.ŚMIERTELNY KRÓL NAD WIEKAMI”. JEZUS - BÓG W HISTORII W ALBUMIE ORBIS II...
109
i człowieczeństwie Chrystusa. Jego twarz, zarazem spokojna i cierpiąca, wpisuje się też w typ Ecce Homo
i uwydatnia królewską rangę Jezusa203.
Portret rzeczywiście wieńczy inne obrazy Zbawiciela w Albumie, również dosłownie, gdyż zamyka ich
sekwencję. Norwid buduje boską uniwersalizację poprzez zestawienie jej z indywidualizacją, podkreśla-
jącą pierwiastek ludzki. W ujęciu trzy czwarte łączy profil i wizerunek frontalny - jest ono nie statyczne
i monumentalizujące, ale zdynamizowane, naturalne, względnie realistyczne. Chrystus, zaprezentowany
bez odwołania do dzieła sztuki, jest tu przede wszystkim żywą Osobą, w mniejszym stopniu - bohaterem
kultury.
Chrystus objawia się w portrecie w obu naturach. Patrzy w dół, spod przymkniętych powiek, ogar-
niając świat spojrzeniem z boskiego dystansu, a zarazem pokornie chyląc głowę jako Sługa Pański. Jego
spokojna twarz wyraża majestat Syna Bożego, ale też zgodę na ludzki los i Mękę. Miłosierne spojrzenie ku
ziemi można uznać za odpowiedź na ludzkie „spojrzenie w górę”, jeden z ulubionych motywów Norwida.
Być może Norwidowy Chrystus patrzący ku ziemi nawiązuje przez kontrast do postaci wznoszącej
wzrok ze słynnego Ecce Homo Guida Reniego (1639-1640) z Luwru. Dzieło spopularyzowały liczne
reprodukcje. W obu przedstawieniach idealizowany Zbawiciel nosi koronę cierniową, a po Jego niemal
nieskazitelnej skórze spływa delikatnie zaznaczona struga krwi.
Norwid ukazuje cierpienie w typowy dla siebie sposób: łączy je z pięknem Bożego Ciała, widzi je
w perspektywie ofiary raczej Eucharystii niż Męki. Wycisza, idealizuje i estetyzuje jej ślady, nieliczne
i namalowane zgaszoną czerwienią. Ponieważ szanował męczeństwo i krew, sprzeciwiał się nadmiernemu
szafowaniu nimi i przedkładał nad nie pot czoła i wyznawstwo, które stanowią ich fundament204. Wołał
potęgować ekspresję oszczędnością środków i odwołaniem do intelektu. Dlatego zderza piękno ciała
Zbawiciela z elementami naruszającymi jego nieskazitelność, które przypominają o cenie Odkupienia, ale
w wieczności już nie bolą i nie naruszają spokoju postaci.
Zbawiciel ma bladą, czystą skórę, co wiąże się z Eucharystią. Norwid kojarzy bladość z umęczonym
ciałem Chrystusa, Hostią i zbożem205. Eucharystia, tak jak Najświętsze Oblicze, jest kwintesencją całej
historii zbawienia: od Wcielenia przez Mękę do Niebieskiej Jerozolimy. Chrystus na złoconym tle trwa
już ponad czasem, należy do wieczności - jak w średniowiecznych obrazach.
Choć Norwid oddaje cielesną urodę Chrystusa, Jego boskość wyraża oszczędnie. Widać ją w kolory-
styce pracy, zbudowanej niebieskim konturem. Dzięki temu błękit dyskretnie przesyca ją całą i podkreśla
przynależność postaci do sfery sacrum - przez odwołanie do symboliki koloru oraz przez odrealnie-
nie, wynikające ze zbyt chłodnej gamy barwnej, różnej od naturalnego wyglądu skóry. Paleta podkreśla
ponadziemskość Bożego światła, ale też nadaje dziełu surowość. Zaprasza widza, by nie poprzestawał na
wrażeniu estetycznym i zaczął szukać sensu, ukrytej światłości. Piękno dzieła leży w jego głębi.
