90
8. Antepedium ołtarza głównego w Kaplicy Sobieskiego, stan obecny Fot. M. Getka-Kenig
roboty Kauffmanna), którą miano zawiesić „przed ser-
cem bohatera”57. Nie był to jedynie czysto dekoracyjny czy
funkcjonalny (dający dodatkowe źródło światła) detal, ale
element jednoznacznie wyróżniający Sobieskiego spośród
trzech osób, które z przecież dość prozaicznych względów
zdecydowano się upamiętnić jednocześnie w tym samym
(i do tego dość małym) wnętrzu. Nie oznacza to jednak,
że całkowicie zlekceważono kwestię oprawy kultu dwóch
pozostałych. Zabytkowa urna z wnętrznościami Wettyna
znalazła się przecież w niszy analogicznej do tej, w któ-
rej stał sarkofag z sercem króla Jana. Natomiast ku czci
bł. Anioła wystawiono ołtarz, o którego zdobność także
zadbano, czego dowodem zachowane in situ antepedium
z płaskorzeźbionymi aniołami adorującymi krzyż [ił. 8],
wykonane z tego samego materiału, co sarkofag (być
może więc wyszło spod ręki Kauffmanna).
W przekonaniu publicysty z „Gazety Korrespondenta”,
Kaplica była pomnikiem, który poprzez swoją artystycz-
ną oprawę miał być „podobny” (zaznaczając jednak, że
o ile „tak nazywać się godzi”) „chwale zwycięscy” spod
Wiednia. Co więcej, nie tylko wzbudzał on „wspomnie-
nie tak wielkiego, tak zaszczytnego czynu”, ale i zarazem
świadczył jak najlepiej o samym fundatorze, czyli o „szla-
chetności władcy, któremu nawet i wieki zasłoną nie są,
okrywającą wielkie, wspaniałomyślne czyny” upamiętnia-
nego58. Na podstawie ówczesnych opisów, jak i zarazem
oglądu zachowanego do dziś (po powojennej rekonstruk-
cji) wnętrza, trudno jednak nie przyznać, że Kaplica jako
dzieło sztuki i architektury prezentowała się raczej skrom-
nie. Może to odzwierciedlać stan ówczesnych oczekiwań
57 „Gazeta Polska” z ю III 1830, nr 66.
58 Zob. przyp. 50.
co do artystycznej wspaniałości, dla których zaspokoje-
nia zbyt wiele przecież nie potrzebowano. Dotyczyło to
zwłaszcza architektury sakralnej - przy braku środków na
nowe inwestycje, w samej Warszawie dominowały wów-
czas przykłady barokowych „odstępstw” od klasycznego
paradygmatu (jednym z nich był także poprzedni wystrój
Kaplicy, nad którego zniszczeniem nikt - w świetle zacho-
wanego materiału źródłowego - nie ubolewał). Nie moż-
na jednak równocześnie zapominać, że miano tutaj do
czynienia ze świątynią kapucyńską, która zgodnie z tra-
dycją musiała odznaczać się skromnością, poświadcza-
jącą materialne ubóstwo zakonników, przeznaczających
posiadane przez siebie dobra na rzecz biednych. Była to
więc wspaniałość na kapucyńską miarę, nie mogąca ubli-
żać wielkości Sobieskiego, tak ściśle związanego z tym
kościołem i klasztorem jako jego fundator. Co więcej, za
prostotą formy mogła też przemawiać chęć jak najszyb-
szego zakończenia prac. Było to wszakże przedsięwzięcie
propagandowe, i nawet jeżeli z zasady mające trwać wieki,
powstające w pierwszym rzędzie z myślą o bieżącej sytu-
acji politycznej.
Uroczystość przeniesienia serca królewskiego do kapli-
cy-pomnika odbyła się 26 czerwca 1830 r., a więc w czasie
pobytu Mikołaja w Warszawie z okazji sejmu, ponoć zgod-
nie z jego osobistym życzeniem59. Już następnego dnia
o tym wydarzeniu informowała prasa w obejmującym
dwie szpalty opisie zaczynającym się od słów: „Wola N.
Cesarza i Króla MIKOŁAJA Igo dopełnioną została. Cie-
nie Poprzednika JEGO Króla Polskiego JANA III [wszyst-
kie podkreślenia oryginalne], obrońcy Chrześcijaństwa,
59 Archiwum Kapucynów Prowincji Warszawskiej, A.K.W.3-V-2,
„Dla wiecznej pamięci”, k. 27V.
