jednak rysunek Durera i miniatura Samostrzelnika mają z sobą coś wspól-
nego, to jest widoczne na pierwszy rzut oka i nie da się zaprzeczyć, a podo-
bieństwo to, ze względu na wyjątkową rzadkość wyobrażeń tej treści, jest
jeszcze bardziej godne uwagi. Nie potrafię powiedzieć, jakie było medium
pośredniczące między rysunkiem Durera a miniaturą Samostrzelnika i czy
w ogóle istniało. Ale obowiązkiem moim jest równocześnie stwierdzić, że
w r. 1515, kiedy Durer odesłał cesarzowi ozdobione rysunkami karty mo-
dlitewnika, kanclerz Krzysztof Szydłowiecki, jak zaś twierdzą wszyscy autorzy,
którzy o bracie Stanisławie pisałi, także Samostrzelnik przebywał w Austrii,
w dodatku przez pewien czas na dworze cesarskim w Wiedniu. Pisze ks. Przy-
byszewski: «Obowiązki kapłańskie zmuszały do ciągłego towarzyszenia Szy-
dłowieckiemu w podróżach. Dlatego przyjmujemy za rzecz pewną (chociaż
w źródłach nie ma o tym wyraźnej wzmianki), że w r. 1514 wyruszył Samo-
strzelnik ze swym patronem do stolicy Węgier, Budy, na dwór Władysława
Jagiellończyka», a kilka wierszy dalej: «Dalsze ewentualne podróże Samo-
strzelnika z Krzysztofem na Węgry, do Autrii i Czech niemało wpływały na
rozwój jego sztuki» A Właśnie miniatury w modlitewniku Bony są naj-
lepszym potwierdzeniem domniemanych wędrówek Samostrzelnika i słusz-
ności tego, co ks. Przybyszewski o nich napisał. Ale o pobycie brata Stanisława
w Austrii i jak ten pobyt zaważył na jego ukształtowaniu się jako artysp
będzie mowa w osobnym rozdziałe. Oczywiście poza pewną zbieżnością tor-
malną między rysunkiem Durera, artystycznie zresztą nieporównanie wyższym,
co jest samo przez się zrozumiałe, zaważył także tekst, który miał być zilu-
strowany: «et łibera eas (sc. animas) ab omnibus poenis et angustiis ... qui
venturus es iudicare vivos et mortuos et saeculum per ignem. Amen».
Miniatura na f. 197r, przedstawiająca Chrystusa na krzyżu, pod którym
stoją Maria i św. Jan Ewangelista (ryc. 34), jest przykładem, jak daleko
odszedł Samostrzelnik zarówno od późnego gotyku, jak i od renesansu. Na
tle ponurego krajobrazu, ciemnych skał, u których podnóża rosną krzewy,
stoi z samego przodu miniatury krzyż. Na nim rozpięte jest bardzo wydłu-
żone i smukłe ciało już martwego Chrystusa, zbroczone krwią płynącą z pięciu
ran. Ogromna ciemna chmura zakrywa niemal całe niebo. Bardzo długie
perizonium, którym przepasane są biodra Jezusa, powiewa uniesione wiatrem,
skręcone w niespokojne fałdy. Po lewej stronie stoi skamieniała z bólu Maria.
Jej głowę i ramiona otuła biała chusta, a z ramion spływa szafirowy płaszcz.
Święty Jan, stojący po prawej stronie, widoczny jest w profilu. Na jego bardzo
wysokim korpusie osadzona jest mała, jasnowłosa głowa, której stosunek
do ciała o nadmiernie wydłużonych proporcjach wyraża się liczbami 1 : 10;
są to proporcje zupełnie już manierystyczne. Fałdy płaszcza św. Jana tworzą
na plecach i z przodu głębokie leje, a długa i obszerna szata spodnia układa
się w fałdy plastyczne i pionowo równoległe jak żłobkowanie kolumny.
