349
TERESA GRZYBKOWSKA
Warszawa, Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina
Profesor Zdzisław Żygulskijunior w świecie muzeum
Profesor Zdzisław Żygulski jun. był niebanal-
nym uczonym o wszechstronnych zaintereso-
waniach, szczęśliwym człowiekiem o błysko-
tliwym umyśle, życzliwym ludziom, wrażliwym na
losy świata. Na pewno oglądałby w nocy 28 wrześ-
nia 2015 r. zaćmienie księżyca, zachwycony alche-
miczną koniunkcją Księżyca, Słońca i Ziemi. Każ-
dy, kto Go znał, pamięta Jego promienną, pełną
blasku umysłu i serca osobowość.
Zdzisław Żygulski jun. był synem wykształcone-
go w Wiedniu profesora germanistyki Zdzisława se-
niora i Marii ze Staszkiewiczów, znanej jako wielka
społeczniczka1. W lwowskim domu wypełnionym
książkami, codziennymi długimi rozmowami z Oj-
cem spędziło dzieciństwo troje przyszłych profeso-
rów: młodsza, ukochana siostra Halina (zamężna
Mach), w przyszłości wybitna profesor okulistyki
o światowej sławie, i starszy brat Kazimierz - póź-
niej znany profesor socjologii.
Profesor Zdzisław Żygulski jun. całe długie
twórcze życie zajmował się tym, co kochał i co
sprawiało mu przyjemność, od pracy naukowej po
piękne przedmioty, które zawsze znajdowały się
w Jego otoczeniu. W pewnym stopniu nauczył go
tego Ojciec, wybitny germanista, który kochał lite-
raturę, zwłaszcza romantyków niemieckich. Jego
interpretacje utworów Friedricha Schillera okazały
się szczególnie trwałe. Zdzisław Żygulski senior co
wieczór chodził do teatru, cenił sobie proste przy-
jemności, m.in. restauracje i kawiarnie. Często za-
bierał syna do „Szkockiej", gdzie spotykali znako-
1 Zdzisław ŻYGULSKI jun., „Spotkania na ścieżkach na-
uki (nota autobiograficzna)", [w:] Materiały Muzeum
Wnętrz Zabytkowych w Pszczynie, t. VII (dedykowany
Profesorowi Zdzisławowi Żygulskiemu jun.), Pszczyna
1992, s. 41; Teresa GRZYBKOWSKA, „Profesor Zdzi-
sław Żygulski jun. we Lwowie, Krakowie i na świecie",
[w:] Arma virumque cano. Profesorowi Zdzisławowi Ży-
gulskiemujun. w osiemdziesięciopięciolecie urodzin, Mu-
mite grono uczonych matematyków. Dla odmiany
w „Romie" przysłuchiwał się błyskotliwym rozmo-
wom Leona Schillera, Wilama Horzycy, Ludwika
Solskiego, Stanisławy Wysockiej, Ireny Eichlerów-
ny, Ostapa Ortwina, Erwina Axera, Kazimierza
Sichulskiego, zajadając ulubione ślimaczki z fran-
cuskiego ciasta nadziewane masą orzechową i po-
pijając kawę melange z pianką. Potem już nigdy
kawy nie pił. Wspominał o tych chwilach z rozma-
rzeniem, jak również o niezapomnianych marcepa-
nach z cukierni Zalewskiego przy Akademickiej
22. Na marcepanach Profesor znał się znakomicie,
lwowskie przedkładał nad lubeckie, weneckie i to-
ledańskie2.
15 stycznia 1935 r. czternastoletni Itek, bo tak
kazał od czwartego roku życia nazywać siebie naj-
bliższym, a potem także nieco dalszym znajomym,
dostał w prezencie od zaprzyjaźnionego z domem
doktora Rudolfa Stenzela Atlas obrazów - ikonogra-
ficzną encyklopedię ilustrującą sztukę świata od sta-
rożytności po współczesność z dedykacją: „Memu
kochanemu Itkowi Żygulskiemu dr Rudolf Stenzel".
Ten tom, uzupełniający encyklopedię Brockhausa
wydaną w Lipsku, zawiera 500 stalorytów, drzewo-
rytów i litografii najsłynniejszych dziełach sztuki od
rzeźby starożytnej po malarstwo i architekturę.
W tym zdumiewającym „muzeum wyobraźni" mały
Zdzisław zobaczył po raz pierwszy w tak wielkim na-
tężeniu budowle starożytnego Babilonu, Egiptu i Gre-
cji, Rzymu, rzeźby Michała Anioła i Donatella, obra-
zy Tycjana, Holbeina, które po latach wielokrotnie
zeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2006, s. 23-34.
2 Małym traktatem o marcepanach był list napisany przez
Zdzisława Żygulskiego jun. 12 XII 2012 r. do Andrzeja
Bliklego, w którym Profesor narzekał na jakość wyprodu-
kowanych w filmie „Blikle" marcepanów o nazwie „Cho-
pin". List pozostał bez odpowiedzi, ale przez pewien czas
owych marcepanów w sprzedaży nie było.
