Znalezienie plastycznego obrazu miłosierdzia
i litości Baranowicza, bez podania żadnych do-
wodów w tekście, nie było rzeczą łatwą. Wpro-
wadzenie znanej na Zachodzie alegorii miłosier-
dzia jako wywodzącej się z kultury antycznej, a
więc świeckiej, jak również sięganie do hagio-
grafii katolickiej w odniesieniu do dygnitarza
Cerkwi wschodniej wydawało się niewskazane,
nie mówiąc już o ich ogólnikowym charakterze,
zgodnym z podstawowym założeniem całego cy-
klu. Dlatego też Krzczonowicz zdecydował się
w winiecie, stanowiącej niejako wstęp do tego
rozdziału, przedstawić cnotę miłosierdzia nie
pragmatycznie, ale symbolicznie, w postaci jej
skutków, czyli złotego wieku Baranowicza.
Na tle ciemnego nieba rozjaśnionego nieco
obłokami znajduje się olbrzymi glob ziemski, na
którym jak kura na jajach siedzi feniks w mi-
trze biskupiej. Z góry, z nieba, spływa na niego
gęsty deszcz łask bożych; pochodzą one z krwi
Effuadtin enira aauat fuper Hiienrem & fiuenta ftper indami effandłia ... . ,, , _ . ,
^mtuaTmeum fuocr fcmcn tuum. & bcncd^ioncm me*m fupcr ,c & ' . pelikana, który umieszczony wysoko w gmez-
Jpirituin meum fuper femcn tuum. & bcnedi<3ioncro meam fupcr te &
gcrminibit imer herbu quafi faiiccs iuxta prsterttuentw aqvus. illadi*
cit Doraimis ego fum. Ziai: **■ t t-
®VIA HIC RO MO MV LTA
SIGMA F AC 1T
/ojn: ti, f, +Tm
*\ttech koniupłużs lata' Saturnom ,
r Nam zlotem płyną BAKAKOWICZOWI^
Lutnio wefo/o ddley z fiwim tonem,',
Przed tego> t{v;onem+
\Kiech iuż Kapejt fwoie gfrfa thren;
Miech fobie fmutn/e jpifwdia Syreny.
Lutnio wefoio dalęy z fwoim tfymt
Przed iegt T.-wiem.
Miech wyrzeka i aj>o ftvey fzczfphwo^ći,
Że wfz)>fcy chcieli, żyć wrowney iednoli.
Lutnio tym czlifcm, przed Łazarza thrnem.
Spieway fypym tpnei.
dzie z młodymi rozdziera dziobem własną pierś.
Nad feniksem wije się wstęga z dwuwierszowym
wyjątkiem z Malachiasza (3, 10: „Doznajcie mię,
jeśli wam nie otworzę upustów niebieskich, a
nie wyleję na was błogosławieństwa aż do obfi-
tości").
Kartusz, utrzymany w wielkich formach,
składa się — prócz wymienionej grupy pelika-
na — z dwóch umieszczonych między rolwerka-
mi rogów obfitości, wypełnionych owocami i po-
łączonych u dołu podobnymi girlandami. U dołu,
po lewej stronie, rozpościera się rozległy kraj-
obraz z górami, drzewami i kilkoma jeźdźcami,
który z boku oświetla słońce, z góry zaś zrasza
obfity deszcz. U dołu na wstędze umieszczono
werset Zachariasza (8, 12: „Niebiosa dadzą rosę
swoją"), jako określenie „wieku złotego". Po
prawej stronie przedstawiono lewą rękę ludzką z
pękiem cienkich świec, które zapala wychylają-
18. Wawrzyniec-Lauren.ty Krzczonowicz, panegiryk ca ^ skośnie z obłoku grubsza płonąca świeca.
Redivivus Phoenix, s. 25. Wokół wije się wstęga z wersetem z Księgi
Przysłów (31, 20: „Rękę swą otworzyła ubogie-
mu"). Byłby to jedyny akcent nawiązujący
wprost do tematu odnośnego rozdziału, ale jego
Takie wynurzenia autora można by trakto- graficzny odpowiednik jest niejasny. Całość
wać jako ujęte w formę panegirycznego pochle- wieńczy przebiegająca górą wstęga z brzmiącym
bstwa odzwierciedlenie nastrojów środowiska, jak inwokacja do Boga, a nie jak aluzja do te-
gdyby nie zakończenie. Powoływanie się bowiem matu, wersetem z I Księgi Królewskiej (25, 27:
na Maecenasa odsłania właściwe intencje, tymi „I daj sługom, którzy chodzą za tobą, panem
zaś było zdobycie konkretnych dowodów jego moim"). Pozostaje jednak bez odpowiedzi py-
łaski. Czy szło tu o pieniężną pomoc, czy raczej tanie, jak należy rozumieć koncepcję samej wi-
o karierę (zdobycie intratnego stanowiska, np. niety, z uwagi na ustalony w programie temat
igumenstwa restytuowanego monasteru Troicko- całego rozdziału.
