.SOMOSIERRA MICHAŁOWSKIEGO
83
wziętym w cudzysłów. Zabłysła jako ujęcie w jednym słowie napięcia
pierwszego zamysłu, przekształcając się w obraz uległa jego prawom
— w sposób znamienny. Gdyby rzeczywiście ,,przedarła płótno od dołu
do góry", powstałby inny obraz. Weźmy różnicę dynamiczną — bo nie
poczynanie ciągu skojarzeń przyrodniczych, świetlnych itp., a wskaza-
nie właściwości dynamicznych wzoru płaszczyznowego było w zamyśle
Michałowskiego najważniejsze; jakaż to bowiem błyskawica poczyna
się od dołu? Można wątpić, czy rozcięcie płótna błyskawicowym pasmem
mogło się pojawić w jego wyobraźniowym repertuarze kompozycyjnym,
rozcięcie, które ośrodek uwagi przenosiłoby z przebiegu tego pasma na
rozcięte części i dynamikę ich zderzenia, a ruchu przebiegającego
w powstałej wyrwie nie pozwalałoby jakościowo różnicować. Podstawę
dla wyrażenia tej wątpliwości dają obejrzane dotąd obrazy, których
wspólne cechy poczynają być może zarysowywać tory, którymi wyob-
raźnia Michałowskiego uporczywie biegła.
Tekst ten jest skróconym fragmentem nie ukończonej książki o obrazach
Piotra Michałowskiego, pisanej w roku 1985; część jego stanowiła treść referatu
wygłoszonego na posiedzeniu naukowym Instytutu Historii Sztuki UAM w tym-
że roku. Powstał jako próba podjęcia zadania, które wyłonił wcześniejszy namysł
nad twórczością Michałowskiego, a zwłaszcza nad tym, co znamiennego dla niej
wyłaniają wyraźnie widoczne związki łączące jego dzieła z dziełami innych
twórców (temat dysertacji, 1982), a także namysł nad dolą sztuki dziś. Zadanie
to — to prostowanie ścieżek ku obrazom, to próba oddania im głosu, na drodze
wytrwania w opisywaniu. Przemierzenie jej wespół z Czytelnikiem napina
wytrzymałość pisma i lektury, tekst bowiem usiłuje zdać sprawę z drogi ku
sensowi na tyle szczegółowo, by była to rzeczywiście droga wspólna. Jest
propozycją ulegania cichemu przyzywaniu obrazów, pójścia za mgnieniowym
,,to jest to", ogłoszeniem zniszczenia się, rozpoznania nigdy nie widzianego;
usiłuje rozpisać ten wykrzyknik, którego zawartość jest zawsze inna i ta sama
zarazem, jak wciąż ponawianego tego pytania.
W międzyczasie dorobek badań nad twórczością Piotra Michałowskiego został
istotnie wzbogacony przez prace Jana K. Ostrowskiego, zwłaszcza nową mono-
grafię (Piotr Micńatowskt. Warszawa 1985, KAW). Praca ta zawiera też roz-
ważania o Somosierrach Michałowskiego. Za najważniejszy wspólny moment
uznałbym wyłanianie się z zawartych w niej dociekań, jako jednego z uchwyt-
nych, wiodących wątków dzieła Michałowskiego — ,,bycia w drodze".
83
wziętym w cudzysłów. Zabłysła jako ujęcie w jednym słowie napięcia
pierwszego zamysłu, przekształcając się w obraz uległa jego prawom
— w sposób znamienny. Gdyby rzeczywiście ,,przedarła płótno od dołu
do góry", powstałby inny obraz. Weźmy różnicę dynamiczną — bo nie
poczynanie ciągu skojarzeń przyrodniczych, świetlnych itp., a wskaza-
nie właściwości dynamicznych wzoru płaszczyznowego było w zamyśle
Michałowskiego najważniejsze; jakaż to bowiem błyskawica poczyna
się od dołu? Można wątpić, czy rozcięcie płótna błyskawicowym pasmem
mogło się pojawić w jego wyobraźniowym repertuarze kompozycyjnym,
rozcięcie, które ośrodek uwagi przenosiłoby z przebiegu tego pasma na
rozcięte części i dynamikę ich zderzenia, a ruchu przebiegającego
w powstałej wyrwie nie pozwalałoby jakościowo różnicować. Podstawę
dla wyrażenia tej wątpliwości dają obejrzane dotąd obrazy, których
wspólne cechy poczynają być może zarysowywać tory, którymi wyob-
raźnia Michałowskiego uporczywie biegła.
Tekst ten jest skróconym fragmentem nie ukończonej książki o obrazach
Piotra Michałowskiego, pisanej w roku 1985; część jego stanowiła treść referatu
wygłoszonego na posiedzeniu naukowym Instytutu Historii Sztuki UAM w tym-
że roku. Powstał jako próba podjęcia zadania, które wyłonił wcześniejszy namysł
nad twórczością Michałowskiego, a zwłaszcza nad tym, co znamiennego dla niej
wyłaniają wyraźnie widoczne związki łączące jego dzieła z dziełami innych
twórców (temat dysertacji, 1982), a także namysł nad dolą sztuki dziś. Zadanie
to — to prostowanie ścieżek ku obrazom, to próba oddania im głosu, na drodze
wytrwania w opisywaniu. Przemierzenie jej wespół z Czytelnikiem napina
wytrzymałość pisma i lektury, tekst bowiem usiłuje zdać sprawę z drogi ku
sensowi na tyle szczegółowo, by była to rzeczywiście droga wspólna. Jest
propozycją ulegania cichemu przyzywaniu obrazów, pójścia za mgnieniowym
,,to jest to", ogłoszeniem zniszczenia się, rozpoznania nigdy nie widzianego;
usiłuje rozpisać ten wykrzyknik, którego zawartość jest zawsze inna i ta sama
zarazem, jak wciąż ponawianego tego pytania.
W międzyczasie dorobek badań nad twórczością Piotra Michałowskiego został
istotnie wzbogacony przez prace Jana K. Ostrowskiego, zwłaszcza nową mono-
grafię (Piotr Micńatowskt. Warszawa 1985, KAW). Praca ta zawiera też roz-
ważania o Somosierrach Michałowskiego. Za najważniejszy wspólny moment
uznałbym wyłanianie się z zawartych w niej dociekań, jako jednego z uchwyt-
nych, wiodących wątków dzieła Michałowskiego — ,,bycia w drodze".