MOWA W MIEJSCE PISMA
197
jestestwa, tzn. dziejowość egzystencji historyka”. Fakt podwójnej dzie-
jowości (egzystencjalna dziejowość jestestwa i sposób bycia tego, co dzie-
jowe, można powiedzieć „dziejowość właściwa”) powoduje z jednej strony,
że „historia jako badanie projektuje i uprzedmiotawia przeszłość (chciało-
by się powiedzieć „oswaja” - A.T.) w sensie możliwego do wyjaśnienia
i ogarnięcia układu oddziaływań, przeto domaga się krytyki źródeł jako
instrumentu uprzedmiotowienia” (s. 173). Z drugiej, historyczność należy
pojmować jako wychodzenie od „obecnego sposobu bycia dzieła” tego
„świata byłego jestestwa” ku „dziejowości samego jestestwa” jako „loso-
wości” wywiedzionej z przeszłości i uobecniającej możliwość własnego by-
cia (s. 173-174).
Zatem z tak rozumianą dziejowością wiąże się przede wszystkim poję-
cie „losu” (możliwość bycia i śmierci), jak również pojęcia „dziedzictwa”
(egzystowania i przekazywania) oraz „ludu” (wspólnoty doli). Wśród nich
„dzieje” się mowa-poezja-sztuka (jako prawda), w których - jak powie
Heidegger - „dziejowo wschodzi ludowi jego świat, a ziemia przechowy-
wana jest jako to, co się zamyka.(...) W takiej wieści nadane są dziejowe-
mu ludowi pojęcia jego istoty, tzn. jego przynależności do dziejów świata”
(s. 175).
Heidegger mówi w nieco innej perspektywie o „potrójnej dziejowości
sztuki”, którą chętnie nazwałbym tożsamością losu (że dzieje daruje),
tożsamością czasu i miejsca (że ma dzieje), tożsamością dziejów (że
dzieje się dzieją). „Sztuka - konkluduje Suchocki - kiedy jest sztuką, tzn.
kiedy przynależy do świata historycznej wspólnoty jako sztuka, tzn. kie-
dy chroniąc pozwala się jej być tym, czym jest, uczestniczy we wzięciu na
siebie przez tę wspólnotę swojego losu, tj. w dziejach” (s. 177). Innymi
słowy: sztuka jako zew i mowa przechowuje dziedzictwo wspólnotowe wy-
rażające się cofaniem się ku początkom dziejów, które tworzy, a zarazem
będąc dziejową jednością Ziemi i losu (świata i prawdy), które wspólnota
chroni. Wybaczy mi autor, że jeżeli nawet nieco uprościłem i zniekształci-
łem jego rozumowanie, to generalna tendencja pozostała.
Piszę „tendencja” nieprzypadkowo, ponieważ słowo to kojarzę z ideolo-
gią i władzą. Dodam też od razu, że właśnie w tym miejscu wyłonił się
kolejny wielki problem historii sztuki. Chciałbym więc zacząć czytać nie-
napisany rozdział o ideologii.
Trudno mi powiedzieć, na ile przełożenie historii (społeczeństw
i przedmiotów) na dzieje (losu, dziedzictwa i ludu) zgodne jest z myślą
Heideggera, zapewne tak. Tym bardziej, że ten aspekt filozofii Heidegge-
rowskiej poddawany był już wielokrotnie krytyce13. Nie chcę się tym pro-
blemem tutaj zajmować, nie interesuje mnie też (tylko teraz), tak jak
13 Myślę tu o wyczerpującej książce w języku polskim C. Wodzińskiego, Heidegger
i problem zła, Warszawa 1994.
197
jestestwa, tzn. dziejowość egzystencji historyka”. Fakt podwójnej dzie-
jowości (egzystencjalna dziejowość jestestwa i sposób bycia tego, co dzie-
jowe, można powiedzieć „dziejowość właściwa”) powoduje z jednej strony,
że „historia jako badanie projektuje i uprzedmiotawia przeszłość (chciało-
by się powiedzieć „oswaja” - A.T.) w sensie możliwego do wyjaśnienia
i ogarnięcia układu oddziaływań, przeto domaga się krytyki źródeł jako
instrumentu uprzedmiotowienia” (s. 173). Z drugiej, historyczność należy
pojmować jako wychodzenie od „obecnego sposobu bycia dzieła” tego
„świata byłego jestestwa” ku „dziejowości samego jestestwa” jako „loso-
wości” wywiedzionej z przeszłości i uobecniającej możliwość własnego by-
cia (s. 173-174).
Zatem z tak rozumianą dziejowością wiąże się przede wszystkim poję-
cie „losu” (możliwość bycia i śmierci), jak również pojęcia „dziedzictwa”
(egzystowania i przekazywania) oraz „ludu” (wspólnoty doli). Wśród nich
„dzieje” się mowa-poezja-sztuka (jako prawda), w których - jak powie
Heidegger - „dziejowo wschodzi ludowi jego świat, a ziemia przechowy-
wana jest jako to, co się zamyka.(...) W takiej wieści nadane są dziejowe-
mu ludowi pojęcia jego istoty, tzn. jego przynależności do dziejów świata”
(s. 175).
Heidegger mówi w nieco innej perspektywie o „potrójnej dziejowości
sztuki”, którą chętnie nazwałbym tożsamością losu (że dzieje daruje),
tożsamością czasu i miejsca (że ma dzieje), tożsamością dziejów (że
dzieje się dzieją). „Sztuka - konkluduje Suchocki - kiedy jest sztuką, tzn.
kiedy przynależy do świata historycznej wspólnoty jako sztuka, tzn. kie-
dy chroniąc pozwala się jej być tym, czym jest, uczestniczy we wzięciu na
siebie przez tę wspólnotę swojego losu, tj. w dziejach” (s. 177). Innymi
słowy: sztuka jako zew i mowa przechowuje dziedzictwo wspólnotowe wy-
rażające się cofaniem się ku początkom dziejów, które tworzy, a zarazem
będąc dziejową jednością Ziemi i losu (świata i prawdy), które wspólnota
chroni. Wybaczy mi autor, że jeżeli nawet nieco uprościłem i zniekształci-
łem jego rozumowanie, to generalna tendencja pozostała.
Piszę „tendencja” nieprzypadkowo, ponieważ słowo to kojarzę z ideolo-
gią i władzą. Dodam też od razu, że właśnie w tym miejscu wyłonił się
kolejny wielki problem historii sztuki. Chciałbym więc zacząć czytać nie-
napisany rozdział o ideologii.
Trudno mi powiedzieć, na ile przełożenie historii (społeczeństw
i przedmiotów) na dzieje (losu, dziedzictwa i ludu) zgodne jest z myślą
Heideggera, zapewne tak. Tym bardziej, że ten aspekt filozofii Heidegge-
rowskiej poddawany był już wielokrotnie krytyce13. Nie chcę się tym pro-
blemem tutaj zajmować, nie interesuje mnie też (tylko teraz), tak jak
13 Myślę tu o wyczerpującej książce w języku polskim C. Wodzińskiego, Heidegger
i problem zła, Warszawa 1994.