cznych uczonych absorbowała głównie myśl: jakie
jest źródło genezy omawianych sklepień, a przede
wszystkim, któremu kręgowi artystycznemu należy
pcd tym względem przyznać palmę pierwszeństwa.
Naturalnie, że poszczególni autorzy, rzecz ludzka,
chcieli ją mieć w kraju ojczystym; Polacy — Wojcie-
chowski, Zubrzycki i inni w Krakowie lub na Śląsku,
Clasen — przed ostatnią wojną profesor uniwersy-
tetu królewieckiego — na terenie Prus Wschodnich,
Bachmann — w Niemczech i w Czechach, Pevsner —
w Anglii; a ostatnio podkreślono, że sklepienia te
wcześniej pojawiły się we Francji35. U podstaw owej
dyskusji leżą niewątpliwie dwa zasadnicze problemy:
chronologii i zaginionych zabytków. Pierwszy, wy-
daje się, pozostanie, przy naszych niedoskonałych
w stosunku do potrzeb metodach, w wielu przypad-
kach nierozwiązany, w licznych zaś może być zła-
godzony poprzez sporządzenie nowocześnie pojętych
monografii, w których opracowywany obiekt byłby
wszechstronnie naświetlony za pomocą metod hu-
manistycznych i technicznych, a przede wszystkim
poparty badaniami terenowymi w całym tego słowa
znaczeniu. Z obiektów polskich wymagają nowych
opracowań w pierwszej kolejności katedra wawelska,
ów kamień węgielny architektury małopolskiej w.
XIV, kolegiata w Wiślicy, na Pomorzu: katedra
w Kwidzyniu, zamek malborski, katedra w Chełmży,
kościoły toruńskie, a ze śląskich kościół Św. Krzyża
we Wrocławiu. Brak monografii tych i innych śre-
dniej klasy oraz pomniejszych zabytków utrudnia
wyciąganie poprawnych wniosków i nakazuje wstrze-
mięźliwość w wypowiadaniu pochopnych sądów.
W rozważaniach chronologiczno-geograficznych
zapomina się z reguły o drugim niezmiernie ważnym
momencie, pomija się olbrzymią lukę w materiale,
który bądź czeka w terenie na odkrywcę reliktów,
bądź też został całkowicie zniszczony. Tych wspa-
niałych, a wyrwanych bezpowrotnie kart z księgi
dziejów architektury średniowiecznej Europy jest
niestety niezmiernie dużo. W Anglii legły w gru-
zach prawie wszystkie opactwa benedyktyńskie, cys-
terskie i inne, zniszczonych zostało szereg zamków,
kościołów, domów mieszkalnych. Ta sama uwaga
tyczy też Francji, Niemiec, Czech, Węgier, Polski.
A czego nie dokonały kataklizmy dziejowe, dopełnili
sami użytkownicy, przerabiając budowle, by dosto-
35 J. Zachwatowicz, Architektura. (Praca zbiorowa,
Historia sztuki polskiej, Kraków 1962, s. 196).
sować je do nowych potrzeb funkcjonalnych i smaku
epoki.
Wydaje się, że kładzenie nacisku jedynie na za-
gadnienie pierwszeństwa jest często stratą czasu,
tym bardziej że ta pasjonująca skądinąd sprawa
przesłania inne aspekty problemu: istotę formalno-
-konstrukcyjną sklepień „trójdzielnych", zasadę bu-
dowy ich elementu podstawowego, którym jest
przęsło, warianty tych przęseł i systematykę rozwią-
zań. Tych spraw dotychczas w ogóle nie poruszono.
Wreszcie trzeba ustosunkować się do problemu ich
„konstrukcyjności". Jednak z toku dalszych roz-
ważań nie można wyrugować pytań par excellence
historyczno-humanistycznych, te muszą być nadal
i zawsze uwzględniane; nie można przecież rozpa-
trywać rzeczy w oderwaniu od ich naturalnego pod-
łoża, a poza tym zrozumienie budowy pewnych
form pozwoli na korektę sądów wypowiedzianych
dotychczas przez historyków oraz na nową, odmien-
ną interpretację niektórych zabytków i zjawisk.
H. PRZĘSŁO TRÓJPODPOROWE,
ZASADA BUDOWY I JEGO ODMIANY
Architektura ostatnich wieków pierwszego tysiąc-
lecia, a więc czasów renesansu karolińskiego i tzw.
pierwszej sztuki romańskiej oraz architektura ro-
mańska operowały kilkoma rodzajami sklepień, któ-
rych budowa formy oparta jest w mniejszym lub
większym stopniu na geometrycznej zasadzie. Rzecz
oczywista, że obok sklepień kopulastych i koleb-
kowych największą rolę odgrywało przęsło sklepienia
krzyżowego, występujące w różnych odmianach i po-
chodnych. Wówczas pojawiło się też, jako przęsło
pomocnicze, sklepienie założone na planie trójkąta,
sklepienie o trzech siodełkach przenikających się
wzdłuż szwów, które tworzyły trójpromień. Przęsła
te o trzech nasadach były bądź to oddzielone od sąsie-
dnich za pomocą gurtów widocznych we wnętrzu
(Wimpfen im Tal, kaplica grodowa 979—998)36,
bądź też nie oddzielone (Akwizgran, kaplica pałacowa
788—805)37.
Budowniczowie gotyccy, korzystając w pełni z do-
robku poprzedników, doskonalili stale konstrukcję
sklepień, a przede wszystkim stosowali świadomie
36 E. Lehmann, Der friihe deutsche Kirchenbau. Die Ent-
wicklung seiner Raumordnung bis 1018, Berlin 1938, s. 144.
