566
Jerzy Lileyko
11. Rękojeść szabli króla Adolfa Gustawa, wyrób
polsko-wschodni, ok. 1600. Sztokholm,
Livrustkammaren
wyglądało życie w każdym obozie, ale zaprezento-
wany jego opis jako element krwawej wojny toczo-
nej przez Polskę o jej byt, a przez Szwecję o
panowanie nad podbitym krajem, wydaje się naj-
oględniej mówiąc mylący. Może dla osłabienia nad-
miernie „pacyfistycznego" postrzegania przeszłości,
na Wystawie pokazano ryciny Jaques Callota z cyklu
Okropności i nieszczęścia wojny61, zainspirowane
wydarzeniami wojny trzydziestoletniej (1618-1648),
której jednym ze sprawców był król szwedzki Gustaw
II Adolf. Jego jednoczesne działania zaczepne na Po-
morzu i w Inflantach - kiedy rzekomo zdobył szablę
na polskim husarzu - miały odciągnąć Rzeczypospo-
litą od poparcia antyprotestanckiej koalicji, o czym
kompetentnie pisze Mirosław Nagielski62. Ryciny
Callota, jeśli nawet nie przeczą opisowi Englunda,
to jednak dają bliższy historycznej prawdy obraz
wojny i jej „okropności". Wydaje sięjednak, że bar-
dziej szczegółowa analiza bliższych tematyce oma-
wianej Wystawy rycin według Dahablergha, a
zwłaszcza ich przebogatego sztafażu, mogła dostar-
czyć szerszej wiedzy z zakresu metodyki prowadze-
nia wojny w 2. i 3. ćwierci XVII w., w tym także
wynikających stąd rozmaitych „okropności" jako
immanentnej cechy każdej wojny wszędzie i zawsze.
Omawiane ryciny wzbudzały dotąd zainteresowanie
głownie historyków sztuki, o ile wiem historycy wo-
jen nie korzystali z nich jako źródła ikonograficzne-
go. Warszawska Wystawa była dobrą okazją do
zainicjowania tego rodzaju badań.
Negatywna ocena wojny, słuszna z punktu wi-
dzenia dzisiejszego pacyfizmu, ale błędna w inter-
pretacji przeszłości, przewija się w wielu miejscach
Katalogu, w artykułach i licznych komentarzach do
poszczególnych eksponatów. Krystian Gerner, któ-
rego artykuł otwiera Katalog, i który zadziwia kom-
petencją i znajomością stosunków polskich, czyni
wszakże uwagę, że Henryk Sienkiewicz w Potopie:
[...] ukazał pokoleniom Polaków żywy obraz okrop-
ności wojny ze Szwecją63. Każdego Polaka takie od-
czytanie intencji pisarza musi zaskoczyć. Owszem
Sienkiewicz dał żywy obraz także okropności wojny,
ale przede wszystkim ukazał zbrojny wysiłek Pola-
ków w zwycięskiej - co trzeba podkreślić - walce
z najeźdźcą, a sytuacja polityczna Polski w czasie
gdy ukazał się Potop (1886 r.) implikowała inne in-
tencje - „ku pokrzepieniu serc", miała przypominać
Polakom ich chlubną przeszłość.
Chyba żadnemu z polskich turystów nigdy nie
przyszło do głowy, że wystawiony w 250-tą rocznicę
najazdu na Polskę przed Muzeum Nordyckim w
Sztokholmie pomnik Karola X Gustawa (il.15) „był
pomyślany jako symbol wrogości wobec Polski"64.
Przecież antyszwedzkich akcentów nie można dopa-
trywać się w pomniku Stefana Czarnieckiego dłuta
Pierre'a Coudray ufundowanym dla pogromcy Szwe-
dów w 1762 r. na rynku w Tykocinie przez hetmana
Jana Klemensa Branickiego65 (il. 16). Oba pomniki,
mimo, że dzieli je ponad stulecie, powstały nie z poj-
mowanych współcześnie tendencji „nacjonalistycz-
nych" lecz żywego w nowożytnej kulturze
europejskiej przekonania, że najwyższą sławą - vir-
tus heroica osiągał tylko zwycięski wódz. Tak ide-
owo uzasadniano pomniki stawiane dla uczczenia
królów, wodzów i kondotierów. Oświecenie osłabiło
to przekonanie, lecz historyzm XIX i początku XX w.
przypomniał tę ideę w warstwie znaczeniowej,
a także formalnej nadając wznoszonym wtedy
pomnikom postać pseudorenesansową lub pseudoba-
rokową. Dlatego warszawską Kolumnę Zygmunta III
(il. 17) wiąże ze wspomnianym pomnikiem Karola X
61 Ibid., s. 242-243, poz. III 61, 62.
62 NAGIELSKI, op. cit, s. 41-43.
63 GERNER, op. cit., s. 16.
64 Ibid., s. 15.
65 Zob. E. ŻYŁKO, Architektura i urbanistyka Tykocina
w XVIII wieku w świetle nieznanych materiałów archiwa-
liów, „Kwartalnik Urbanistyki i Architektury" VII: 1962,
nr 2, s. 110-118. O pomniku tym nie znalazłem żadnej
wzmianki w Katologu.
