Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
MARCIN PASTWA

5. Nicolas Poussin, Krajobraz z Pyramem i Tyzbe, 1651, olej, płótno, 192,5 x 273,5 cm, Frankfurt nad Menem, Stadelsches

Kunstinstitut, fot. wg J. Thuillier, Poussin...

Otóż tragedia rozpoczyna się w momencie, kiedy kochankowie, oddzieleni od siebie rodzicielskim
zakazem, postanawiają się spotkać (do tej pory ich komunikacja dokonywała się przez szparę, prześwit
w murze). Aby uniknąć błądzenia wśród otaczających miasto rozległych pól, precyzyjnie ustalają miejsce
schadzki: ma to być „grób Ninosa w cieniu drzewa" białej morwy, nad strumieniem. Pierwsza na miejscu
stawiła się Tyzbe, lecz zanim zjawił się jej ukochany, lwica, wychodząca z lasu po to, by u źródła ugasić
pragnienie, wystraszyła babilońską dziewczynę i sprowokowała jej ucieczkę. Ta schowała się w jaskini, ale
w pośpiechu zgubiła welon, którym była okryta dla zmylenia przypadkowych świadków. Natknął się nań
wracający ku kniejom drapieżnik, w gniewie poszarpał materię zasłony i zbrukał ją krwią ociekającą z pys-
ka. Nieco późnej nadszedł Pyram. W umówionym miejscu zamiast ukochanej dostrzegł ślady szamotaniny
i zakrwawiony woal. Natychmiast połączył oba fakty.

Jednak pospieszna rekonstrukcja przebiegu wypadków, nieprawdziwa historia odczytana ze śladów na
piasku i leżącego na ziemi welonu, okazała się fatalną pomyłką. Cierpiący Pyram, obwiniając się o opiesza-
łość (przybył za późno), nie podjąwszy nawet próby odnalezienia ciała Tyzbe, przebił się sztyletem. Krew
jego przedostała się do korzeni morwy, na czarno barwiąc białe dotąd owoce.

Kiedy Tyzbe opuściła swoją kryjówkę, zrazu nie rozpoznała miejsca, z którego tak niedawno umknęła
była przed lwicą. Zmylił ją kolor owoców, skutek przelanej krwi kochanka, nieopatrznie interpretującego
ślady. Ale z chwilą, gdy rozpoznała leżącego u jej stóp Pyrama, swój szal i pustą pochwę, wszystko stało
się jasne; w tym samym momencie śmiertelnie raniony ukochany dziewczyny, otworzywszy po raz ostatni
oczy, widząc ją przed sobą, zrozumiał straszny błąd. Tyzbe pełna rozpaczy, miotając się niczym błyskawica
nad ciałem Pyrama, odkrywszy przyczynę śmierci swego oblubieńca, pchnęła się jego sztyletem. Później
ich rodzice w jednej urnie umieścili prochy połączonych już na zawsze kochanków.

Dla Batschmanna jest zrozumiałe, że to Pyram, niedopuszczający możliwości innego wyjaśnienia
widocznych, ale wcale nieoczywistych znaków, jest początkiem łańcucha tragicznych wydarzeń. Brak dy-
stansu, pochopna i niesprawdzona interpretacja, lekceważenie imponderabiliów, a przede wszystkim niepa-
 
Annotationen