O STOSUNKU SZTUKI DO NATURY
81
Główną bohaterką kolejnej części rozprawy staje się sztuka i jej
dzieje jako ilustracja zmagań z transpozycją natury na język barw i linii.
Mehoffer przywołuje słynne postacie artystycznego świata i podkreśla
rozmaite, znamienne dla nich sposoby czerpania ze źródła natchnienia,
przetwarzania znanych z życia widoków pod dyktando ducha epoki, na-
rodu i własnego talentu. Niezmienna pozostaje kolejność tworzenia -
najpierw odebranie wrażenia z natury, potem artystyczne przetłumacze-
nie go na język ściśle malarski, wierniejszy odebranemu wrażeniu niż
samemu modelowi. „Natura potrzebuje duszy wrażliwej i artystycznej,
aby się godnie odbić, jak w zwierciadle srebrnem”53. Młody Mehoffer
przywołuje nazwiska Holbeina, Durera i Rubensa, aby na tych znamie-
nitych przykładach uwypuklić istotę tworzenia i konieczność stylizowa-
nia, przetwarzania natury pod dyktando wrażenia i podszeptów osobi-
stych predyspozycji. „Trzy te imiona zestawiliśmy razem właśnie
dlatego, by tern wyraźniej uwidocznić, w jak różnostronny sposób natura
żywi artystów”54. Tylko taka opcja, równoznaczna z porzuceniem wier-
nego naśladownictwa, pełna samowiedzy, może górować nad trudno-
ściami i prowadzić w kierunku krystalizacji idei czysto malarskiej, nie
zaś literackiej, bądź filozoficznej.
Analogiczne zasady rządzą twórczością współczesną Mehofferowi -
każdy artysta dysponuje prawem do modyfikacji wzorców natury, kory-
gowania proporcji, pomijania zbędnych detali, czy wreszcie komponowa-
nia według własnej wizji. Źródłem pozostaje jednak zawsze natura. Jako
przykłady malarzy, tworzących u schyłku XIX wieku, ale adekwatnie do
swoich poprzedników, poszukujących „miejsca, na którym stanąć mieli
wobec natury”55, zostają przywołani Courbet, Millet, Manet i Puvis de
Chavannes. Szablonu tego nie rozsadziły nawet rewolucyjne poczynania
autora Olimpii i Rodina, który na rzecz „marzeń w marmurze” odrzucił
fizjologiczną stronę człowieczeństwa.
Wniosek krótki i węzłowaty. Należy raz koniec położyć opowiadaniom o dzie-
łach, naśladujących naturę do złudzenia i w obrazach takich, a nie mających nic
więcej w sobie, jak to tylko, nie dopatrywać się niczego innego, jak zwykłej
wprawy malarskiej, którą i średnie talenty po dłuższej pracy osiągnąć mogą w
zupełności. Sztuka zawsze przetwarzała i przetwarzać będzie naturę, doszuku-
jąc się w niej stylu56.
Mehoffer akcentuje różnicę pomiędzy talentem autentycznym,
kreującym własną, oryginalną wizję, a twórcami średnimi, bez polotu,
53 Ibidem, s. 11.
54 Ibidem, s. 16.
55 Ibidem, s. 19.
66 Ibidem, s. 19-20.
81
Główną bohaterką kolejnej części rozprawy staje się sztuka i jej
dzieje jako ilustracja zmagań z transpozycją natury na język barw i linii.
Mehoffer przywołuje słynne postacie artystycznego świata i podkreśla
rozmaite, znamienne dla nich sposoby czerpania ze źródła natchnienia,
przetwarzania znanych z życia widoków pod dyktando ducha epoki, na-
rodu i własnego talentu. Niezmienna pozostaje kolejność tworzenia -
najpierw odebranie wrażenia z natury, potem artystyczne przetłumacze-
nie go na język ściśle malarski, wierniejszy odebranemu wrażeniu niż
samemu modelowi. „Natura potrzebuje duszy wrażliwej i artystycznej,
aby się godnie odbić, jak w zwierciadle srebrnem”53. Młody Mehoffer
przywołuje nazwiska Holbeina, Durera i Rubensa, aby na tych znamie-
nitych przykładach uwypuklić istotę tworzenia i konieczność stylizowa-
nia, przetwarzania natury pod dyktando wrażenia i podszeptów osobi-
stych predyspozycji. „Trzy te imiona zestawiliśmy razem właśnie
dlatego, by tern wyraźniej uwidocznić, w jak różnostronny sposób natura
żywi artystów”54. Tylko taka opcja, równoznaczna z porzuceniem wier-
nego naśladownictwa, pełna samowiedzy, może górować nad trudno-
ściami i prowadzić w kierunku krystalizacji idei czysto malarskiej, nie
zaś literackiej, bądź filozoficznej.
Analogiczne zasady rządzą twórczością współczesną Mehofferowi -
każdy artysta dysponuje prawem do modyfikacji wzorców natury, kory-
gowania proporcji, pomijania zbędnych detali, czy wreszcie komponowa-
nia według własnej wizji. Źródłem pozostaje jednak zawsze natura. Jako
przykłady malarzy, tworzących u schyłku XIX wieku, ale adekwatnie do
swoich poprzedników, poszukujących „miejsca, na którym stanąć mieli
wobec natury”55, zostają przywołani Courbet, Millet, Manet i Puvis de
Chavannes. Szablonu tego nie rozsadziły nawet rewolucyjne poczynania
autora Olimpii i Rodina, który na rzecz „marzeń w marmurze” odrzucił
fizjologiczną stronę człowieczeństwa.
Wniosek krótki i węzłowaty. Należy raz koniec położyć opowiadaniom o dzie-
łach, naśladujących naturę do złudzenia i w obrazach takich, a nie mających nic
więcej w sobie, jak to tylko, nie dopatrywać się niczego innego, jak zwykłej
wprawy malarskiej, którą i średnie talenty po dłuższej pracy osiągnąć mogą w
zupełności. Sztuka zawsze przetwarzała i przetwarzać będzie naturę, doszuku-
jąc się w niej stylu56.
Mehoffer akcentuje różnicę pomiędzy talentem autentycznym,
kreującym własną, oryginalną wizję, a twórcami średnimi, bez polotu,
53 Ibidem, s. 11.
54 Ibidem, s. 16.
55 Ibidem, s. 19.
66 Ibidem, s. 19-20.