154
GRISELDA POLLOCK
MA w zakresie społecznej historii sztuki w nadziei, że ich feministyczne
zainteresowania zostaną zaspokojone albo przez wykładowczynię femini-
stkę, albo przez wykładowcę wykazującego zrozumienie dla tego rodzaju
osobliwości.
Od 1978 roku prowadziłam na moim uniwersytecie zajęcia w ramach
specjalizacji MA w zakresie społecznej historii sztuki. Jej wyjątkowość
polegała na skoncentrowaniu się na teoriach materialistycznych i - w
dalszej kolejności - poststrukturalistycznych, wykorzystywanych jako
podstawa historycznej i społecznej analizy problemów produkcji artysty-
cznej. Specjalizacja ta wydawała mi się dotąd odpowiednim miejscem dla
osadzenia w programie studiów uniwersyteckich materialistycznej kryty-
ki feministycznej, zarówno historii sztuki jako dyscypliny, jak i marksi-
stowskich sposobów analizy, które mimo wszystko nadal zachowywały
swą wartość dla feminizmu2. Na przestrzeni tych lat przyciągnęliśmy do
specjalizacji wiele studentek feministek, które przyjechały do Leeds, by
studiować pod moim kierunkiem. Uznały one, że obowiązkowe studiowa-
nie dużej liczby innych przedmiotów z zakresu społecznej historii sztuki
jest uciążliwe i bezproduktywne. Z mojego własnego punktu widzenia,
zarówno marksizm, jak i feminizm sprawdziły się jako teorie wzajemnie
inspirujące i przydatne sobie.
Niewielu jednak wykładowców, uprawiających społeczną historię
sztuki pozwala, by analizy feministyczne odchodziły od czystej, opartej
na pojęciu klasy, analizy marksistowskiej, ujawniając tym samym repre-
syjny maskulinizm tej ostatniej. Jeśli chodzi o mnie, to w praktyce stu-
diów feministycznych byłam na tyle eklektyczna, na ile było to konieczne.
Feministyczna teoria z konieczności posiada formę bricolage’u. Odniesie-
nie to nie tyle ma pokazać, że feminizmowi brakuje jakiegoś ośrodka,
rdzenia, ile unaocznić wszechstronność jego teoretycznej i politycznej wi-
zji. Powszechne jest błędne rozumienie feminizmu jako perspektywy czy
metody, przyznającej prymat kategorii rodzaju (gender) nad wszelkimi
innymi strukturami opresji. Chciałabym wykazać, że dzięki skupieniu
uwagi nie tylko na problemach płci (sex) i rodzaju (gender), ale też na
problemie różnicy płciowej (sexual difference), feminizm bada złożone
konfiguracje władzy i różnicy, które istotnie stawiają problem różnicy
płciowej, jednak nie jako jedyny. Feminizm socjalistyczny zawsze zajmo-
wał się problemami klasowymi, podobnie jak czarny feminizm wyodręb-
niał konfiguracje imperializmu, seksualności, kobiecości i rasizmu. W ca-
łej swej rozpiętości, niejako w liczbie mnogiej, feminizmy zajmują się
złożonymi i wzajemnie splecionymi konfiguracjami władzy wokół takich
fenomenów, jak rasa, klasa, płciowość, wiek, sprawność fizyczna, itd.
2 Stanowisko w tej sprawie zob.: Vision, Voice and Power, (w:) Vision and Difference,
Feminism, Feminities and the Histories ofArt (London: Routledge, 1988).
GRISELDA POLLOCK
MA w zakresie społecznej historii sztuki w nadziei, że ich feministyczne
zainteresowania zostaną zaspokojone albo przez wykładowczynię femini-
stkę, albo przez wykładowcę wykazującego zrozumienie dla tego rodzaju
osobliwości.
Od 1978 roku prowadziłam na moim uniwersytecie zajęcia w ramach
specjalizacji MA w zakresie społecznej historii sztuki. Jej wyjątkowość
polegała na skoncentrowaniu się na teoriach materialistycznych i - w
dalszej kolejności - poststrukturalistycznych, wykorzystywanych jako
podstawa historycznej i społecznej analizy problemów produkcji artysty-
cznej. Specjalizacja ta wydawała mi się dotąd odpowiednim miejscem dla
osadzenia w programie studiów uniwersyteckich materialistycznej kryty-
ki feministycznej, zarówno historii sztuki jako dyscypliny, jak i marksi-
stowskich sposobów analizy, które mimo wszystko nadal zachowywały
swą wartość dla feminizmu2. Na przestrzeni tych lat przyciągnęliśmy do
specjalizacji wiele studentek feministek, które przyjechały do Leeds, by
studiować pod moim kierunkiem. Uznały one, że obowiązkowe studiowa-
nie dużej liczby innych przedmiotów z zakresu społecznej historii sztuki
jest uciążliwe i bezproduktywne. Z mojego własnego punktu widzenia,
zarówno marksizm, jak i feminizm sprawdziły się jako teorie wzajemnie
inspirujące i przydatne sobie.
Niewielu jednak wykładowców, uprawiających społeczną historię
sztuki pozwala, by analizy feministyczne odchodziły od czystej, opartej
na pojęciu klasy, analizy marksistowskiej, ujawniając tym samym repre-
syjny maskulinizm tej ostatniej. Jeśli chodzi o mnie, to w praktyce stu-
diów feministycznych byłam na tyle eklektyczna, na ile było to konieczne.
Feministyczna teoria z konieczności posiada formę bricolage’u. Odniesie-
nie to nie tyle ma pokazać, że feminizmowi brakuje jakiegoś ośrodka,
rdzenia, ile unaocznić wszechstronność jego teoretycznej i politycznej wi-
zji. Powszechne jest błędne rozumienie feminizmu jako perspektywy czy
metody, przyznającej prymat kategorii rodzaju (gender) nad wszelkimi
innymi strukturami opresji. Chciałabym wykazać, że dzięki skupieniu
uwagi nie tylko na problemach płci (sex) i rodzaju (gender), ale też na
problemie różnicy płciowej (sexual difference), feminizm bada złożone
konfiguracje władzy i różnicy, które istotnie stawiają problem różnicy
płciowej, jednak nie jako jedyny. Feminizm socjalistyczny zawsze zajmo-
wał się problemami klasowymi, podobnie jak czarny feminizm wyodręb-
niał konfiguracje imperializmu, seksualności, kobiecości i rasizmu. W ca-
łej swej rozpiętości, niejako w liczbie mnogiej, feminizmy zajmują się
złożonymi i wzajemnie splecionymi konfiguracjami władzy wokół takich
fenomenów, jak rasa, klasa, płciowość, wiek, sprawność fizyczna, itd.
2 Stanowisko w tej sprawie zob.: Vision, Voice and Power, (w:) Vision and Difference,
Feminism, Feminities and the Histories ofArt (London: Routledge, 1988).