjemnością uczył syna języka polskiego, śpie-
wał mu polskie piosenki ludowe. Po wojnie Jan praco-
wał w Warszawie jako amerykański dyplomata.
W czasie wojny Nadelman zgłosił się na ochotnika
do służby obrony powietrznej w Riverdale czuwając
podczas nocnej i rannej zmiany. Dwa razy w tygodniu
przez dwa lata uczył ceramiki rannych weteranów w
Bronx Veterans’ Hospital na oddziale terapii zajęcio-
wej. Najprawdopodobniej sprawiało mu to większą
przyjemność, niż nauczanie w szkole sztuk plastycz-
nych, skoro sam uważał, że szkoła nie może z nikogo
zrobić artysty. Pomoc człowiekowi w odzyskaniu
sprawności ruchowej wydawała mu się najpewniej bar-
dziej pożytecznym celem. Jego własne palce nigdy nie
przestały pracować aż do dnia śmierci, która nastąpiła
28 grudnia 1946 r.

Chociaż Nadelman umknął tragedii dwóch wojen
światowych w Europie, gdzie pozostała jego rodzina i
wielu przyjaciół, doświadczył innego, specyficznie
amerykańskiego losu - finansowej ruiny i jako artysta-
zapomnienia. Wydaje się, że angażując się w organiza-
cję obrony cywilnej i regularnie korespondując z tymi,
którzy bezpośrednio uczestniczyli w działaniach wojen-
nych, Nadelman chciał włączyć się w sprawy drugiej
wojny światowej. Choć zaaklimatyzował się w nowej
ojczyźnie, musiał przeżywać uczucie oderwania od
swoich polskich, europejskich, żydowskich korzeni.
Uczucie to bardziej niż wojna z przerażającymi donie-
sieniami docierającymi z Europy za pośrednictwem ga-
zet i listów, wywoływać mogło refleksje o przeszłości i
teraźniejszości, pochodzeniu i przeznaczeniu. Byćmoże
to samo odczuwał wygnany z ojczyzny turecki pasza z
odnalezionej przeze mnie fotografii. Wydaje się, że
łączy go z Nadelmanem coś więcej, niż może się wyda-
wać na pierwszy rzut oka.
Chociaż Nadelman wyrażał się o formie jako nad-
rzędnej jakości, równie istotna jest także treść jego dzieł.
Starożytność i Nowoczesność, Wschód i Zachód, Mo-
numentalizm i Miniatura: te dychotomie nie pozostają
ze sobą w sprzeczności ani w jego sztuce, ani w pasji
kolekcjonerskiej, ani w nim samym, a raczej wzajemnie
się potęgują.
Jeśli Nadelman w swoim życiu i pracy sprzeciwiał
się czemukolwiek, to były to chaos i anarchia. Jego
często cytowane teorie, dotyczące zastosowania krzy-
wizn "w zgodności lub opozycji w stosunku do siebie"
mogą sprawiać wrażenie surowych, nawet doktryner-
skich; w praktyce istniało coś znacznie ciekawszego i
bardziej otwartego na doznanie, coś bardziej ludzkiego.
Łączenie krzywizn i form było tylko faktycznym zna-
kiem powiązania idei i zjawisk. Sztuka Nadelmana
wciąż to potwierdza.
Jego twórczość z okresu publicznej nieobecności
jest równie specyficzna i silnie oddziaływująca na widza
— nawet równie szokująca — jak dzieła wcześniejsze.
Brakuje jej oczywiście komentarzy i wzmianek praso-
wych. Ale sytuacja ta nie jest pozbawiona zalet. Nowe
pokolenia stoją bowiem przed szansą ponownego od-
krycia artysty.
Tłumaczyła Hanna Samsonowicz

12
 
Annotationen