26. Dwie głowy męskie, [1842], drzeworyt, stan I, Gr. Pol. 12052
litografii i miedziorytu, nie uważał jednak, by techniki te były dość efektowne dla celów ilus-
tratorskich. Mimo iż osobiście bardziej mu odpowiadała technika kwasorytnicza, pozwa-
lająca na wykazanie się lekkością rysunku, za ideał ryciny ilustracyjnej uważał drzeworyt dla
jego wyrazistości i efektów światłocieniowych55.
Podejmując próby nad nieznanymi mu dotąd technikami nie robił Smokowski tego
jedynie z konieczności, dla braku odpowiednich sztycharzy w kraju, jak to sugeruje w swej
monografii Reichenstein-Mehlerowa56. Miał on pełne zrozumienie wartości artystycznych
grafiki i walorów własnego stylu rysunkowego, własnego języka artystycznego, niemożliwego
do odtworzenia przez obcą rękę, czym wyłamywał się zasadniczo z ówczesnych pojęć o repro-
dukcyjnej roli grafiki mającej za cel odtworzenie kompozycji oryginału. „Ja na Twoje żądanie
ile chcesz winiet do Twoich dzieł nakomponuję i narysuję, bo czegóż dla Ciebie nie zrobię —
pisał — ale z tym jednak warunkiem, że jeżeli ktoś inny będzie je litografował lub miedzio-
ryty robił, ja się nie zgodzę na położenie mojego imienia, bo muszę Ci otwarcie powiedzieć,
że szkice c'est mon fort i więcej ja cenię swój błąd rysunkowy, aniżeli najdoskonalszą dosko-
nałość jakiegoś Fuszera, jakiegoś Gâte-métier [...]. Spodziewam się, że będziesz dla mnie
Por. wypowiedź w liście datowanym z Warszawy 13. XI. 1841, jw.
O. Reichenstein-Mehlerowa, Wincenty Smokowski, Warszawa 1936, s. 30,
54
litografii i miedziorytu, nie uważał jednak, by techniki te były dość efektowne dla celów ilus-
tratorskich. Mimo iż osobiście bardziej mu odpowiadała technika kwasorytnicza, pozwa-
lająca na wykazanie się lekkością rysunku, za ideał ryciny ilustracyjnej uważał drzeworyt dla
jego wyrazistości i efektów światłocieniowych55.
Podejmując próby nad nieznanymi mu dotąd technikami nie robił Smokowski tego
jedynie z konieczności, dla braku odpowiednich sztycharzy w kraju, jak to sugeruje w swej
monografii Reichenstein-Mehlerowa56. Miał on pełne zrozumienie wartości artystycznych
grafiki i walorów własnego stylu rysunkowego, własnego języka artystycznego, niemożliwego
do odtworzenia przez obcą rękę, czym wyłamywał się zasadniczo z ówczesnych pojęć o repro-
dukcyjnej roli grafiki mającej za cel odtworzenie kompozycji oryginału. „Ja na Twoje żądanie
ile chcesz winiet do Twoich dzieł nakomponuję i narysuję, bo czegóż dla Ciebie nie zrobię —
pisał — ale z tym jednak warunkiem, że jeżeli ktoś inny będzie je litografował lub miedzio-
ryty robił, ja się nie zgodzę na położenie mojego imienia, bo muszę Ci otwarcie powiedzieć,
że szkice c'est mon fort i więcej ja cenię swój błąd rysunkowy, aniżeli najdoskonalszą dosko-
nałość jakiegoś Fuszera, jakiegoś Gâte-métier [...]. Spodziewam się, że będziesz dla mnie
Por. wypowiedź w liście datowanym z Warszawy 13. XI. 1841, jw.
O. Reichenstein-Mehlerowa, Wincenty Smokowski, Warszawa 1936, s. 30,
54