540
In Memoriam
Tam też w toku burzliwych dyskusji powstawał idea
stworzenia katalogów inwentaryzacji zabytków na
wzór niemiecki.
W czasie studiów rodziły się pierwsze, przyjaź-
nie i sympatie. Nam, młodym, trudno było uniknąć
i głębszych uczuć. Zofia poznała starszego kolegę,
zatrudnionego w służbach konserwatorskich, przy-
szłego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
w Kielcach, Eugeniusza Krygiera, przedwojennego
studenta prof. Dettloffa i jego siostrzeńca. Znajo-
mość ta wkrótce przekształciła się w trwały zwią-
zek, podobnie jak mój i Aleksandry. (Ślub Zofii
i Eugeniusza odbył się w 1954 r.). Serdeczne stosun-
ki obu par uległy rozluźnieniu po naszej przepro-
wadzce do Warszawy w 1948, kiedy rozpocząłem
pracę na Wydziale Architektury Politechniki War-
szawskiej. O ile pamiętam Zofia pod koniec studiów
została zaangażowana do Działu Rzeźby w Muzeum
Narodowym w Poznaniu (1947) i wtedy dopiero,
w 1950 r. uzyskała magisterium na podstawie pracy
o gotyckich malowidłach ściennych w opactwie cy-
sterskim w Lądzie. Pracę w Muzeum, przede
wszystkim w Galerii Sztuki Średniowiecznej konty-
nuowała po przerwie, od 1973 r. do przejścia na
emeryturę w 1985 r.
W 1953 r. w wyniku donosu „o żartowaniu ze
śmierci Stalina" został usunięty z Uniwersytetu Po-
znańskiego prof. Szczęsny Dettloff. Wywołało to
masowy protest uczniów Profesora. W Poznaniu zo-
stał zwołany wielki zjazd w Jego obronie pod auspi-
cjami Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk
i Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Zofia Białło-
wicz-Krygierowa, nie bacząc na ewentualne przykre
konsekwencje odważnie stanęła po stronie Profeso-
ra. Po naszej interwencji w ministerstwie w Warsza-
wie Profesorowi przyznano skromną emeryturę, któ-
ra pozwoliła mu przeżyć najtrudniejszy okres, lata
1953-1956. Protestujących kolegów poznańskich
spotkały niestety represje ze strony miejscowych
władz. Dowiedziałem się o kłopotach w pracy Zofii
(od 1951 r. była zatrudniona w Katedrze Historii
Sztuki Uniwersytetu Poznańskiego) i próbach po-
mocy przez podrzucanie zleceń, głównie prac in-
wentaryzacyjnych. Jeździliśmy wtedy, w znakomitej
większości historycy sztuki w teren na pomiary in-
wentaryzacyjne. Idea katalogu zabytków sztuki za-
proponowana przez prof. Dettloffa wcielana była w
życie. Inwentaryzator musiał być specjalistą od ar-
chitektury, rzeźby, malarstwa i rzemiosła artystycz-
nego. Jednocześnie ryzykował, że jego praca może
nie być sfinalizowana w formie płatnej publikacji.
Pod koniec 1953 r. Zofia związała się z działem in-
wentaryzacji i dokumentacji Państwowego Instytutu
Sztuki w Warszawie. W latach 1955-1956 zinwenta-
ryzowała zabytki powiatu gostyńskiego woj. po-
znańskiego, a w 1957 powiatu śremskiego. Na
szczęście ukazały się drukiem kilka lat później, pod-
czas gdy opracowany w 1965 dawny powiat mogi-
leński woj. bydgoskiego został opublikowany dopie-
ro w 1982.
Od końca lat 50. XX w. nasze prywatne kontakty
się rozluźniły z powodu mojego pobytu zagranicą.
Znałem natomiast jej prace. Przede wszystkim, wy-
dane w 1969 r. Dzieje Wielkopolski pod red. Jerzego
Topolskiego, w których Zofia zamieściła dwa tek-
sty: Sztuka gotycka. Rzeźba i Sztuka gotycka.
