Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 14.2003

DOI Heft:
Przekłady
DOI Artikel:
Crimp, Douglas; Basiuk, Tomasz [Übers.]; Żurawiecki, Bartosz [Übers.]: Co za wstyd, Mario Montezie!
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28200#0362
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
CO ZA WSTYD, MARIO MONTEZIE!

359

się obnażyć, Tavel wpada na nowy pomysł. Instruując Maria, by przybrał
modlitewną postawę, każe mu wielokrotnie powtarzać: „Panie, w Twoje
ręce oddaję ducha mego”. Biedny Mario jest na przemian zdumiony i
przestraszony, jakby sądził, że faktycznie zostanie ukarany śmiercią za
tak bezbożne zachowanie. Wreszcie jednak Tavelowi zaczyna brakować
czasu na dalsze maltretowanie gwiazdy. Gdy Mario w końcu ulega i przy-
biera lubieżny wyraz twarzy, na którym zależało Tavelowi, film dobiega
końca. Napięcie towarzyszące oglądaniu filmów Warhola ujawnia się w
odczuciu ulgi z chwilą, gdy kończy się rolka - ten nieoczekiwany koniec
następuje w zadziwiająco właściwym momencie.
Wiele filmów Warhola zawiera podobne sceny niezwykłego okrucień-
stwa, które występujące w nich osoby traktują z niedowierzaniem.
W znanej scenie z Chelsea Girls Ondine, grająca papieża, policzkuje Ron-
nę Page. „Było to tak nieprzyjemne - pisze Warhol - że zrobiło mi się
przykro i wyszedłem z pokoju, zostawiając jednak włączoną kamerę”17.
Dla mnie najbardziej nieprzyjemną rzeczą w filmach Warhola, zanim
obejrzałem Screen Test # 2, był Chuck Wein usiłujący zirytować Edie
Sedgwick przez cały Beauty # 2. Sedgwick błyskotliwie ripostuje aż do
chwili, gdy Wein trafia w czuły punkt jej relacji z ojcem. Jest wówczas
bardziej zaskoczona, niż gdyby została - jak Ronna - spoliczkowana do-
słownie. Nie jest to zwykłe niedowierzanie, ale wyraz twarzy kogoś zdra-
dzonego. Nie tylko: „Nie wierzę własnym uszom”, ale także: „Jak mogłeś
coś takiego powiedzieć? Jak mogłeś w ten sposób wykorzystać naszą in-
tymną znajomość przeciwko mnie? Naprawdę zrobiłbyś coś takiego dla
dobra filmu? Myślałam, że mamy tylko odgrywać role”.
George Plimpton uchwycił atmosferę takich chwil, opisując Beauty # 2
w swojej wstrząsającej książce Edie:
Pamiętam głos [Chucka Weina] - nieznośny, wyniosły, drażniący. (...) Wiele py-
tań, dość osobistych i dociekliwych, dotyczyło jej rodziny i ojca. Edie musiała
z jednej strony reagować na zaloty chłopca znajdującego się obok niej na łóżku,
a z drugiej starała się odpowiadać na pytania i komentarze wypowiadane przez
pozostającego w cieniu mężczyznę. Czasem pochylała głowę, wtulała twarz w
chłopca, kosztowała go w jakimś roztargnieniu. Pamiętam, że mężczyzna polecił
jej „spróbować brązowego potu”, ale wówczas jej głowa się uniosła, jak u zwierzy-
ny nagle spłoszonej przy wodopoju, i wpatrywała się w ukrytego w cieniu przesłu-
chującego. Pamiętam dramatyzm tej sytuacji (...) zwłaszcza, że wydawał się tak
całkiem realny, jak kawał autentycznego życia, bo przecież tak właśnie było18.

17 Ibidem, s. 181. Warhol pisze, że „Ondine plasnęła «Pepper»”, myląc w pamięci Ange-
linę „Pepper” Davis z Ronną Page.
18 J. Stein, red. z G. Plimptonem, Edie: American Girl, New York: Grove Press 1994,
s. 242.
 
Annotationen