Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Hinweis: Ihre bisherige Sitzung ist abgelaufen. Sie arbeiten in einer neuen Sitzung weiter.
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 8.1997

DOI Heft:
Rozprawy
DOI Artikel:
Suchocki, Wojciech: Trop zbiegłych bogów: Przyczynek do "Ślubów" Ingresa i "Wolności" Delacroix
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28099#0079
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
150PZBIEGŁYCH BOGÓW

77

w świetle odniesienia do Piety. Mówiąc zwięźle: jawi się jako obraz, z któ-
rego uszedł Bóg. Jest to najbardziej uderzający, a zarazem jakby me-
chaniczny skutek przejęcia polegającego, z grubsza biorąc, na zsunięciu
postaci, co oznacza usunięcie spomiędzy nich postaci Boga wcielonego
i jego matki, na dosunięciu obu przejętych postaci z obu stron do piono-
wej osi obrazu, na której w obrazie Tycjana znajduje sie właśnie grupa
matki i syna. Efekt tej operacji uderza zwłaszcza w sytuacji postaci klę-
czącej, która zderza się z Wolnością, w osobie której gest oddawania czci
nie znajduje odzewu.
Czy zabieg ten oznacza ubóstwienie Wolności? Eliminujące przesunię-
cie stwarza raczej sytuację konkurencyjności, braku w obecności, wypar-
cia czy też wypełnienia pustki, uzurpacji, antybóstwa. Sam wygląd Wol-
ności unaocznia jej dwoistość w wyniku charakterystyki zarazem
dobitnie cielesnej i idealno-antykizującej. Zasadnicza dla napięcia jej ru-
chu modyfikacja wzoru: zwrot głowy, ukazuje profil antyczno-grecki,
a może raczej - Flaxmanowski. Tak dobrze znany gest Wolności określili-
byśmy pewnie chętnie jako pełen wyrazu. Lecz co właściwie wyraża? Po-
zą i odzieniem przywołując Samotracką Nike — nie ma nic zgoła z chłodu
marmuru. Przefiltrowany bodaj przez barokową rzeźbę kroczący kontra-
Post łączy, ze swej natury, ruchy o rozmaitym sensie i kierunku, których
nie wyczerpuje marsz naprzód. Sensów tych poszukując, musimy opuścić
klęczącego u stóp Wolności, tak jak ona go mija, nie patrząc - znamienne
~ dokąd idzie, lecz za siebie, jakby szukając tych, co pójdą za nią. Jej
Wzrok pada na postać, w której upatruje się z reguły autoportretu Dela-
croix, a którą nazwijmy artystą. Ma on, w przeciwieństwie do innych,
niewielkie pole przed sobą. Lecz czy wyboru? Raczej unaocznia ono waha-
nie, nie tak żwawe podążanie z prądem naprzód. I może ono właśnie
Przykuwa uwagę Wolności, na niego patrzy, jemu, zda się, demonstruje
dagę. Zwrot ten i sposób trzymania flagi osłabiają wyrazistość kroczenia,
Wzmagają zaś moment przewodzenia — jest to marsz baczący na to, ilu
i kogo zagarnia. Lecz niejednoznaczność jej zachowania zawiniona jest na
innej jeszcze płaszczyźnie. Wolność, powiedzmy tak, sama łopoce jak
sztandar, uwiązana od oświetlonej strony do osi obrazu i rozpuszczona od
ciemnej. Tam, podejmując wspomniany, tycjanowski temat zespolenia
Przez grę konturów i tła, tworzy wraz z wymachującym pistoletami gaw-
roszem rodzaj najeżonego agregatu bojowego.
Sposób trzymania sztandaru, oś obrazu — dotykamy momentu, który
dopowiada charakterystykę Wolności, lecz zarazem prowadzi do odrębne-
go tematu, otwiera inną perspektywę. Sposób pojawiania się sztandaru w
obrazie, sposób jego trzymania, nie jest byle jaki, lecz taki właśnie, wy-
brany. Jaki jest jego sens? Choćby to, że sztandar nie mieści się w obra-
zie, że drzewce spotyka brzeg pola nieomal dokładnie w połowie jego dłu-
 
Annotationen