^ Przybyszewski, o. c., s. 5!—52.
40
nego, to jest widoczne na pierwszy rzut oka i nie da się zaprzeczyć, a podo-
bieństwo to, ze względu na wyjątkową rzadkość wyobrażeń tej treści, jest
jeszcze bardziej godne uwagi. Nie potrafię powiedzieć, jakie było medium
pośredniczące między rysunkiem Durera a miniaturą Samostrzelnika i czy
w ogóle istniało. Ale obowiązkiem moim jest równocześnie stwierdzić, że
w r. 1515, kiedy Durer odesłał cesarzowi ozdobione rysunkami karty mo-
dlitewnika, kanclerz Krzysztof Szydłowiecki, jak zaś twierdzą wszyscy autorzy,
którzy o bracie Stanisławie pisałi, także Samostrzelnik przebywał w Austrii,
w dodatku przez pewien czas na dworze cesarskim w Wiedniu. Pisze ks. Przy-
byszewski: «Obowiązki kapłańskie zmuszały do ciągłego towarzyszenia Szy-
dłowieckiemu w podróżach. Dlatego przyjmujemy za rzecz pewną (chociaż
w źródłach nie ma o tym wyraźnej wzmianki), że w r. 1514 wyruszył Samo-
strzelnik ze swym patronem do stolicy Węgier, Budy, na dwór Władysława
Jagiellończyka», a kilka wierszy dalej: «Dalsze ewentualne podróże Samo-
strzelnika z Krzysztofem na Węgry, do Autrii i Czech niemało wpływały na
rozwój jego sztuki» A Właśnie miniatury w modlitewniku Bony są naj-
lepszym potwierdzeniem domniemanych wędrówek Samostrzelnika i słusz-
ności tego, co ks. Przybyszewski o nich napisał. Ale o pobycie brata Stanisława
w Austrii i jak ten pobyt zaważył na jego ukształtowaniu się jako artysp
będzie mowa w osobnym rozdziałe. Oczywiście poza pewną zbieżnością tor-
malną między rysunkiem Durera, artystycznie zresztą nieporównanie wyższym,
co jest samo przez się zrozumiałe, zaważył także tekst, który miał być zilu-
strowany: «et łibera eas (sc. animas) ab omnibus poenis et angustiis ... qui
venturus es iudicare vivos et mortuos et saeculum per ignem. Amen».
Miniatura na f. 197r, przedstawiająca Chrystusa na krzyżu, pod którym
stoją Maria i św. Jan Ewangelista (ryc. 34), jest przykładem, jak daleko
odszedł Samostrzelnik zarówno od późnego gotyku, jak i od renesansu. Na
tle ponurego krajobrazu, ciemnych skał, u których podnóża rosną krzewy,
stoi z samego przodu miniatury krzyż. Na nim rozpięte jest bardzo wydłu-
żone i smukłe ciało już martwego Chrystusa, zbroczone krwią płynącą z pięciu
ran. Ogromna ciemna chmura zakrywa niemal całe niebo. Bardzo długie
perizonium, którym przepasane są biodra Jezusa, powiewa uniesione wiatrem,
skręcone w niespokojne fałdy. Po lewej stronie stoi skamieniała z bólu Maria.
Jej głowę i ramiona otuła biała chusta, a z ramion spływa szafirowy płaszcz.
Święty Jan, stojący po prawej stronie, widoczny jest w profilu. Na jego bardzo
wysokim korpusie osadzona jest mała, jasnowłosa głowa, której stosunek
do ciała o nadmiernie wydłużonych proporcjach wyraża się liczbami 1 : 10;
są to proporcje zupełnie już manierystyczne. Fałdy płaszcza św. Jana tworzą
na plecach i z przodu głębokie leje, a długa i obszerna szata spodnia układa
się w fałdy plastyczne i pionowo równoległe jak żłobkowanie kolumny.
^ Przybyszewski, o. c., s. 5!—52.
40