Tajemnicze okoliczności śmierci Giovanni Spazzia
509
nie tylko ubliżali swojemu zwierzchnikowi, lecz także pobili go dotkliwie. Opis całego
incydentu zawarł poszkodowany architekt, żaląc się przed swoją pracodawczynią i ucie-
kając się do jej protekcji: żalę się przed WMPanią i Dobrodziką na rzemieślników łubnic-
kich, to jest na skultora, ślusarza i stolarza, bardzo pohardzieli, mnie konfuzyją nakarmili
i poszelmowali, poudewotowali, tegom nie słyszał od Jego Mci Dobrodzieja ani od WMC
Pani Dobrodziki, ani nigdy po świecie by u monarchów, a nie spotkało mnie to jak teraz od
lekkich ludzi nie tylko na honor mój następują, ale i na życie, żebym się słowem sprzeciwił
to by mnie zabili, dlatego ja tu w Łubnicach być nie mogę, miły mi honor i życie, tylko
czekam ordynansu WMMPani Dobrodziki żeby na wschodach statui postawić, jam posłał
po skultora prosząc go do siebie żebym mu opowiedział wolę i ordynans WMMPani Do-
brodziki, żeby te statuy na wschodach były, jakem to jemu opowiedział, że ordynans jest
WMMPani Dobrodziki żeby te statui na wschodach postawić powiedział mi żeś ty mularz
undswot, ja twego rozkazu słuchać nie będę, nie należysz ty do mnie. Spazzio do tego
stopnia został zastraszony przez swoich podwładnych, że w obawie o swoje życie uciekł
z Łubnic, prosząc Sieniawską o pomoc. Wydaje się jednakże, że niesnaski zawodowe nie
były główną przyczyną stresu nadwornego architekta. Największy strach budziła jego
można protektorka, twardą ręką zarządzająca poddanymi. Spazzio bardzo obawiał się sy-
tuacji, gdy Sieniawska nie była zadowolona z jego pracy, czego wyrazem są liczne listy
z przeprosinami, choć utrzymane w barokowej retoryce, dają obraz relacji pomiędzy ar-
chitektem, a dysponentem. Doskonałą ilustracją owej relacji jest fragment listu burgrabie-
go wilanowskiego, który donosił: P. Spazy bardzo się alteruje, że JO Pani niekontenta, co on
porobił. Już dwa razy czy trzy upadł na górze jak na konwulktię nie bardzo już widzę moc-
ny26. Z całą pewnością, praca pod rządami Sieniawskiej mocno nadwerężyła zdrowie stare-
go architekta (ze zjawiska mobbingu Sieniawska nie zdawała sobie zapewne sprawy).
Choć śmierć Giovanniego Spazzia nie była tak widowiskowa jak parateatralne samo-
bójstwo jego pobratymca, Francesco Borrominiego27, lub jak wyjęta z kryminalnych opo-
wieści historia zasztyletowanego na krakowskim rynku Bartolomeo Berrecciego28 czy też
dość niezwykła, acz prozaiczna Kacpra Bażanki (nota bene zmarłego w tym samym roku
co Spazzio)29, to jej skutki były znamienne.
Po śmierci Giovanniego Spazzia, w 1726 r. nastąpiło wyraźne rozluźnienie więzów
pomiędzy artystami a Elżbietą Sieniawską. Brak nadwornego architekta czuwającego nad
prowadzonymi „fabrykami" oraz mniejsze niż we wcześniejszym okresie zaangażowanie
w sprawy artystyczne samej hetmanowej, powodowały nie tylko zwolnienie tempa prac,
lecz także nawet ich zatrzymanie. Rok 1726 jest momentem kluczowym również ze
względu na śmierć Adama Mikołaja Sieniawskiego. Hetmanową pochłonęły nie tylko
przygotowania do przeprowadzonego z wielką pompą pogrzebu, lecz przede wszystkim
26 BCzart., rkps 5890, 1. 46886, P. Więckowski do E. Sieniawskiej, 16 VII 1723.
27 Jan BIAŁOSTOCKI, „Śmierć Borrominiego: fakty i mity w historiografii artystycznej", [w:] id., Refleksje i syntezy ze
świata sztuki. Cykl drugi, Warszawa 1987, s. 151-160; Heinrich THELEN, „Francesco Borromini. Bemerkungen zur
persónlichkeit", [w:] Come l'uomo s 'etterna. Beitrdge zur Literatur-, Sprach- und Kunstgeschichte Italiens und der
Romania. Festschriftjur Erich Loos, red. Giuliano STACCIOLI, Irmgard OSOLS-WEHDEN, Berlin 1994, s. 264-294.
28 Tajemnicze okoliczności śmierci Bartolomeo Berrecciego stały się kanwą fabularyzowanej powieści, zob. Jolanta
GANCARZ, Kto zabił Bartolomeo Berrecciego, czyli o propozycjach nie do odrzucenia, Kraków 2015.
29 BCzart., rkps 5955, 1. 40332, ks. Stefan od św. Woj ciecha do E. Sieniawskiej,2711726: Mrozy ciężkie oprócz że wiele
pospolitych ludzi umorzyły, lecz i znacznego Architekta krakowskiego Pana Bażankę. Jadąc do Tarnowa z karmelitą
Bosym na saniach, umarzł i umarł, lecz powiadają, iż bardziej z epilepsij [na - przyp. R.N.] którą często cierpiał, do
czego i mróz pomógł. Nocy dzisiejszy przy ratuszu krakowskim magazyn przekupek wszystek pogorzał.