-Ilińskiego), rozstrzygnąć niepodobna. Bez względu jednak na rozkojarzenie progra-
90
i litości Baranowicza, bez podania żadnych do-
wodów w tekście, nie było rzeczą łatwą. Wpro-
wadzenie znanej na Zachodzie alegorii miłosier-
dzia jako wywodzącej się z kultury antycznej, a
więc świeckiej, jak również sięganie do hagio-
grafii katolickiej w odniesieniu do dygnitarza
Cerkwi wschodniej wydawało się niewskazane,
nie mówiąc już o ich ogólnikowym charakterze,
zgodnym z podstawowym założeniem całego cy-
klu. Dlatego też Krzczonowicz zdecydował się
w winiecie, stanowiącej niejako wstęp do tego
rozdziału, przedstawić cnotę miłosierdzia nie
pragmatycznie, ale symbolicznie, w postaci jej
skutków, czyli złotego wieku Baranowicza.
Na tle ciemnego nieba rozjaśnionego nieco
obłokami znajduje się olbrzymi glob ziemski, na
którym jak kura na jajach siedzi feniks w mi-
trze biskupiej. Z góry, z nieba, spływa na niego
gęsty deszcz łask bożych; pochodzą one z krwi
Effuadtin enira aauat fuper Hiienrem & fiuenta ftper indami effandłia ... . ,, , _ . ,
^mtuaTmeum fuocr fcmcn tuum. & bcncd^ioncm me*m fupcr ,c & ' . pelikana, który umieszczony wysoko w gmez-
Jpirituin meum fuper femcn tuum. & bcnedi<3ioncro meam fupcr te &
gcrminibit imer herbu quafi faiiccs iuxta prsterttuentw aqvus. illadi*
cit Doraimis ego fum. Ziai: **■ t t-
®VIA HIC RO MO MV LTA
SIGMA F AC 1T
/ojn: ti, f, +Tm
*\ttech koniupłużs lata' Saturnom ,
r Nam zlotem płyną BAKAKOWICZOWI^
Lutnio wefo/o ddley z fiwim tonem,',
Przed tego> t{v;onem+
\Kiech iuż Kapejt fwoie gfrfa thren;
Miech fobie fmutn/e jpifwdia Syreny.
Lutnio wefoio dalęy z fwoim tfymt
Przed iegt T.-wiem.
Miech wyrzeka i aj>o ftvey fzczfphwo^ći,
Że wfz)>fcy chcieli, żyć wrowney iednoli.
Lutnio tym czlifcm, przed Łazarza thrnem.
Spieway fypym tpnei.
dzie z młodymi rozdziera dziobem własną pierś.
Nad feniksem wije się wstęga z dwuwierszowym
wyjątkiem z Malachiasza (3, 10: „Doznajcie mię,
jeśli wam nie otworzę upustów niebieskich, a
nie wyleję na was błogosławieństwa aż do obfi-
tości").
Kartusz, utrzymany w wielkich formach,
składa się — prócz wymienionej grupy pelika-
na — z dwóch umieszczonych między rolwerka-
mi rogów obfitości, wypełnionych owocami i po-
łączonych u dołu podobnymi girlandami. U dołu,
po lewej stronie, rozpościera się rozległy kraj-
obraz z górami, drzewami i kilkoma jeźdźcami,
który z boku oświetla słońce, z góry zaś zrasza
obfity deszcz. U dołu na wstędze umieszczono
werset Zachariasza (8, 12: „Niebiosa dadzą rosę
swoją"), jako określenie „wieku złotego". Po
prawej stronie przedstawiono lewą rękę ludzką z
pękiem cienkich świec, które zapala wychylają-
18. Wawrzyniec-Lauren.ty Krzczonowicz, panegiryk ca ^ skośnie z obłoku grubsza płonąca świeca.
Redivivus Phoenix, s. 25. Wokół wije się wstęga z wersetem z Księgi
Przysłów (31, 20: „Rękę swą otworzyła ubogie-
mu"). Byłby to jedyny akcent nawiązujący
wprost do tematu odnośnego rozdziału, ale jego
Takie wynurzenia autora można by trakto- graficzny odpowiednik jest niejasny. Całość
wać jako ujęte w formę panegirycznego pochle- wieńczy przebiegająca górą wstęga z brzmiącym
bstwa odzwierciedlenie nastrojów środowiska, jak inwokacja do Boga, a nie jak aluzja do te-
gdyby nie zakończenie. Powoływanie się bowiem matu, wersetem z I Księgi Królewskiej (25, 27:
na Maecenasa odsłania właściwe intencje, tymi „I daj sługom, którzy chodzą za tobą, panem
zaś było zdobycie konkretnych dowodów jego moim"). Pozostaje jednak bez odpowiedzi py-
łaski. Czy szło tu o pieniężną pomoc, czy raczej tanie, jak należy rozumieć koncepcję samej wi-
o karierę (zdobycie intratnego stanowiska, np. niety, z uwagi na ustalony w programie temat
igumenstwa restytuowanego monasteru Troicko- całego rozdziału.
-Ilińskiego), rozstrzygnąć niepodobna. Bez względu jednak na rozkojarzenie progra-
90