37 Tamże, s. 106.
10
jest źródło genezy omawianych sklepień, a przede
wszystkim, któremu kręgowi artystycznemu należy
pcd tym względem przyznać palmę pierwszeństwa.
Naturalnie, że poszczególni autorzy, rzecz ludzka,
chcieli ją mieć w kraju ojczystym; Polacy — Wojcie-
chowski, Zubrzycki i inni w Krakowie lub na Śląsku,
Clasen — przed ostatnią wojną profesor uniwersy-
tetu królewieckiego — na terenie Prus Wschodnich,
Bachmann — w Niemczech i w Czechach, Pevsner —
w Anglii; a ostatnio podkreślono, że sklepienia te
wcześniej pojawiły się we Francji35. U podstaw owej
dyskusji leżą niewątpliwie dwa zasadnicze problemy:
chronologii i zaginionych zabytków. Pierwszy, wy-
daje się, pozostanie, przy naszych niedoskonałych
w stosunku do potrzeb metodach, w wielu przypad-
kach nierozwiązany, w licznych zaś może być zła-
godzony poprzez sporządzenie nowocześnie pojętych
monografii, w których opracowywany obiekt byłby
wszechstronnie naświetlony za pomocą metod hu-
manistycznych i technicznych, a przede wszystkim
poparty badaniami terenowymi w całym tego słowa
znaczeniu. Z obiektów polskich wymagają nowych
opracowań w pierwszej kolejności katedra wawelska,
ów kamień węgielny architektury małopolskiej w.
XIV, kolegiata w Wiślicy, na Pomorzu: katedra
w Kwidzyniu, zamek malborski, katedra w Chełmży,
kościoły toruńskie, a ze śląskich kościół Św. Krzyża
we Wrocławiu. Brak monografii tych i innych śre-
dniej klasy oraz pomniejszych zabytków utrudnia
wyciąganie poprawnych wniosków i nakazuje wstrze-
mięźliwość w wypowiadaniu pochopnych sądów.
W rozważaniach chronologiczno-geograficznych
zapomina się z reguły o drugim niezmiernie ważnym
momencie, pomija się olbrzymią lukę w materiale,
który bądź czeka w terenie na odkrywcę reliktów,
bądź też został całkowicie zniszczony. Tych wspa-
niałych, a wyrwanych bezpowrotnie kart z księgi
dziejów architektury średniowiecznej Europy jest
niestety niezmiernie dużo. W Anglii legły w gru-
zach prawie wszystkie opactwa benedyktyńskie, cys-
terskie i inne, zniszczonych zostało szereg zamków,
kościołów, domów mieszkalnych. Ta sama uwaga
tyczy też Francji, Niemiec, Czech, Węgier, Polski.
A czego nie dokonały kataklizmy dziejowe, dopełnili
sami użytkownicy, przerabiając budowle, by dosto-
35 J. Zachwatowicz, Architektura. (Praca zbiorowa,
Historia sztuki polskiej, Kraków 1962, s. 196).
sować je do nowych potrzeb funkcjonalnych i smaku
epoki.
Wydaje się, że kładzenie nacisku jedynie na za-
gadnienie pierwszeństwa jest często stratą czasu,
tym bardziej że ta pasjonująca skądinąd sprawa
przesłania inne aspekty problemu: istotę formalno-
-konstrukcyjną sklepień „trójdzielnych", zasadę bu-
dowy ich elementu podstawowego, którym jest
przęsło, warianty tych przęseł i systematykę rozwią-
zań. Tych spraw dotychczas w ogóle nie poruszono.
Wreszcie trzeba ustosunkować się do problemu ich
„konstrukcyjności". Jednak z toku dalszych roz-
ważań nie można wyrugować pytań par excellence
historyczno-humanistycznych, te muszą być nadal
i zawsze uwzględniane; nie można przecież rozpa-
trywać rzeczy w oderwaniu od ich naturalnego pod-
łoża, a poza tym zrozumienie budowy pewnych
form pozwoli na korektę sądów wypowiedzianych
dotychczas przez historyków oraz na nową, odmien-
ną interpretację niektórych zabytków i zjawisk.
H. PRZĘSŁO TRÓJPODPOROWE,
ZASADA BUDOWY I JEGO ODMIANY
Architektura ostatnich wieków pierwszego tysiąc-
lecia, a więc czasów renesansu karolińskiego i tzw.
pierwszej sztuki romańskiej oraz architektura ro-
mańska operowały kilkoma rodzajami sklepień, któ-
rych budowa formy oparta jest w mniejszym lub
większym stopniu na geometrycznej zasadzie. Rzecz
oczywista, że obok sklepień kopulastych i koleb-
kowych największą rolę odgrywało przęsło sklepienia
krzyżowego, występujące w różnych odmianach i po-
chodnych. Wówczas pojawiło się też, jako przęsło
pomocnicze, sklepienie założone na planie trójkąta,
sklepienie o trzech siodełkach przenikających się
wzdłuż szwów, które tworzyły trójpromień. Przęsła
te o trzech nasadach były bądź to oddzielone od sąsie-
dnich za pomocą gurtów widocznych we wnętrzu
(Wimpfen im Tal, kaplica grodowa 979—998)36,
bądź też nie oddzielone (Akwizgran, kaplica pałacowa
788—805)37.
Budowniczowie gotyccy, korzystając w pełni z do-
robku poprzedników, doskonalili stale konstrukcję
sklepień, a przede wszystkim stosowali świadomie
36 E. Lehmann, Der friihe deutsche Kirchenbau. Die Ent-
wicklung seiner Raumordnung bis 1018, Berlin 1938, s. 144.
37 Tamże, s. 106.
10