Rzemiosło artystyczne, a w 1978 „Zabytki Mogilna,
Trzemeszna, Strzelna i okolic od gotyku po barok",
[w:] Studia z dziejów ziemi mogileńskiej, red. Cze-
sław Łuczak. Szczególnie ta ostania praca okazała
się dla mnie bezcenna. Wprawdzie zajmowałem się
historią najdawniejszej architektury monumentalnej,
ale bez kompleksowego opracowania poszczegól-
nych obiektów jej obraz byłby niepełny. Stąd tekst
Zofii, potraktowany jako źródłowy nosi ślady licz-
nych podkreśleń, najeżony jest zakładkami. Wiele
informacji właśnie jej zawdzięczam. A była praca
Zofii swojego rodzaju pionierską. Jak pisze „Opra-
cowanie jest pierwszą próbą syntetycznego omówie-
nia zagadnień sztuki XIV-XVIII wieku na omawia-
nym terenie [...]". Zabytki Trzemeszna były Zofii
podwójnie bliskie, bo z tego miasta pochodził jej
mąż. Przed 1939 zdążył sporządzić opisy i fotogra-
fie spalonego w 1945 wnętrza kościoła klasztorne-
go, z których Zofia korzystała w swoich tekstach
o historii i sztuce Trzemeszna. Wiele lat później za-
dedykowała mu pośmiertnie swój artykuł „Gotycka
konfesja św. Wojciecha w kościele kanoników regu-
larnych w Trzemesznie świadectwem «factum sepul-
chri»". Uwagi w związku z przekazem w kronice
konwentu z XVII wieku", ([w:] Tropami świętego
Wojciecha, red. Zofia Kurnatowska, Poznań 1999).
Po zmianie władzy w 1970 spotkaliśmy się
z Zofią. Ona była wówczas kuratorem i kierowni-
kiem działu muzealniczego i grafiki w Bibliotece
Kórnickiej PAN (1970-1973), a ja pełniłem funkcję
kierownika Zakładu Architektury Średniowiecznej
przy Katedrze Historii Sztuki Uniwersytetu Wro-
cławskiego (od 1963). W 1967 r. uzyskałem stopień
prof, nadzwyczajnego i mogłem doktoryzować. Po-
wstał wtedy pomysł otwarcia przez Zofię przewodu
doktorskiego na podstawie jej dotychczasowego do-
robku naukowego i licznych publikacji. Miałem być
promotorem tej pracy. Dyskutowaliśmy wiele go-
dzin nad ewentualnym tematem. Stanęło na rzeźbie.
Omawialiśmy podstawę źródłową, zasięg geogra-
ficzny i historyczny. Niestety, kiedy Zofia wróciła
do Poznania napotkała atmosferę braku życzliwości.
Działali jeszcze ludzie niechętni prof. Dettloffowi
i jego naukowej spuściźnie (pomimo śmierci Profe-
sora w 1961), a wśród nich mający duże wpływy
w ówczesnych władzach Zdzisław Kępiński. Uczniów
In Memoriam
Tam też w toku burzliwych dyskusji powstawał idea
stworzenia katalogów inwentaryzacji zabytków na
wzór niemiecki.
W czasie studiów rodziły się pierwsze, przyjaź-
nie i sympatie. Nam, młodym, trudno było uniknąć
i głębszych uczuć. Zofia poznała starszego kolegę,
zatrudnionego w służbach konserwatorskich, przy-
szłego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
w Kielcach, Eugeniusza Krygiera, przedwojennego
studenta prof. Dettloffa i jego siostrzeńca. Znajo-
mość ta wkrótce przekształciła się w trwały zwią-
zek, podobnie jak mój i Aleksandry. (Ślub Zofii
i Eugeniusza odbył się w 1954 r.). Serdeczne stosun-
ki obu par uległy rozluźnieniu po naszej przepro-
wadzce do Warszawy w 1948, kiedy rozpocząłem
pracę na Wydziale Architektury Politechniki War-
szawskiej. O ile pamiętam Zofia pod koniec studiów
została zaangażowana do Działu Rzeźby w Muzeum
Narodowym w Poznaniu (1947) i wtedy dopiero,
w 1950 r. uzyskała magisterium na podstawie pracy
o gotyckich malowidłach ściennych w opactwie cy-
sterskim w Lądzie. Pracę w Muzeum, przede
wszystkim w Galerii Sztuki Średniowiecznej konty-
nuowała po przerwie, od 1973 r. do przejścia na
emeryturę w 1985 r.
W 1953 r. w wyniku donosu „o żartowaniu ze
śmierci Stalina" został usunięty z Uniwersytetu Po-
znańskiego prof. Szczęsny Dettloff. Wywołało to
masowy protest uczniów Profesora. W Poznaniu zo-
stał zwołany wielki zjazd w Jego obronie pod auspi-
cjami Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk
i Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Zofia Białło-
wicz-Krygierowa, nie bacząc na ewentualne przykre
konsekwencje odważnie stanęła po stronie Profeso-
ra. Po naszej interwencji w ministerstwie w Warsza-
wie Profesorowi przyznano skromną emeryturę, któ-
ra pozwoliła mu przeżyć najtrudniejszy okres, lata
1953-1956. Protestujących kolegów poznańskich
spotkały niestety represje ze strony miejscowych
władz. Dowiedziałem się o kłopotach w pracy Zofii
(od 1951 r. była zatrudniona w Katedrze Historii
Sztuki Uniwersytetu Poznańskiego) i próbach po-
mocy przez podrzucanie zleceń, głównie prac in-
wentaryzacyjnych. Jeździliśmy wtedy, w znakomitej
większości historycy sztuki w teren na pomiary in-
wentaryzacyjne. Idea katalogu zabytków sztuki za-
proponowana przez prof. Dettloffa wcielana była w
życie. Inwentaryzator musiał być specjalistą od ar-
chitektury, rzeźby, malarstwa i rzemiosła artystycz-
nego. Jednocześnie ryzykował, że jego praca może
nie być sfinalizowana w formie płatnej publikacji.
