655
JOANNA M. SOSNOWSKA
Warszawa, Instytut Sztuki PAN
Józefa Chełmońskiego „Droga” ku abstrakcji
Płótno to bez mała abstrakcyjne”1 - pisał o obrazie Noc gwieździsta (ił. 1) Tadeusz
Matuszczak, utrwalając opinię wypowiedzianą 40 lat wcześniej przez Macieja Ma-
słowskiego, który pierwszy zauważył, że część z pejzaży malowanych przez Cheł-
mońskiego po powrocie z Paryża do Polski i zamieszkaniu w Kuklówce, a więc mniej
więcej od 1887 r., zbliża się do abstrakcji. Jezioro w nocy, czyli inaczej Noc gwieździstą -
tym drugim tytułem będę się tu posługiwać - nazwał wręcz „czystą abstrakcją”2. Widział
w nich „całkowity rozbrat z przedmiotowością, to sam podmiot, sam czysty walor, abs-
trakcyjna gra ciepłych i zimnych tonów i natężeń”3. Obrazy te nigdy nie stały się przed-
miotem głębszego namysłu, mimo że wszyscy badacze podkreślali ich odmienność,
wiążąc powstanie ze zmianami w życiu artysty - powrotem do kraju, zamieszkaniem na
wsi, konfliktami rodzinnymi i swoistą religijnością. To prowadziło w kierunku odczytania
symbolicznego, często bliskiego interpretacjom malarstwa Jana Stanisławskiego, również
z tego względu, że obaj artyści znali się i, jak można domniemywać, zgadzali w general-
nych konstatacjach na temat sztuki, a szczególnie malarstwa pejzażowego. Ten punkt wi-
dzenia na malarstwo Chełmońskiego podzielali - w różnym wszelako stopniu - Maciej
Masłowski, Wiesław Juszczak4 i Tadeusz Matuszczak.
„W malarstwie abstrakcyjnym - pisał Jean-Jacques Wunenburger - sztuka zrywa
związki z obrazem, by w końcu lepiej pokryć się z Bytem, zapewniając tryumf bezpośred-
niości nad jakąkolwiek mediacją”5. W tym sensie obrazy Chełmońskiego, o których tu
mowa, nie były jeszcze abstrakcyjne, ale kwestia mediacji między tym, co rzeczywiste
i tym, co przedstawione, przyjęła nową, nieznaną do tamtej pory w Polsce formę, a bezpo-
średniość stała się sprawą najważniejszą. Dokonało się to dzięki zabiegom czysto formal-
nym. Zwrócił na nie uwagę już Henryk Piątkowski, pisząc o uproszczeniu, eliminacji
figur i wyolbrzymieniu małego fragmentu natury6. Tadeusz Matuszczak wskazał na cha-
rakterystyczne dla tych obrazów przybliżenie wybranego fragmentu natury. Pisał, że arty-
sta „Akcentując pierwszy plan i stosując [...] bliski punkt widzenia zbliża kadr, przez co
motyw pejzażowy ulega jakby powiększeniu. Dając nam możliwość oglądania przyrody
1 Tadeusz MATUSZCZAK, Józef Chełmoński. „Noc gwieździsta”. Pierwszy od 79 lat publiczny pokaz obrazu, Dom
Pracy Twórczej w Radziejowicach, Radziejowice 2006, s. 17.
2 Maciej MASŁOWSKI, Józef Chełmoński, Warszawa 1973, s. 165.
3 Ibid.
4 Wiesław JUSZCZAK, Malarstwo polskie. Modernizm, Warszawa 1977, s. 66.
5 Jean-Jacques WUNENBURGER, Filozofia obrazów, tłum. Tomasz Stróżyński, Gdańsk 2011, s. 143.
6 Maciej MASŁOWSKI, Malarski żywot Józefa Chełmońskiego, Warszawa 1965, s. 257.
JOANNA M. SOSNOWSKA
Warszawa, Instytut Sztuki PAN
Józefa Chełmońskiego „Droga” ku abstrakcji
Płótno to bez mała abstrakcyjne”1 - pisał o obrazie Noc gwieździsta (ił. 1) Tadeusz
Matuszczak, utrwalając opinię wypowiedzianą 40 lat wcześniej przez Macieja Ma-
słowskiego, który pierwszy zauważył, że część z pejzaży malowanych przez Cheł-
mońskiego po powrocie z Paryża do Polski i zamieszkaniu w Kuklówce, a więc mniej
więcej od 1887 r., zbliża się do abstrakcji. Jezioro w nocy, czyli inaczej Noc gwieździstą -
tym drugim tytułem będę się tu posługiwać - nazwał wręcz „czystą abstrakcją”2. Widział
w nich „całkowity rozbrat z przedmiotowością, to sam podmiot, sam czysty walor, abs-
trakcyjna gra ciepłych i zimnych tonów i natężeń”3. Obrazy te nigdy nie stały się przed-
miotem głębszego namysłu, mimo że wszyscy badacze podkreślali ich odmienność,
wiążąc powstanie ze zmianami w życiu artysty - powrotem do kraju, zamieszkaniem na
wsi, konfliktami rodzinnymi i swoistą religijnością. To prowadziło w kierunku odczytania
symbolicznego, często bliskiego interpretacjom malarstwa Jana Stanisławskiego, również
z tego względu, że obaj artyści znali się i, jak można domniemywać, zgadzali w general-
nych konstatacjach na temat sztuki, a szczególnie malarstwa pejzażowego. Ten punkt wi-
dzenia na malarstwo Chełmońskiego podzielali - w różnym wszelako stopniu - Maciej
Masłowski, Wiesław Juszczak4 i Tadeusz Matuszczak.
„W malarstwie abstrakcyjnym - pisał Jean-Jacques Wunenburger - sztuka zrywa
związki z obrazem, by w końcu lepiej pokryć się z Bytem, zapewniając tryumf bezpośred-
niości nad jakąkolwiek mediacją”5. W tym sensie obrazy Chełmońskiego, o których tu
mowa, nie były jeszcze abstrakcyjne, ale kwestia mediacji między tym, co rzeczywiste
i tym, co przedstawione, przyjęła nową, nieznaną do tamtej pory w Polsce formę, a bezpo-
średniość stała się sprawą najważniejszą. Dokonało się to dzięki zabiegom czysto formal-
nym. Zwrócił na nie uwagę już Henryk Piątkowski, pisząc o uproszczeniu, eliminacji
figur i wyolbrzymieniu małego fragmentu natury6. Tadeusz Matuszczak wskazał na cha-
rakterystyczne dla tych obrazów przybliżenie wybranego fragmentu natury. Pisał, że arty-
sta „Akcentując pierwszy plan i stosując [...] bliski punkt widzenia zbliża kadr, przez co
motyw pejzażowy ulega jakby powiększeniu. Dając nam możliwość oglądania przyrody
1 Tadeusz MATUSZCZAK, Józef Chełmoński. „Noc gwieździsta”. Pierwszy od 79 lat publiczny pokaz obrazu, Dom
Pracy Twórczej w Radziejowicach, Radziejowice 2006, s. 17.
2 Maciej MASŁOWSKI, Józef Chełmoński, Warszawa 1973, s. 165.
3 Ibid.
4 Wiesław JUSZCZAK, Malarstwo polskie. Modernizm, Warszawa 1977, s. 66.
5 Jean-Jacques WUNENBURGER, Filozofia obrazów, tłum. Tomasz Stróżyński, Gdańsk 2011, s. 143.
6 Maciej MASŁOWSKI, Malarski żywot Józefa Chełmońskiego, Warszawa 1965, s. 257.