Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Sztuki (Warschau) [Editor]; Państwowy Instytut Sztuki (bis 1959) [Editor]; Stowarzyszenie Historyków Sztuki [Editor]
Biuletyn Historii Sztuki — 73.2011

DOI issue:
Nr. 3-4
DOI article:
In Memoriam
DOI article:
Miziołek, Jerzy: Wspomnienie o Marii Skubiszewskiej, Luciano Bellosim i Miklósu Boskovitsu
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.34475#0585
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
IN MEMORIAM

575


5. Tfzcńe/e &z /nń Azmimeyco BmzzcAz
EWvmT Orfeusz-dziecko, nu <7es*cą
gOCZ. WJT W76^7, Zu777gł KzU/eWS'U' 77U Rbweńz
prawidłowy kształt parapetowi, jak krągłość kuli
świata i jej ciężar uwidoczniają zamknięte na niej
dłonie Dzieciątka, a kształt jego stóp pozwala
odczuć trud stania małego dziecka, jak wreszcie
przerzucona przez parapet fałda podkreśla prze-
strzenność układu i ciężar opadających szat, a dwa-
dzieścia kilka kwiatów róży, z których każdy jest
ujęty z innego punktu widzenia, pogłębia złudzenie
gąszczu różanego gaju. Na osobnąuwagę w tym ob-
razie zasługuje wrażenie życia, które malarz osiąga
bardzo subtelną grą spojrzeń i zwrotów postaci:
zwroty głowy i dłoni Marii mijają się ze zwrotem jej
korpusu i podobnie delikatne przesunięcia znamio-
nują figurkę Dzieciątka".
Wróćmy jeszcze do obrazów o tematyce świec-
kiej. Oto przykład wyobraźni i finezji Skubiszewskiej
w rozważaniach nad ikonografią: „Oryginalnym mo-
tywem obrazu Lanckorońskich, niewątpliwie także
antycznego pochodzenia, są pływające postacie, łch
kompozycja - sylwetka kobiety prześwituje pod taflą
wody, mężczyzna z głową uniesioną ponad wodę
odwraca się do podążającej za nim towarzyszki -
nasuwa przypuszczenie, że ta miniaturowa scena
miała przywodzić na myśl mityczny epizod wypro-
wadzenia przez Orfeusza ukochanej żony Eurydyki
z podziemnego królestwa Plutona". Po tych cennych
i jakże oryginalnych spostrzeżeniach następuje pięk-
ne odniesienie do sceny głównej - koncertu Orfe-
usza-dziecka - i otaczających go zwierząt oraz
rumaków widocznych w tle. ł wreszcie typowy dla
Skubiszewskiej przykład pokory wobec zagadki in-
terpretowanego dzieła: „Warto zauważyć - pisze
badaczka - że te dwa różnej maści konie - siwy
i kasztan - przypominają parę koni na obrazie Hansa

Memłinga (Museum Boymans-van Beuningen w Rot-
terdamie), artysty, którego twórczość, silnie oddzia-
ływała na malarstwo włoskie. Niderlandzki obraz
dwóch rumaków zinterpretował Erwin Panofsky,
przypominając m.in. że konie w literaturze włoskiej
były często splecione z pojęciem zakochanych i mi-
łości. Treść obrazu z kolekcji Lanckorońskich wy-
maga pogłębionych studiów [...]".
Maria Skubiszewska była obdarzona niezwy-
kłym wdziękiem, który w jakiś charakterystyczny
tylko dla niej sposób potrafiła łączyć z dyscypliną
badań naukowych. Z jej pełnych gracji wypowiedzi
przebijała wspomniana już skromność, pomimo
wielkiej wiedzy na temat ogromnych obszarów
włoskiego malarstwa, nie tylko zresztą późnośre-
dniowiecznego i renesansowego. Uchwycone obiek-
tywami aparatów fotograficznych portrety Pani
Marii, oddają tylko cząstkę jej pełnej uroku osobo-
wości. Pięknie, uczenie i bez wątpienia bardzo dłu-
go przemawiać będą do nas i do naszych następców
wyniki jej badań i z ogromną dyscypliną napisana
historia malarstwa włoskiego w latach 1250-1400.
Młodzieńcze studia nad nagrobkiem Kazimierza Ja-
giellończyka, a potem już niemal wyłącznie badania
nad małarstwem włoskim, m.in. nad pięknym ton-
dem Botticellego w Muzeum Narodowym w War-
szawie, przyniosły jakby w konkluzji, pod koniec
pracowitego życia współautorski, ogromnie ważny
katalog malarstwa ofiarowanego Wawelowi przez
jej ukochaną Karlę Lanckorońską. Zobowiązanie
z października 1994 r. zostało wypełnione, nam po-
zostaje je podjąć, bo każda generacja musi na nowo
zinterpretować ten fenomen, jakim jest malarstwo
renesansowej Italii.
Znaczna część atrybucji zawartych w obszernym
katalogu Oń7nzy z ło/eAc/7 LmicłinwAłtcA z wze-
Mw A7K-TTT w zńzoznc/z Zćz77złz.z WzZ/ewyUTgo 7?a
Khweńz, opublikowanym także w wersji angielskiej
i włoskiej, narodziła się w wyniku rozmów i konsul-
tacji z najwybitniejszymi badaczami malarstwa wło-
skiego naszych czasów. Należeli do nich Luciano
Bellosi i Miklós Boskovits; każdy z nich przynaj-
mniej dwa razy gościł w Polsce. Obydwaj wygłosili
wykłady w Instytutach Historii Sztuki Uniwersytetów
Jagiellońskiego i Warszawskiego. Bellosi, którego
zawsze interesował wpływ malarstwa niderlandzkie-
go na włoskie, dotarł również do Gdańska, aby po-
dziwiać tam tryptyk Memłinga. W czasie swej
pierwszej wizyty w Warszawie wygłosił on, w dniu
8 listopada 1995 r., w Instytucie Sztuki PAN, wy-
kład pt. Bz'gzv <7e/ńz EWzzzcayca e zGgzftrzzn/zgwzzzzzfz-
gn. Za sprawą prof. Zygmunta Waźbińskiego,
Boskovits był gościem Uniwersytetu Mikołaja Ko-
pernika w Toruniu; wybrał się również do Muzeum
Narodowego w Poznaniu, by studiować tamtejszą
kolekcję malarstwa włoskiego. Planowane przez
 
Annotationen