TROP ZBIEGŁYCH BOGÓW
63
Te wzorce zależności przechowuje najbardziej rdzenne pasmo dyscy-
plinarnego słownika, wiążące znawstwo, krytykę stylu, geografię artysty-
czną, ikonografię, „wpływologię” - aż po badania spod znaku dialogu
i intertekstualności. Komparatystyka i wpływologia objawiają moc swoje-
go ugruntowania u „początku” najtrwalszego w tej dziedzinie postępowa-
nia - historycznego rozwiązania podobieństwa. Przypomnienie tamtego
dzieła - do którego podobne jest to oto - jest w tej perspektywie rozłado-
waniem napięcia; albo też - chwilą rozejścia się dróg jego zachowania
i obłaskawienia. Związane z owym trwającym mgnieniem poczucie odkry-
cia - nie zna potrzeby dowodu. Utarta droga jego uspołecznienia polega
na potwierdzeniu przez to, co już znamy i przekształceniu w obowiązują-
cą we wspólnocie badaczy postać odkrycia - „publikację”. Opublikowanie
daje też inne zadowolenie, którego dotknąć można, być może, przez zwią-
zek z wykonaniem pracy uszczelnienia w jakimś miejscu sieci czy łańcu-
cha związków, a więc - w pewnym rozumieniu - sedna fachu.
Wszelako sytuacja otwiera się na inne pojmowanie historyczności.
Ten, kto dostrzegł związek dzieł, wysławia rozmowę prowadzoną ponad
czasem, przełamującą oddalenie, przetwarzającą odstęp czasowy w na-
pięcie między punktami widzenia, które tę rozmowę umożliwia i prowa-
dzi. Nade wszystko - zgłębiając ten związek może iść za mgnieniowym
poczuciem uchylania tajemnicy pozostając w polu podobieństwa jako spo-
sobu wskazywania obrazów, wybierania partnera, artykułowania ich
świata jeszcze przed wysłowieniem, kiedy to obrazy współoświetlając
się wydobywają z siebie nawzajem, wobec tego, kto dostrzegł ich podo-
bieństwo, rysy nieprzeczuwane, właściwości niedostrzegalne poza tym
związkiem. Emocjonujące jest to zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy dzieł, któ-
re znamy tak dobrze, że przestajemy je widzieć. Jak człowiek po-
stawiony w nowej sytuacji — ujawniają nieznane cechy. Swoiste experi-
HT-entum crucis.
Spróbuję zdać sprawę1 z tego, jaki sens poczyna się wyłaniać z dwóch
znanych obrazów, kiedy zainteresowanie nimi odświeża spostrzeżenie
związku każdego z nich z innym dziełem; złożyło się tak, że są to obrazy
dziewiętnastowieczne, przywołujące równie znane obrazy szesnastowie-
czne. Usiłuję wysłowić początek drogi ku sensowi, prowadzącej przez
zarysowujący się wspólny obszar, zwięźle zapowiedziany w tytule. Chęć
możliwie dokładnego zapisania tej drogi sprawia, że poza granicami szki-
cn pozostaje dyskusja z dotychczasowymi interpretacjami, odniesienia do
biografii artystów czy losów dzieł, a także - wskutek skupienia uwagi na
1 Jest to przysposobiony do druku tekst odczytu pt. Malarz w czasie marnym, który
Wygłosiłem w kwietniu 1988 roku na posiedzeniu Komisji Historii Sztuki Poznańskiego
Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a którego tezy przedstawiłem w sierpniu 1989 roku uczest-
nikom NEH Summer Institut Theory and Interpretation in Yisual Arts w Rochester.
63
Te wzorce zależności przechowuje najbardziej rdzenne pasmo dyscy-
plinarnego słownika, wiążące znawstwo, krytykę stylu, geografię artysty-
czną, ikonografię, „wpływologię” - aż po badania spod znaku dialogu
i intertekstualności. Komparatystyka i wpływologia objawiają moc swoje-
go ugruntowania u „początku” najtrwalszego w tej dziedzinie postępowa-
nia - historycznego rozwiązania podobieństwa. Przypomnienie tamtego
dzieła - do którego podobne jest to oto - jest w tej perspektywie rozłado-
waniem napięcia; albo też - chwilą rozejścia się dróg jego zachowania
i obłaskawienia. Związane z owym trwającym mgnieniem poczucie odkry-
cia - nie zna potrzeby dowodu. Utarta droga jego uspołecznienia polega
na potwierdzeniu przez to, co już znamy i przekształceniu w obowiązują-
cą we wspólnocie badaczy postać odkrycia - „publikację”. Opublikowanie
daje też inne zadowolenie, którego dotknąć można, być może, przez zwią-
zek z wykonaniem pracy uszczelnienia w jakimś miejscu sieci czy łańcu-
cha związków, a więc - w pewnym rozumieniu - sedna fachu.
Wszelako sytuacja otwiera się na inne pojmowanie historyczności.
Ten, kto dostrzegł związek dzieł, wysławia rozmowę prowadzoną ponad
czasem, przełamującą oddalenie, przetwarzającą odstęp czasowy w na-
pięcie między punktami widzenia, które tę rozmowę umożliwia i prowa-
dzi. Nade wszystko - zgłębiając ten związek może iść za mgnieniowym
poczuciem uchylania tajemnicy pozostając w polu podobieństwa jako spo-
sobu wskazywania obrazów, wybierania partnera, artykułowania ich
świata jeszcze przed wysłowieniem, kiedy to obrazy współoświetlając
się wydobywają z siebie nawzajem, wobec tego, kto dostrzegł ich podo-
bieństwo, rysy nieprzeczuwane, właściwości niedostrzegalne poza tym
związkiem. Emocjonujące jest to zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy dzieł, któ-
re znamy tak dobrze, że przestajemy je widzieć. Jak człowiek po-
stawiony w nowej sytuacji — ujawniają nieznane cechy. Swoiste experi-
HT-entum crucis.
Spróbuję zdać sprawę1 z tego, jaki sens poczyna się wyłaniać z dwóch
znanych obrazów, kiedy zainteresowanie nimi odświeża spostrzeżenie
związku każdego z nich z innym dziełem; złożyło się tak, że są to obrazy
dziewiętnastowieczne, przywołujące równie znane obrazy szesnastowie-
czne. Usiłuję wysłowić początek drogi ku sensowi, prowadzącej przez
zarysowujący się wspólny obszar, zwięźle zapowiedziany w tytule. Chęć
możliwie dokładnego zapisania tej drogi sprawia, że poza granicami szki-
cn pozostaje dyskusja z dotychczasowymi interpretacjami, odniesienia do
biografii artystów czy losów dzieł, a także - wskutek skupienia uwagi na
1 Jest to przysposobiony do druku tekst odczytu pt. Malarz w czasie marnym, który
Wygłosiłem w kwietniu 1988 roku na posiedzeniu Komisji Historii Sztuki Poznańskiego
Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a którego tezy przedstawiłem w sierpniu 1989 roku uczest-
nikom NEH Summer Institut Theory and Interpretation in Yisual Arts w Rochester.