8. Antepedium ołtarza głównego w Kaplicy Sobieskiego, stan obecny Fot. M. Getka-Kenig
roboty Kauffmanna), którą miano zawiesić „przed ser-
cem bohatera”57. Nie był to jedynie czysto dekoracyjny czy
funkcjonalny (dający dodatkowe źródło światła) detal, ale
element jednoznacznie wyróżniający Sobieskiego spośród
trzech osób, które z przecież dość prozaicznych względów
zdecydowano się upamiętnić jednocześnie w tym samym
(i do tego dość małym) wnętrzu. Nie oznacza to jednak,
że całkowicie zlekceważono kwestię oprawy kultu dwóch
pozostałych. Zabytkowa urna z wnętrznościami Wettyna
znalazła się przecież w niszy analogicznej do tej, w któ-
rej stał sarkofag z sercem króla Jana. Natomiast ku czci
bł. Anioła wystawiono ołtarz, o którego zdobność także
zadbano, czego dowodem zachowane in situ antepedium
z płaskorzeźbionymi aniołami adorującymi krzyż [ił. 8],
wykonane z tego samego materiału, co sarkofag (być
może więc wyszło spod ręki Kauffmanna).
W przekonaniu publicysty z „Gazety Korrespondenta”,
Kaplica była pomnikiem, który poprzez swoją artystycz-
ną oprawę miał być „podobny” (zaznaczając jednak, że
o ile „tak nazywać się godzi”) „chwale zwycięscy” spod
Wiednia. Co więcej, nie tylko wzbudzał on „wspomnie-
nie tak wielkiego, tak zaszczytnego czynu”, ale i zarazem
świadczył jak najlepiej o samym fundatorze, czyli o „szla-
chetności władcy, któremu nawet i wieki zasłoną nie są,
okrywającą wielkie, wspaniałomyślne czyny” upamiętnia-
nego58. Na podstawie ówczesnych opisów, jak i zarazem
oglądu zachowanego do dziś (po powojennej rekonstruk-
cji) wnętrza, trudno jednak nie przyznać, że Kaplica jako
dzieło sztuki i architektury prezentowała się raczej skrom-
nie. Może to odzwierciedlać stan ówczesnych oczekiwań
57 „Gazeta Polska” z ю III 1830, nr 66.
58 Zob. przyp. 50.
co do artystycznej wspaniałości, dla których zaspokoje-
nia zbyt wiele przecież nie potrzebowano. Dotyczyło to
zwłaszcza architektury sakralnej - przy braku środków na
nowe inwestycje, w samej Warszawie dominowały wów-
czas przykłady barokowych „odstępstw” od klasycznego
paradygmatu (jednym z nich był także poprzedni wystrój
Kaplicy, nad którego zniszczeniem nikt - w świetle zacho-
wanego materiału źródłowego - nie ubolewał). Nie moż-
na jednak równocześnie zapominać, że miano tutaj do
czynienia ze świątynią kapucyńską, która zgodnie z tra-
dycją musiała odznaczać się skromnością, poświadcza-
jącą materialne ubóstwo zakonników, przeznaczających
posiadane przez siebie dobra na rzecz biednych. Była to
więc wspaniałość na kapucyńską miarę, nie mogąca ubli-
żać wielkości Sobieskiego, tak ściśle związanego z tym
kościołem i klasztorem jako jego fundator. Co więcej, za
prostotą formy mogła też przemawiać chęć jak najszyb-
szego zakończenia prac. Było to wszakże przedsięwzięcie
propagandowe, i nawet jeżeli z zasady mające trwać wieki,
powstające w pierwszym rzędzie z myślą o bieżącej sytu-
acji politycznej.
Uroczystość przeniesienia serca królewskiego do kapli-
cy-pomnika odbyła się 26 czerwca 1830 r., a więc w czasie
pobytu Mikołaja w Warszawie z okazji sejmu, ponoć zgod-
nie z jego osobistym życzeniem59. Już następnego dnia
o tym wydarzeniu informowała prasa w obejmującym
dwie szpalty opisie zaczynającym się od słów: „Wola N.
Cesarza i Króla MIKOŁAJA Igo dopełnioną została. Cie-
nie Poprzednika JEGO Króla Polskiego JANA III [wszyst-
kie podkreślenia oryginalne], obrońcy Chrześcijaństwa,
59 Archiwum Kapucynów Prowincji Warszawskiej, A.K.W.3-V-2,
„Dla wiecznej pamięci”, k. 27V.