W przedstawieniu splata się kilka aspektów roli Chrystusa w dziejach. Jako Słowo przedwieczne,
przez które Ojciec stworzył świat, patrzy na dzieło Stworzenia - czy raczej stwarzania, które zakończy
się dopiero u kresu historii206. Jako Głowa kosmosu obdarza go życiem, podtrzymuje je i nadaje mu
harmonię i jedność. Od Niego, Alfy i Omegi, pochodzi wszystko i do Niego dąży.
Jezus jest też Słowem, które „ciałem się stało”207, żywym dowodem wierności Ojca, który dotrzymał
swych obietnic. Jako Syn-Pośrednik czuwa nad ludźmi i prowadzi ich do Niego. Odkupiciel ludzkości
spogląda na nią jakby z wywyższenia krzyża. Władca w cierniowej koronie, ale z lekkim uśmiechem,
zapowiada swe ostateczne zwycięstwo i obwieszcza panowanie nad światem, który nabył swą krwią. Stoi
na czele Kościoła - swego mistycznego ciała, które prowadzi ku ostatecznemu przeznaczeniu i wypełnieniu
dziejów: miłości doskonałej w Niebieskiej Jerozolimie.
203 Chlebowski, Romantyczna silva..., s. 260-262.
204 C. Norwid, List do Karola Ruprechta, [wkrótce po 5 listopada] 1863, PW IX 117; idem, List do Józefa Ignacego Kraszew-
skiego, maj [przed 15] 1866, PW IX 221; idem, List do Bronisława Zalewskiego, [st. poczt. 3 października 1868], PW IX 368; idem,
List do Teofila Lenartowicza, [po 16 października 1868], PW IX 371.
205 C. Norwid, Częstochowskie wiersze, PW I 143-146; idem, Do panny Józefy z Korczewa, PW I 355; idem, Fortepian Szo-
pena, PW III 256; idem, O Juliuszu Słowackim..., PW VI 454.
206 Rz 8,22.
207 J 1,14.
109
i człowieczeństwie Chrystusa. Jego twarz, zarazem spokojna i cierpiąca, wpisuje się też w typ Ecce Homo
i uwydatnia królewską rangę Jezusa203.
Portret rzeczywiście wieńczy inne obrazy Zbawiciela w Albumie, również dosłownie, gdyż zamyka ich
sekwencję. Norwid buduje boską uniwersalizację poprzez zestawienie jej z indywidualizacją, podkreśla-
jącą pierwiastek ludzki. W ujęciu trzy czwarte łączy profil i wizerunek frontalny - jest ono nie statyczne
i monumentalizujące, ale zdynamizowane, naturalne, względnie realistyczne. Chrystus, zaprezentowany
bez odwołania do dzieła sztuki, jest tu przede wszystkim żywą Osobą, w mniejszym stopniu - bohaterem
kultury.
Chrystus objawia się w portrecie w obu naturach. Patrzy w dół, spod przymkniętych powiek, ogar-
niając świat spojrzeniem z boskiego dystansu, a zarazem pokornie chyląc głowę jako Sługa Pański. Jego
spokojna twarz wyraża majestat Syna Bożego, ale też zgodę na ludzki los i Mękę. Miłosierne spojrzenie ku
ziemi można uznać za odpowiedź na ludzkie „spojrzenie w górę”, jeden z ulubionych motywów Norwida.
Być może Norwidowy Chrystus patrzący ku ziemi nawiązuje przez kontrast do postaci wznoszącej
wzrok ze słynnego Ecce Homo Guida Reniego (1639-1640) z Luwru. Dzieło spopularyzowały liczne
reprodukcje. W obu przedstawieniach idealizowany Zbawiciel nosi koronę cierniową, a po Jego niemal
nieskazitelnej skórze spływa delikatnie zaznaczona struga krwi.