TERESA GRZYBKOWSKA
Warszawa, Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina
Profesor Zdzisław Żygulskijunior w świecie muzeum
Profesor Zdzisław Żygulski jun. był niebanal-
nym uczonym o wszechstronnych zaintereso-
waniach, szczęśliwym człowiekiem o błysko-
tliwym umyśle, życzliwym ludziom, wrażliwym na
losy świata. Na pewno oglądałby w nocy 28 wrześ-
nia 2015 r. zaćmienie księżyca, zachwycony alche-
miczną koniunkcją Księżyca, Słońca i Ziemi. Każ-
dy, kto Go znał, pamięta Jego promienną, pełną
blasku umysłu i serca osobowość.
Zdzisław Żygulski jun. był synem wykształcone-
go w Wiedniu profesora germanistyki Zdzisława se-
niora i Marii ze Staszkiewiczów, znanej jako wielka
społeczniczka1. W lwowskim domu wypełnionym
książkami, codziennymi długimi rozmowami z Oj-
cem spędziło dzieciństwo troje przyszłych profeso-
rów: młodsza, ukochana siostra Halina (zamężna
Mach), w przyszłości wybitna profesor okulistyki
o światowej sławie, i starszy brat Kazimierz - póź-
niej znany profesor socjologii.
Profesor Zdzisław Żygulski jun. całe długie
twórcze życie zajmował się tym, co kochał i co
sprawiało mu przyjemność, od pracy naukowej po
piękne przedmioty, które zawsze znajdowały się
w Jego otoczeniu. W pewnym stopniu nauczył go
tego Ojciec, wybitny germanista, który kochał lite-
raturę, zwłaszcza romantyków niemieckich. Jego
interpretacje utworów Friedricha Schillera okazały
się szczególnie trwałe. Zdzisław Żygulski senior co
wieczór chodził do teatru, cenił sobie proste przy-
jemności, m.in. restauracje i kawiarnie. Często za-
bierał syna do „Szkockiej", gdzie spotykali znako-
1 Zdzisław ŻYGULSKI jun., „Spotkania na ścieżkach na-
uki (nota autobiograficzna)", [w:] Materiały Muzeum
Wnętrz Zabytkowych w Pszczynie, t. VII (dedykowany
Profesorowi Zdzisławowi Żygulskiemu jun.), Pszczyna
1992, s. 41; Teresa GRZYBKOWSKA, „Profesor Zdzi-
sław Żygulski jun. we Lwowie, Krakowie i na świecie",
[w:] Arma virumque cano. Profesorowi Zdzisławowi Ży-
gulskiemujun. w osiemdziesięciopięciolecie urodzin, Mu-
mite grono uczonych matematyków. Dla odmiany
w „Romie" przysłuchiwał się błyskotliwym rozmo-
wom Leona Schillera, Wilama Horzycy, Ludwika
Solskiego, Stanisławy Wysockiej, Ireny Eichlerów-
ny, Ostapa Ortwina, Erwina Axera, Kazimierza
Sichulskiego, zajadając ulubione ślimaczki z fran-
cuskiego ciasta nadziewane masą orzechową i po-
pijając kawę melange z pianką. Potem już nigdy
kawy nie pił. Wspominał o tych chwilach z rozma-
rzeniem, jak również o niezapomnianych marcepa-
nach z cukierni Zalewskiego przy Akademickiej
22. Na marcepanach Profesor znał się znakomicie,
lwowskie przedkładał nad lubeckie, weneckie i to-
ledańskie2.
15 stycznia 1935 r. czternastoletni Itek, bo tak
kazał od czwartego roku życia nazywać siebie naj-
bliższym, a potem także nieco dalszym znajomym,
dostał w prezencie od zaprzyjaźnionego z domem
doktora Rudolfa Stenzela Atlas obrazów - ikonogra-
ficzną encyklopedię ilustrującą sztukę świata od sta-
rożytności po współczesność z dedykacją: „Memu
kochanemu Itkowi Żygulskiemu dr Rudolf Stenzel".
Ten tom, uzupełniający encyklopedię Brockhausa
wydaną w Lipsku, zawiera 500 stalorytów, drzewo-
rytów i litografii najsłynniejszych dziełach sztuki od
rzeźby starożytnej po malarstwo i architekturę.
W tym zdumiewającym „muzeum wyobraźni" mały
Zdzisław zobaczył po raz pierwszy w tak wielkim na-
tężeniu budowle starożytnego Babilonu, Egiptu i Gre-
cji, Rzymu, rzeźby Michała Anioła i Donatella, obra-
zy Tycjana, Holbeina, które po latach wielokrotnie
zeum Narodowe w Krakowie, Kraków 2006, s. 23-34.
2 Małym traktatem o marcepanach był list napisany przez
Zdzisława Żygulskiego jun. 12 XII 2012 r. do Andrzeja
Bliklego, w którym Profesor narzekał na jakość wyprodu-
kowanych w filmie „Blikle" marcepanów o nazwie „Cho-
pin". List pozostał bez odpowiedzi, ale przez pewien czas
owych marcepanów w sprzedaży nie było.