509
nie tylko ubliżali swojemu zwierzchnikowi, lecz także pobili go dotkliwie. Opis całego
incydentu zawarł poszkodowany architekt, żaląc się przed swoją pracodawczynią i ucie-
kając się do jej protekcji: żalę się przed WMPanią i Dobrodziką na rzemieślników łubnic-
kich, to jest na skultora, ślusarza i stolarza, bardzo pohardzieli, mnie konfuzyją nakarmili
i poszelmowali, poudewotowali, tegom nie słyszał od Jego Mci Dobrodzieja ani od WMC
Pani Dobrodziki, ani nigdy po świecie by u monarchów, a nie spotkało mnie to jak teraz od
lekkich ludzi nie tylko na honor mój następują, ale i na życie, żebym się słowem sprzeciwił
to by mnie zabili, dlatego ja tu w Łubnicach być nie mogę, miły mi honor i życie, tylko
czekam ordynansu WMMPani Dobrodziki żeby na wschodach statui postawić, jam posłał
po skultora prosząc go do siebie żebym mu opowiedział wolę i ordynans WMMPani Do-
brodziki, żeby te statuy na wschodach były, jakem to jemu opowiedział, że ordynans jest
WMMPani Dobrodziki żeby te statui na wschodach postawić powiedział mi żeś ty mularz
undswot, ja twego rozkazu słuchać nie będę, nie należysz ty do mnie. Spazzio do tego
stopnia został zastraszony przez swoich podwładnych, że w obawie o swoje życie uciekł
z Łubnic, prosząc Sieniawską o pomoc. Wydaje się jednakże, że niesnaski zawodowe nie
były główną przyczyną stresu nadwornego architekta. Największy strach budziła jego
można protektorka, twardą ręką zarządzająca poddanymi. Spazzio bardzo obawiał się sy-
tuacji, gdy Sieniawska nie była zadowolona z jego pracy, czego wyrazem są liczne listy
z przeprosinami, choć utrzymane w barokowej retoryce, dają obraz relacji pomiędzy ar-
chitektem, a dysponentem. Doskonałą ilustracją owej relacji jest fragment listu burgrabie-
go wilanowskiego, który donosił: P. Spazy bardzo się alteruje, że JO Pani niekontenta, co on
porobił. Już dwa razy czy trzy upadł na górze jak na konwulktię nie bardzo już widzę moc-
ny26. Z całą pewnością, praca pod rządami Sieniawskiej mocno nadwerężyła zdrowie stare-
go architekta (ze zjawiska mobbingu Sieniawska nie zdawała sobie zapewne sprawy).
Choć śmierć Giovanniego Spazzia nie była tak widowiskowa jak parateatralne samo-
bójstwo jego pobratymca, Francesco Borrominiego27, lub jak wyjęta z kryminalnych opo-
wieści historia zasztyletowanego na krakowskim rynku Bartolomeo Berrecciego28 czy też
dość niezwykła, acz prozaiczna Kacpra Bażanki (nota bene zmarłego w tym samym roku
co Spazzio)29, to jej skutki były znamienne.
Po śmierci Giovanniego Spazzia, w 1726 r. nastąpiło wyraźne rozluźnienie więzów
pomiędzy artystami a Elżbietą Sieniawską. Brak nadwornego architekta czuwającego nad
prowadzonymi „fabrykami" oraz mniejsze niż we wcześniejszym okresie zaangażowanie
w sprawy artystyczne samej hetmanowej, powodowały nie tylko zwolnienie tempa prac,
lecz także nawet ich zatrzymanie. Rok 1726 jest momentem kluczowym również ze
względu na śmierć Adama Mikołaja Sieniawskiego. Hetmanową pochłonęły nie tylko
przygotowania do przeprowadzonego z wielką pompą pogrzebu, lecz przede wszystkim
26 BCzart., rkps 5890, 1. 46886, P. Więckowski do E. Sieniawskiej, 16 VII 1723.
27 Jan BIAŁOSTOCKI, „Śmierć Borrominiego: fakty i mity w historiografii artystycznej", [w:] id., Refleksje i syntezy ze
świata sztuki. Cykl drugi, Warszawa 1987, s. 151-160; Heinrich THELEN, „Francesco Borromini. Bemerkungen zur
persónlichkeit", [w:] Come l'uomo s 'etterna. Beitrdge zur Literatur-, Sprach- und Kunstgeschichte Italiens und der
Romania. Festschriftjur Erich Loos, red. Giuliano STACCIOLI, Irmgard OSOLS-WEHDEN, Berlin 1994, s. 264-294.
28 Tajemnicze okoliczności śmierci Bartolomeo Berrecciego stały się kanwą fabularyzowanej powieści, zob. Jolanta
GANCARZ, Kto zabił Bartolomeo Berrecciego, czyli o propozycjach nie do odrzucenia, Kraków 2015.
29 BCzart., rkps 5955, 1. 40332, ks. Stefan od św. Woj ciecha do E. Sieniawskiej,2711726: Mrozy ciężkie oprócz że wiele
pospolitych ludzi umorzyły, lecz i znacznego Architekta krakowskiego Pana Bażankę. Jadąc do Tarnowa z karmelitą
Bosym na saniach, umarzł i umarł, lecz powiadają, iż bardziej z epilepsij [na - przyp. R.N.] którą często cierpiał, do
czego i mróz pomógł. Nocy dzisiejszy przy ratuszu krakowskim magazyn przekupek wszystek pogorzał.