Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Studia Waweliana — 11/​12.2002-2003

DOI Heft:
Lanckoronsciana
DOI Artikel:
Kuczman, Kazimierz: Karoliny Lanckorońskiej stodunek do Wawelu
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.19890#0253
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
zem uświadamiamy sobie, że jest to jednak strata nie
największa - rodzina Lanckorońskich zamiast płacić
przez wiele lat olbrzymie sumy pieniędzy bankowi za
przechowywanie depozytu, mogła przecież szybko i ła-
two wzbogacić się, sprzedając całą kolekcję. Do tego,
na szczęście, jednak nie doszło. Wojna, niszcząc do-
tychczasowy świat, nie zniszczyła ideałów Karoliny
Lanckorońskiej, przeciwnie, jakby wyostrzyła je.
Wzmocniła też żywe w tradycji rodzinnej przeświad-
czenie, że zbiory Rzewuskich i Lanckorońskich stano-
wią część dobra narodowego, narodowego skarbca kul-
tury. Nietrudno więc zrozumieć Jej decyzję w ramach
własnego tajnego planu „Nemesis” (rzymska bogini
karząca za naruszenie sprawiedliwości) - wyznaczenia
zamków królewskich w Krakowie i w Warszawie,
symboli polskiej państwowości, jako odbiorców daru
w przyszłej, wolnej Ojczyźnie. Profesor Lech Kalinow-
ski, lwowski uczeń docent Lanckorońskiej, pisze, iż
„Rozstrzygający zwrot o przekazanie zbioru artystycz-
nego Lanckorońskich narodowi polskiemu nastąpił do-
piero w roku 1994, gdy po wyjściu z Polski wojsk ro-
syjskich zaistniała w pełni Trzecia Rzeczpospolita. Prof.
Lanckorońską wciąż jednak niepokoiły obawy, czy rze-
czywiście nadszedł moment ostatecznego zdecydowa-
nia o losie zbiorów”. Autor cytowanych słów wraz z Ja-
nem Badenim, prezesem Fundacji Lanckorońskich,
przekonali Ją jednak, że nadszedł już czas przekazania
daru Polsce. Po głębokim, kilkugodzinnym namyśle
oświadczyła swym doradcom: „Alea iacta est”. Egze-
kutorem Jej woli był, oprócz prezesa Badeniego, dr An-
drzej Ciechanowiecki. W odbiorze dam w Szwajcarii,
w październiku roku 1994, brałem udział jako przed-
stawiciel Zamku Królewskiego na Wawelu, wraz z ko-
legami z warszawskiego Zamku Królewskiego. W li-
ście donacyjnym (8 IX 1994) do prezydenta Rzeczypo-
spolitej Lecha Wałęsy, wręczonym mu przez delegację,
w której uczestniczył dyrektor Zamku Królewskiego na
Wawelu profesor Jan Ostrowski, znalazł się ustęp: „Na
Wawel idzie namiot turecki, który tradycja rodzinna łą-
czy z Odsieczą Wiedeńską oraz obrazy. Z nich 76 [w
rzeczywistości 79] to dzieła powstałe we Włoszech,
w okresie od XIV do XVI wieku. Pochodzą więc z tego
samego kraju, którego architekci tworzyli w tym czasie
dziedziniec i komnaty wawelskie. Wszystkie dzieła sztu-
ki, które idą na Wawel, zebrał mój Ojciec Karol Lanc-
koroński. Nie śniło mi się w najśmielszych marzeniach
mojego długiego życia, że mi jeszcze będzie danym na-
pisać ten list. Składam dar w hołdzie Rzeczpospolitej
Wolnej i Niepodległej, na ręce Jej Prezydenta”. Szeroki
komentarz historyczny do swego dam Karolina Lanc-
korońska zamieściła we wspomnianym numerze „Ty-
godnika Powszechnego”. Odzew ze strony społeczeń-
stwa był nie mniejszy niż tego oczekiwała Donatorka.
Z dużym wzruszeniem zareagowała więc na łamach pa-

ryskiej „Kultury”, w liście do redaktora Jerzego Gie-
droycia: „Piszą przedstawiciele władz Wolnej i Niepod-
ległej. Piszą koledzy humaniści. Niejedno z tych pism
należałoby umieścić w antologiach naszej epistologra-
fii. Powtarza się w licznych tonach jedna melodia. Za-
czął sam Prezydent, dziękując «jako Prezydent i jako
obywatel)). Jeden z wybitnych naszych uczonych pisze
«jako jedna czterdziestomilionowa część obdarzonego
Narodu)). Otóż te listy są bardzo piękne, bo podkreślają
wdzięczność piszących nie tylko w imieniu wysokiego
urzędu, ale także jako członków całego społeczeństwa.
Piszą bowiem ci, którzy się wprzęgli, by ciągnąć ten nie-
łatwy wóz naszej kultury po wyboistych drogach jej lo-
sów. Jako ostatnie ogniwo tych, którzy te rzeczy zebrali
i przechowywali, odbieram dziś wspaniałą reakcję”.

Związek Lanckorońskiej z Wawelem zacieśniał się
bardzo szybko. Ucięła stanowczo dyskusję na temat
miejsca przekazania 228 rysunków, 70 listów i dwóch
obrazów Malczewskiego, wskazując królewskie wzgó-
rze. Ta część dam dotarła do nas w grudniu 1994 roku.
Rysunki, podobnie jak namiot turecki odziedziczony po
Rzewuskich, przez lata przechowywane były w Insty-
tucie Polskim im. Generała Władysława Sikorskiego
w Londynie. Niektóre polskie koła emigracyjne, żału-
jąc namiotu, oskarżyły Karolinę Lanckorońską o zabór
mienia Instytutu: „Niech pan sobie wyobrazi, i to praw-
nik pisze, że ja im to zabrałam! A ja przecież tylko od-
zyskałam moją własność! Odpowiedziałam im - doda-
ła żartobliwie - żeby sobie nie myśleli, że Instytut Si-
korskiego jest ważniejszy niż zamki królewskie w Kra-
kowie czy Warszawie!”. Nazwisko Lanckorońskich na
trwale związane zostało z Wawelem, zostało też umiesz-
czone na jednej z pięciu tablic w Zamku Królewskim,
honorujących największych jego darczyńców (obok
Jana Matejki, Leona Pmińskiego, Jerzego Mycielskie-
go i Juliana Godlewskiego).

Z początkiem roku 1995 otwarta została w zamku
wawelskim wystawa części obrazów i namiot z daru
Lanckorońskiej, której wysłaliśmy materiały związane
z pokazem: film z otwarcia, katalog, plakat, zdjęcia. „Po-
ziom tych ostatnich jest wręcz zadziwiający”, stwier-
dziła w liście. Rozpoczął się okres intensywnych kon-
taktów z Donatorką, która cieszyła się z każdej przysła-

: ^0


-» 1


KAiR/O Lii M ą



_Ak CKCftCtiSKA





3. Tablica upamiętniająca dar Karoliny Lanckorońskiej dla Zamku
Królewskiego na Wawelu (fot. Ł. Schuster)

247
 
Annotationen