OBRAZ I JEGO MEDIA. PRÓBA ANTROPOLOGICZNA
303
razy zaczęły stopniowo operować wszystkimi tymi środkami, które dotąd
wydawały się zastrzeżone dla życia, producenci obrazów odwrócili nagle
reguły gry i zaczęli odtwarzać triumfujące nad empirycznymi światy wir-
tualne. Bardzo szybko tracimy jednak respekt przed wszystkim tym, co
opiera się li tylko na czczych efektach, podobnie jak przed tym, co jest po-
wszechnie dostępne. Nie chcemy bawić się obrazami, ale wierzyć w nie.
Tymczasem obrazy tym bardziej tracą swój symboliczny autorytet, w im
większym stopniu stają się usłużnymi fikcjami, fałszującymi potrzebę
prawdziwej utopii.
Czy w międzyczasie obrazy zdradziły reprezentację, do której zdolność
skłonni jesteśmy przypisywać już tylko dawnym epokom? Czy reprezen-
tują one jeszcze coś innego, czy też wyłącznie same siebie? Istnieje wy-
starczająco wiele powodów, by sformułować takie przypuszczenie. Łatwo
może prowadzić ono jednak do błędnej konkluzji, że oto dokonał się wiel-
ki epokowy przełom, po którym bezprzedmiotowe staje się porównywanie
naszych obrazów z obrazami innych epok. Czy nie pomieszały nam się tu-
taj, zdecydowanie za szybko, obrazy z produkcją masową i dokonywanym
przez nas samych odarciem owych obrazów z sensu? Najwidoczniej nie
rozumiemy już ich, jeśli nasze własne produkty obarczamy odpowiedzial-
nością za to, czym stały się przez nas samych. Z podobnym brakiem
ostrości spotykamy się dzisiaj tam, gdzie zacieramy linię oddzielającą ob-
razy i ich media. Obrazy o świecie i o nas samych, które nosimy w sobie,
pochodzą z daleka. Dlatego nie powinniśmy utożsamiać długowieczności
obrazów kolektywnych powstałych w poszczególnych kulturach z techni-
kami i mediami, w których je dzisiaj pokazujemy. W przeciwnym razie
zanika różnica, która w historii obrazu odgrywała istotną rolę. „Technolo-
gia obrazów”, o której mówi Jacąues Derrida, niewątpliwie odmieniła ob-
razy. A jednak opis Derridy dotyczy nie tyle samych obrazów, ile powierz-
chni, na której się pojawiają. Co wywnioskować możemy już z samego
faktu, że chodzi o obrazy, które przecież zwykliśmy odróżniać od rzeczy
i technik. Tym bardziej palący staje się zatem problem antropologicznego
ujęcia obrazów w obszarze interakcji wzroku i artefaktu.
4
Historia obrazów była też zawsze historią mediów obrazowych. Inter-
akcję między obrazem i technologią można zrozumieć tylko wówczas, gdy
zobaczy się ją w świetle działań symbolicznych. Produkcja obrazu sama
jest symbolicznym aktem i dlatego wymaga od nas symbolicznego rodza-
ju percepcji, odmiennego od powszedniej percepcji naturalnych obrazów.
Obrazy fundujące sens, które zajmują jako artefakty właściwe miejsce
303
razy zaczęły stopniowo operować wszystkimi tymi środkami, które dotąd
wydawały się zastrzeżone dla życia, producenci obrazów odwrócili nagle
reguły gry i zaczęli odtwarzać triumfujące nad empirycznymi światy wir-
tualne. Bardzo szybko tracimy jednak respekt przed wszystkim tym, co
opiera się li tylko na czczych efektach, podobnie jak przed tym, co jest po-
wszechnie dostępne. Nie chcemy bawić się obrazami, ale wierzyć w nie.
Tymczasem obrazy tym bardziej tracą swój symboliczny autorytet, w im
większym stopniu stają się usłużnymi fikcjami, fałszującymi potrzebę
prawdziwej utopii.
Czy w międzyczasie obrazy zdradziły reprezentację, do której zdolność
skłonni jesteśmy przypisywać już tylko dawnym epokom? Czy reprezen-
tują one jeszcze coś innego, czy też wyłącznie same siebie? Istnieje wy-
starczająco wiele powodów, by sformułować takie przypuszczenie. Łatwo
może prowadzić ono jednak do błędnej konkluzji, że oto dokonał się wiel-
ki epokowy przełom, po którym bezprzedmiotowe staje się porównywanie
naszych obrazów z obrazami innych epok. Czy nie pomieszały nam się tu-
taj, zdecydowanie za szybko, obrazy z produkcją masową i dokonywanym
przez nas samych odarciem owych obrazów z sensu? Najwidoczniej nie
rozumiemy już ich, jeśli nasze własne produkty obarczamy odpowiedzial-
nością za to, czym stały się przez nas samych. Z podobnym brakiem
ostrości spotykamy się dzisiaj tam, gdzie zacieramy linię oddzielającą ob-
razy i ich media. Obrazy o świecie i o nas samych, które nosimy w sobie,
pochodzą z daleka. Dlatego nie powinniśmy utożsamiać długowieczności
obrazów kolektywnych powstałych w poszczególnych kulturach z techni-
kami i mediami, w których je dzisiaj pokazujemy. W przeciwnym razie
zanika różnica, która w historii obrazu odgrywała istotną rolę. „Technolo-
gia obrazów”, o której mówi Jacąues Derrida, niewątpliwie odmieniła ob-
razy. A jednak opis Derridy dotyczy nie tyle samych obrazów, ile powierz-
chni, na której się pojawiają. Co wywnioskować możemy już z samego
faktu, że chodzi o obrazy, które przecież zwykliśmy odróżniać od rzeczy
i technik. Tym bardziej palący staje się zatem problem antropologicznego
ujęcia obrazów w obszarze interakcji wzroku i artefaktu.
4
Historia obrazów była też zawsze historią mediów obrazowych. Inter-
akcję między obrazem i technologią można zrozumieć tylko wówczas, gdy
zobaczy się ją w świetle działań symbolicznych. Produkcja obrazu sama
jest symbolicznym aktem i dlatego wymaga od nas symbolicznego rodza-
ju percepcji, odmiennego od powszedniej percepcji naturalnych obrazów.
Obrazy fundujące sens, które zajmują jako artefakty właściwe miejsce