Jerzy Lileyko
11. Rękojeść szabli króla Adolfa Gustawa, wyrób
polsko-wschodni, ok. 1600. Sztokholm,
Livrustkammaren
wyglądało życie w każdym obozie, ale zaprezento-
wany jego opis jako element krwawej wojny toczo-
nej przez Polskę o jej byt, a przez Szwecję o
panowanie nad podbitym krajem, wydaje się naj-
oględniej mówiąc mylący. Może dla osłabienia nad-
miernie „pacyfistycznego" postrzegania przeszłości,
na Wystawie pokazano ryciny Jaques Callota z cyklu
Okropności i nieszczęścia wojny61, zainspirowane
wydarzeniami wojny trzydziestoletniej (1618-1648),
której jednym ze sprawców był król szwedzki Gustaw
II Adolf. Jego jednoczesne działania zaczepne na Po-
morzu i w Inflantach - kiedy rzekomo zdobył szablę
na polskim husarzu - miały odciągnąć Rzeczypospo-
litą od poparcia antyprotestanckiej koalicji, o czym
kompetentnie pisze Mirosław Nagielski62. Ryciny
Callota, jeśli nawet nie przeczą opisowi Englunda,
to jednak dają bliższy historycznej prawdy obraz
wojny i jej „okropności". Wydaje sięjednak, że bar-
dziej szczegółowa analiza bliższych tematyce oma-
wianej Wystawy rycin według Dahablergha, a
zwłaszcza ich przebogatego sztafażu, mogła dostar-
czyć szerszej wiedzy z zakresu metodyki prowadze-
nia wojny w 2. i 3. ćwierci XVII w., w tym także
wynikających stąd rozmaitych „okropności" jako
immanentnej cechy każdej wojny wszędzie i zawsze.
Omawiane ryciny wzbudzały dotąd zainteresowanie
głownie historyków sztuki, o ile wiem historycy wo-
jen nie korzystali z nich jako źródła ikonograficzne-
go. Warszawska Wystawa była dobrą okazją do
zainicjowania tego rodzaju badań.
Negatywna ocena wojny, słuszna z punktu wi-
dzenia dzisiejszego pacyfizmu, ale błędna w inter-
pretacji przeszłości, przewija się w wielu miejscach
Katalogu, w artykułach i licznych komentarzach do
poszczególnych eksponatów. Krystian Gerner, któ-
rego artykuł otwiera Katalog, i który zadziwia kom-
petencją i znajomością stosunków polskich, czyni
wszakże uwagę, że Henryk Sienkiewicz w Potopie:
[...] ukazał pokoleniom Polaków żywy obraz okrop-
ności wojny ze Szwecją63. Każdego Polaka takie od-
czytanie intencji pisarza musi zaskoczyć. Owszem
Sienkiewicz dał żywy obraz także okropności wojny,
ale przede wszystkim ukazał zbrojny wysiłek Pola-
ków w zwycięskiej - co trzeba podkreślić - walce
z najeźdźcą, a sytuacja polityczna Polski w czasie
gdy ukazał się Potop (1886 r.) implikowała inne in-
tencje - „ku pokrzepieniu serc", miała przypominać
Polakom ich chlubną przeszłość.
Chyba żadnemu z polskich turystów nigdy nie
przyszło do głowy, że wystawiony w 250-tą rocznicę
najazdu na Polskę przed Muzeum Nordyckim w
Sztokholmie pomnik Karola X Gustawa (il.15) „był
pomyślany jako symbol wrogości wobec Polski"64.
Przecież antyszwedzkich akcentów nie można dopa-
trywać się w pomniku Stefana Czarnieckiego dłuta
Pierre'a Coudray ufundowanym dla pogromcy Szwe-
dów w 1762 r. na rynku w Tykocinie przez hetmana
Jana Klemensa Branickiego65 (il. 16). Oba pomniki,
mimo, że dzieli je ponad stulecie, powstały nie z poj-
mowanych współcześnie tendencji „nacjonalistycz-
nych" lecz żywego w nowożytnej kulturze
europejskiej przekonania, że najwyższą sławą - vir-
tus heroica osiągał tylko zwycięski wódz. Tak ide-
owo uzasadniano pomniki stawiane dla uczczenia
królów, wodzów i kondotierów. Oświecenie osłabiło
to przekonanie, lecz historyzm XIX i początku XX w.
przypomniał tę ideę w warstwie znaczeniowej,
a także formalnej nadając wznoszonym wtedy
pomnikom postać pseudorenesansową lub pseudoba-
rokową. Dlatego warszawską Kolumnę Zygmunta III
(il. 17) wiąże ze wspomnianym pomnikiem Karola X
61 Ibid., s. 242-243, poz. III 61, 62.
62 NAGIELSKI, op. cit, s. 41-43.
63 GERNER, op. cit., s. 16.
64 Ibid., s. 15.
65 Zob. E. ŻYŁKO, Architektura i urbanistyka Tykocina
w XVIII wieku w świetle nieznanych materiałów archiwa-
liów, „Kwartalnik Urbanistyki i Architektury" VII: 1962,
nr 2, s. 110-118. O pomniku tym nie znalazłem żadnej
wzmianki w Katologu.