Norwid ukazuje cierpienie w typowy dla siebie sposób: łączy je z pięknem Bożego Ciała, widzi je
w perspektywie ofiary raczej Eucharystii niż Męki. Wycisza, idealizuje i estetyzuje jej ślady, nieliczne
i namalowane zgaszoną czerwienią. Ponieważ szanował męczeństwo i krew, sprzeciwiał się nadmiernemu
szafowaniu nimi i przedkładał nad nie pot czoła i wyznawstwo, które stanowią ich fundament204. Wołał
potęgować ekspresję oszczędnością środków i odwołaniem do intelektu. Dlatego zderza piękno ciała
Zbawiciela z elementami naruszającymi jego nieskazitelność, które przypominają o cenie Odkupienia, ale
w wieczności już nie bolą i nie naruszają spokoju postaci.
Zbawiciel ma bladą, czystą skórę, co wiąże się z Eucharystią. Norwid kojarzy bladość z umęczonym
ciałem Chrystusa, Hostią i zbożem205. Eucharystia, tak jak Najświętsze Oblicze, jest kwintesencją całej
historii zbawienia: od Wcielenia przez Mękę do Niebieskiej Jerozolimy. Chrystus na złoconym tle trwa
już ponad czasem, należy do wieczności - jak w średniowiecznych obrazach.
Choć Norwid oddaje cielesną urodę Chrystusa, Jego boskość wyraża oszczędnie. Widać ją w kolory-
styce pracy, zbudowanej niebieskim konturem. Dzięki temu błękit dyskretnie przesyca ją całą i podkreśla
przynależność postaci do sfery sacrum - przez odwołanie do symboliki koloru oraz przez odrealnie-
nie, wynikające ze zbyt chłodnej gamy barwnej, różnej od naturalnego wyglądu skóry. Paleta podkreśla
ponadziemskość Bożego światła, ale też nadaje dziełu surowość. Zaprasza widza, by nie poprzestawał na
wrażeniu estetycznym i zaczął szukać sensu, ukrytej światłości. Piękno dzieła leży w jego głębi.
W przedstawieniu splata się kilka aspektów roli Chrystusa w dziejach. Jako Słowo przedwieczne,
przez które Ojciec stworzył świat, patrzy na dzieło Stworzenia - czy raczej stwarzania, które zakończy
się dopiero u kresu historii206. Jako Głowa kosmosu obdarza go życiem, podtrzymuje je i nadaje mu
harmonię i jedność. Od Niego, Alfy i Omegi, pochodzi wszystko i do Niego dąży.
Jezus jest też Słowem, które „ciałem się stało”207, żywym dowodem wierności Ojca, który dotrzymał
swych obietnic. Jako Syn-Pośrednik czuwa nad ludźmi i prowadzi ich do Niego. Odkupiciel ludzkości
spogląda na nią jakby z wywyższenia krzyża. Władca w cierniowej koronie, ale z lekkim uśmiechem,
zapowiada swe ostateczne zwycięstwo i obwieszcza panowanie nad światem, który nabył swą krwią. Stoi
na czele Kościoła - swego mistycznego ciała, które prowadzi ku ostatecznemu przeznaczeniu i wypełnieniu
dziejów: miłości doskonałej w Niebieskiej Jerozolimie.
203 Chlebowski, Romantyczna silva..., s. 260-262.
204 C. Norwid, List do Karola Ruprechta, [wkrótce po 5 listopada] 1863, PW IX 117; idem, List do Józefa Ignacego Kraszew-
skiego, maj [przed 15] 1866, PW IX 221; idem, List do Bronisława Zalewskiego, [st. poczt. 3 października 1868], PW IX 368; idem,
List do Teofila Lenartowicza, [po 16 października 1868], PW IX 371.
205 C. Norwid, Częstochowskie wiersze, PW I 143-146; idem, Do panny Józefy z Korczewa, PW I 355; idem, Fortepian Szo-
pena, PW III 256; idem, O Juliuszu Słowackim..., PW VI 454.
206 Rz 8,22.
207 J 1,14.