Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Boniecka, Joanna [Editor]
Artysta wobec siebie i społeczeństwa: twórczość Zbyluta Grzywacza i jej konteksty : materiały z konferencji naukowej w Muzeum Narodowym w Krakowie, 7-8 maja 2009 — Kraków, 2010

DOI Page / Citation link:
https://doi.org/10.11588/diglit.30746#0081

DWork-Logo
Overview
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
Barbara Przewłocka

„Cateria Bó!u" Zbyłuta Grzywacza

Wystąpienie dotyczy współpracy Zbyluta Grzywacza z kwartalnikiem „Ból", czasopismem
Polskiego Towarzystwa Badania Bólu. Zbylut w latach 2000-2004 opublikował w dziale
„Galeria Bólu" cykl trzynastu artykułów. Były to interpretacje dzieł różnych artystów nawiązują-
ce do głównej tematyki czasopisma: bólu i cierpienia. Ze względu na specjalistyczny, medycz-
ny charakter tego wydawnictwa teksty te nie były i nie są dostępne dla wszystkich zwolenników
jego talentu. Prezentacja przybliży ten fragment jego twórczości.
Moja współpraca ze Zbylutem w ramach czasopisma „Ból" była już trzecim wspólnym przedsię-
wzięciem. Pierwsze datuje się na czas naszego dzieciństwa i młodości; Zbylut był moim star-
szym kuzynem i zwykle razem spędzaliśmy wakacje. Oprócz zwyczajnego wówczas lenistwa
wymyślaliśmy różne ciekawe zajęcia. Pamiętam wspaniałą zabawę z kamerą w kręcenie filmu.
Film, do którego scenariusz stworzył Zbylut, miał opowiadać o życiu szarego człowieka i taki
też miał tytuł: Szary czfow/ek. Temat filmu był w jawnym kontraście do naszego nastroju rado-
snych wakacji, i trudno było wydobyć z nas, statystów, odpowiednie zszarzenie. Reżyser był jed-
nak bardzo przejęty; pamiętam słowa Zbyluta skierowane do jego taty, głównego aktora w sce-
nie z jabłkiem: „Pamiętaj, że jesteś prawdziwie szarym człowiekiem, takim, który ma szare myśli,
szarzeje w kąciku i myje się szarym mydłem"T Najwięcej jednak czasu spędzaliśmy na obser-
wacjach przyrody. Zbylut był od najmłodszych lat zapalonym przyrodnikiem, a moje zaintereso-
wanie biologią zdecydowało o dopuszczeniu mnie do tych fascynacji. Godzinami czatowaliśmy
nad zakolem strumienia na pływaka żółtobrzeżka, żeby zobaczyć, jak zabiera pod wodę powie-
trze potrzebne do oddychania. Różne były obiekty naszych obserwacji: owady, mrowiska, ślima-
ki, gniazda ptaków itp. Najciekawsze jednak było nasze doświadczenie z hodowlą motyla. Zbylut
miał podręcznik opisujący, w jaki sposób należy przygotować miejsce dla gąsienicy, żeby stwo-
rzyła oprzęd i przepoczwarzyła się w motyla. Przygotowaliśmy wyłożoną mchem i patyczkami
skrzyneczkę i przykryliśmy ją gazą. Najważniejsze było utrzymanie w niej odpowiedniej wilgotno-
ści i nasłonecznienia. Wybór padł na piękną włochatą gąsienicę, czarną w żółte plamy. Oczyma
wyobraźni widzieliśmy już pięknego motyla, który pojawia się w naszym pudełku. Myślę, że ma-
lowane wiele lat później przez Zbyluta poczwarki [il. 7,8, s. 75] sąjakimś odbiciem tego naszego
doświadczenia. Jakież było jednak nasze zdziwienie, kiedy zobaczyliśmy resztę oprzędu i małą,
szaro-burą ćmę. Nie mogliśmy ukryć rozczarowania. Pamiętam słowa Zbyluta, które wypowie-
dział w formie wniosku z doświadczenia: „Należało poszukać gąsienicy niepozornej, mało efek-
townej, i wtedy motyl byłby piękny. Nie wziąłem pod uwagę, że w cyklu przemian owadów tylko
jedna forma może mieć atrakcyjny wygląd, żeby zwiększyć szanse na przeżycie". W tym pierw-
szym, dziecinnym etapie naszej współpracy nie zdążyliśmy już sprawdzić tego wniosku.
i Obserwacja ta przywołuje dojrzałe realizacje artysty z cyklu Wołowy; zob. il. 2. [Ten przypis i następne pocho-
dzą od redakcji].

„GALERIA BÓLU" ZBYLUTA GRZYWACZA

79
 
Annotationen