Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 60.1998

DOI article:
Crossley, Paul: [Rezension von: T. Mroczko (Hg.), Architektura gotycka w Polsce]
DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.48915#0497
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
490

Paul Crossley

być selektywny, lecz wskutek rozbudowania jego
haseł, i ograniczenia faktografii w studiach, powsta-
je wrażenie nie połączonej mostem cieśniny dzielą-
cej ogrom informacji w katalogu od szczupłych ob-
serwacji ogólnych w syntezie. Ginie cel wszystkich
wielkich syntez: zaprezentowania generalnego pro-
blemu za pomocą konkretnych obiektów i umiesz-
czenie konkretnych obiektów w ogólnej wizji.
Uczucie, że tom studiów syntetycznych „żeglu-
je” niezależnie od katalogu odpowiada jego forma-
towi. Brak indeksu budowli powoduje, że ważne in-
formacje z katalogu nie mogą znaleźć kontynuacji w
studiach, żaden punkt pojedynczego studium nie
współgra z podobnym tematem w innym studium.
Potęguje to jeszcze większą fragmentację. Nie ma
także przypisów. Nie ma nawet — co irytuje — nume-
rów w tekście odnoszących się do fotografii i rysun-
ków. Więc jeśli pragnie się zajrzeć do ilustracji
budowli wymienionej w studium, trzeba albo prze-
wertować wszystkie rysunki (ułożone alfabetycznie)
albo sięgnąć do katalogu, odszukać interesujące
dzieło i przy jego opisie znaleźć odsyłacz do ilustra-
cji. Czasami, oczywiście, budowli nie ma także
w katalogu, i poszukiwanie jest bezowocne.
Rysunki są piękne, ale niedydaktyczne. Nie są one
zróżnicowane poprzez szrafowanie, więc nie można
wskazać na fazy budowy (dla budowli takich, jak kościół
św. Mikołaja w Brzegu można byłoby uzyskać w ten spo-
sób spektakularny efekt). Są też czasami mało pomocne.
Zamek czy plan miasta nie ma oznaczeń poszczególnych
budowli (zob. mylący plan Wrocławia, ii. 473, lub War-
szawy, il. 454). Podpis pod przekrojem kościoła św. Ja-
kuba w Szczecinie (il. 407) wskazywałby na to, że rysu-
nek ukazuje bazylikalne przebiterium z 1. ćwierci XIV
wieku, tymczasem plan późno XIV-wiecznego halowego
chóru jest pokazany na poprzednim rysunku. To samo
odnosi się do rysunków 422 i 423, proste oznakowanie
„empory” kościoła w Świdnicy wskazywałoby, że mamy
do czynienia, z tym, co studium (które nie daje odnośni-
ków do planu) opisuje jako „kaplicę Najświętszej Marii
Panny”. Wygląda tak, jakby rysunki i teksty przeglądowe
były zamierzone jako osobne projekty: oba zrealizowano
na wysokim poziomie, lecz nie podporządkowano wysił-
kowi wspólnego wyjaśnienia i wzajemnej interpretacji.
Mapy towarzyszące studiom są także trudne do odczyta-
nia, bo kropki odnoszące się do miejscowości dryfują po
swego rodzaju ziemi niczyjej, gdzie nie nazwano rzek, nie
oznaczono granic regionalnych, nie podano skali ani
orientacji. Wszystko to czyni z tomu studiów przeglądo-
wych nieefektywne narzędzie oświecenia. Zamiast pre-
zentowania -jak czynią to teksty syntez M. Walickiego
i A. Miłobędzkiego - frapującego i dobrze zilustrowanego

wprowadzenia, ten tom sprawia wrażenie dopisanego póź-
niej i spełniającego rolę szkicującego ogólne tło aneksu
do katalogu.
Wymaganie od tak gigantycznego dzieła perfek-
cyjnej harmonii może wydać się wołaniem o dosko-
nałość. Kolosalne, angażujące przedsięwzięcie tego
rodzaju jest jednak konstrukcją ludzką, a nie mate-
matyczną formułą. Nie tylko z powodu specjaliza-
cji, postępującej we wszystkich naukowych dyscy-
plinach, synoptyczne przeglądy i szerokie syntezy są
coraz trudniejsze do pisania; są one łatwo podatne
na przelotne intelektualne mody: wszystkie szybko
okazują się nazbyt uproszczone i przestarzałe. Lecz
korpusy faktów są kopalniami, z których mogą czer-
pać pokolenia. Gdy współczesna nauka tryska nie-
kończącym się strumieniem uogólnień, teoretycz-
nych spekulacji i opinii na temat opinii, możemy być
coraz bardziej wdzięczni Teresie Mroczko i zespo-
łowi Jej następców za heroiczną koncentrację na
empirycznych danych. Obszerne nagromadzenie
faktów, owoc lat cierpliwych poszukiwań i weryfi-
kacji, lektur i przemyśleń, zbudowały imponujące
fundamenty, które przez wiele lat będą służyć bada-
czom polskiego i środkowoeuropejskiego gotyku.
Jednakże, w krótszej perspektywie, przeglądy
i panoramy bywają przydatne, można więc podsu-
nąć sposób złagodzenia frustracji związanych
z pierwszym tomem: wyłączyć go od pozostałych
i wydać ponownie jako całkowicie osobną książkę.
Ponieważ studia są na wysokim poziomie, ich teksty
nie wymagają zmian, lecz powinny zostać przetłu-
maczone na język zachodnioeuropejski. Gdyby do
opublikowanej już angielskiej wersji „Wprowadze-
nia” dołączyć tłumaczenia pozostałych rozdziałów
wielu wydawców zadbałoby o międzynarodowe
przyjęcie książki. Obecnie jej zalety mogą właści-
wie ocenić, poza granicami Polski i słowiańskiej
Europy, niestety jedynie nieliczni badacze, którzy
czytają po polsku. Angielska (lub niemiecka?) edy-
cja powinna zawierać przypisy i indeksy, a odnośne
plany i fotografie należałoby zaczerpnąć z pozosta-
łych tomów i włączyć do tekstu. Rezultatem byłaby
ładna i użyteczna historia architektury gotyku w Pol-
sce - z pewnością nie zastępująca w pełni obecnej
polskiej publikacji, ale będąca jej bardziej przystęp-
nym satelitą. Ponad nim wyłaniałby się zawsze cień
wielotomowego magnum opus. Nie ostatnim z wa-
lorów satelity byłby właściwy hołd złożony uporowi
i inteligencji polskich uczonych, z Teresą Mroczko
na czele, które zaowocowały tak wielkim podsumo-
waniem dziejów architektury gotyckiej.
Tłumaczenie Marta Boberska

* Recenzji Paula Crossleya w wersji anglojęzycznej uka-
zała się w „Kunstchronik” 7, 1997, s. 352-368.
 
Annotationen