Pod koniec 1953 r. Zofia związała się z działem in-
wentaryzacji i dokumentacji Państwowego Instytutu
Sztuki w Warszawie. W latach 1955-1956 zinwenta-
ryzowała zabytki powiatu gostyńskiego woj. po-
znańskiego, a w 1957 powiatu śremskiego. Na
szczęście ukazały się drukiem kilka lat później, pod-
czas gdy opracowany w 1965 dawny powiat mogi-
leński woj. bydgoskiego został opublikowany dopie-
ro w 1982.
Od końca lat 50. XX w. nasze prywatne kontakty
się rozluźniły z powodu mojego pobytu zagranicą.
Znałem natomiast jej prace. Przede wszystkim, wy-
dane w 1969 r. Dzieje Wielkopolski pod red. Jerzego
Topolskiego, w których Zofia zamieściła dwa tek-
sty: Sztuka gotycka. Rzeźba i Sztuka gotycka.
Rzemiosło artystyczne, a w 1978 „Zabytki Mogilna,
Trzemeszna, Strzelna i okolic od gotyku po barok",
[w:] Studia z dziejów ziemi mogileńskiej, red. Cze-
sław Łuczak. Szczególnie ta ostania praca okazała
się dla mnie bezcenna. Wprawdzie zajmowałem się
historią najdawniejszej architektury monumentalnej,
ale bez kompleksowego opracowania poszczegól-
nych obiektów jej obraz byłby niepełny. Stąd tekst
Zofii, potraktowany jako źródłowy nosi ślady licz-
nych podkreśleń, najeżony jest zakładkami. Wiele
informacji właśnie jej zawdzięczam. A była praca
Zofii swojego rodzaju pionierską. Jak pisze „Opra-
cowanie jest pierwszą próbą syntetycznego omówie-
nia zagadnień sztuki XIV-XVIII wieku na omawia-
nym terenie [...]". Zabytki Trzemeszna były Zofii
podwójnie bliskie, bo z tego miasta pochodził jej
mąż. Przed 1939 zdążył sporządzić opisy i fotogra-
fie spalonego w 1945 wnętrza kościoła klasztorne-
go, z których Zofia korzystała w swoich tekstach
o historii i sztuce Trzemeszna. Wiele lat później za-
dedykowała mu pośmiertnie swój artykuł „Gotycka
konfesja św. Wojciecha w kościele kanoników regu-
larnych w Trzemesznie świadectwem «factum sepul-
chri»". Uwagi w związku z przekazem w kronice
konwentu z XVII wieku", ([w:] Tropami świętego
Wojciecha, red. Zofia Kurnatowska, Poznań 1999).
Po zmianie władzy w 1970 spotkaliśmy się
z Zofią. Ona była wówczas kuratorem i kierowni-
kiem działu muzealniczego i grafiki w Bibliotece
Kórnickiej PAN (1970-1973), a ja pełniłem funkcję
kierownika Zakładu Architektury Średniowiecznej
przy Katedrze Historii Sztuki Uniwersytetu Wro-
cławskiego (od 1963). W 1967 r. uzyskałem stopień
prof, nadzwyczajnego i mogłem doktoryzować. Po-
wstał wtedy pomysł otwarcia przez Zofię przewodu
doktorskiego na podstawie jej dotychczasowego do-
robku naukowego i licznych publikacji. Miałem być
promotorem tej pracy. Dyskutowaliśmy wiele go-
dzin nad ewentualnym tematem. Stanęło na rzeźbie.
Omawialiśmy podstawę źródłową, zasięg geogra-
ficzny i historyczny. Niestety, kiedy Zofia wróciła
do Poznania napotkała atmosferę braku życzliwości.
Działali jeszcze ludzie niechętni prof. Dettloffowi
i jego naukowej spuściźnie (pomimo śmierci Profe-
sora w 1961), a wśród nich mający duże wpływy
w ówczesnych władzach Zdzisław Kępiński. Uczniów