Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
Trumienne berło króla Kazimierza mające formę pierzastego buzdyganu, kojarzy suę z buzdyganem z wyrytymi herbami
jagiellońskimi, ocalałym ze skarbca koronnego za sprawą Tadeusza Czackiego i przeniesionym do puławskiej świątyni
Sybilii, dziś eksponowane na Wawelu. Zapewne ten buzdygan w XV w., wzorem flamandzkim i francuskim, używany był
przez straż osoby króla.

Z czasów jagiellońskich pochodzą pierwsze berła krakowskiego uniwersytetu. Berło, będące obok korony i jabłka z krzyżem,
oznaką władzy monarszej, w średniowieczu przysługiwało też innym dostojnikom. Noszono je przed kardynałami, w Anglii zaś
było znakiem parlamentu. Najstarsze berło krakowskiej Wszechnicy, wykonane ze srebra, ma kształt długiej, w przekroju okrą-
głej laski, zwieńczonej liściastą koroną, zakończonej u dołu wieloboczną gałką, ozdobione dziewięcioma tarczami z herbami Korony,
Litwy, Wielkopolski, Andegawenów i różnych rodów polskich. Przypuszcza się, że to berło zostało ofiarowane Uniwersytetowi
przy sposobności odnowienia z furtduszów pozostawionych przez nieżyjącą od roku królowę Jadwigę. Dwa inne berła rektorskie
były pierwotnie berłami kardynalskimi, a to, Zbigniewa Oleśnickiego (zm. w 1455 r) oraz Fryderyka Jagiellończyka (zm.
w 1 503 r.). Berło Oleśnickiego zbliżone jest do berła z 1400 r. W otoku liściastej korony widnieją wyryte herby: papieski
z kluczami Św. Piotra, polsko-litewski oraz Dębno Oleśnickich. U podstawy korony przylutowane są dalsze cztery tarcze z pow-
tarzającymi się herbami — Dębnem i Orłem polskim oraz herbem Dolnej Austrii, należącym do Elżbiety Rakuskiej. Laskę obiega
łaciński napis dedykacyjny w gotyckiej czcionce zwanej minuskułą. Berło Fryderyka Jagiellończyka, utrzymane w stylu późnego
gotyku jest najokazalsze. Szczyt jego tworzy puklowany kapitel, na którym spoczywa korona z liści, trzon laski jest wieloboczny,
a dolne zakończenie ma kształt puklastej kuli. Na szczycie berła, wewnątrz korony, mieszczą się trzy emaliowane herby: papieża
Aleksandra VI, Polski i Habsburgów. Jest to dzieło przypisywane wybitnemu złotnikowi krakowskiemu, dostawcy dworu
królewskiego, Marcinowi Marcińcowi.

Z Jagiellonami łączą się dwa wspaniałe relikwiarze zachowane w skarbcu katedralnym krakowskim. Z daru królowej Zofii
Jagiełłowej (zm. w 1461 r.) jest relikwiarz na głowę Św. Stanisława, obecnie kryjący głowę Św. Floriana, w kształcie złocistej
puszki, a właściwie dwunastobocznej kapliczki o ścianach przyozdobionych arkadkami, w których na przemian stoją święci i anio-
łowie, utrzymani jeszcze w surowych pozach wczesnego gotyku. Puszka druga, zwana Złotym Domem, szczerozłota, zawiera obec-
nie głowę św. Stanisława, ufundowana w tym celu w 1504 roku przez królową Elżbietę, wdowę po Kazimierzu Jagiellończyku.
Jest to sygnowane dzieło wyżej wymienionego złotnika Marcińca, uznane za jedno z najwybitniejszych dzieł późnogotyckiej sztuki
złotniczej, nie tylko w naszym kraju. Sygnatura była dowodem renesansowego nastawienia artysty. Relikwiarz ten jest ośmio-
kątnym budyneczkiem, opiętym szkarpami na narożnikach i nakrytym silnie spłaszczoną kopułą, spoczywającą na barkach czterech
aniołów trzymających tarcze z herbami Polski, Litwy, kardynała Fryderyka i królowej Elżbiety. Ściany relikwiarza są rzeźbione
w sceny przedstawiające żywot św. Stanisława, nie bez tradycji rzeźby Stwoszowskiej. Wieczko jest wysadzane perłami i drogimi
kamieniami, wśród których zwraca uwagę wspaniały szafir i czarny diament. Marciniec, często notowany w aktach krakowskiego
cechu złotniczego, w latach 1486—1518 był złotnikiem nadwornym. Szczególnie liczne zamówienia otrzymywał od króla
Zygmunt I, nie tylko na kielichy i inne naczynia liturgiczne, ale też łyżki, kasety, zapony wysadzane perłami, klamry do pasów,
rękojeści do mieczy, srebrne kufle i półmiski z herbami do królewskiego kredensu. W 1 51 2 roku, na polecenie królewskie, spo-
rządził on srebrny, złocony tryptyk na mensę ołtarza z trumną św. Stanisława w krakowskiej katedrze; dzieło to zostało niestety
zagrabione i zniszczone przez Szwedów w 1657 roku.

Tematycznie z puszką relikwiarzową św. Stanisława łączy się wspaniały ornat z daru wojewody Piotra Kmity Starszego, da-
towany około 1505 roku. W obecnym stanie, fundacji dotyczy sam krzyż ornatu, bowiem tkanina oprawy została zmieniona.
W tym krzyżu widnieje siedem haftowanych scen z życia świętego, u dołu zaś herb Kmitów — Śreniawa. Zresztą haftowane
różnobarwnym jedwabiem są jedynie twarze występujących osób, wzory szat i inne drobne kontury, reszta natomiast wymodelo-
wana jest plastycznie ze złotej lamy o odcieniach czerwonym, zielonym i żółtym. Kontury szat, sprzętów i okien oraz ornamenty
roślinne naszyte są perełkami, atrybuty figur zaś, jak miecze, kielichy, kadzielnice, pastorał, szpony i dzioby orłów — wykonane
ze złoconego srebra, ze złotniczą precyzją. Technikę tę nazwać można akuskulpturą — rodzajem płaskorzeźby. Tego rodzaju haftów
musiało w Krakowie powstawać więcej, chociaż ornat Kmity z uwagi na tematykę i osobę samego fundatora był zapewne arcy-
dziełem gatunku, zawsze wysoko cenionym i dlatego zachowanym.

Z epoki późnego gotyku w gruncie rzeczy zachowała się pokaźna liczba sakralnych obiektów złotniczych, głównie z fundacji
królewskich i magnackich, zwłaszcza kielichów w różnych kościołach Małopolski i Wielkopolski, z których zdecydowana większość
wyszła z miejscowych warsztatów. Styl gotycki w tych obiektach utrzymywał się długo w XVI w. Dla przykładu wymienić tu
można wspaniały kielich z daru Krzysztofa Szydłowieckiego w 1514 roku dla kościoła Bernardynów w Opatowie, później
przeniesiony do tamtejszej kolegiaty, przechowywany dzisiaj w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu. Można by jeszcze
podać przykłady różnych ornatowych haftów gotyckich, brązów i okuć. Natomiast z polskiego okresu gotyckiego i wczesnorenesan-
sowego, nie zachowały się meble zarówno zamkowe jak i mieszczańskie. W różnych innych działach rzemiosła artystycznego doby
Jagiellonów, zwłaszcza dwóch ostatnich panowań, styl gotycki przełamywał się z renesansowym, idącym z Włoch poprzez Węgry,
wreszcie też z południowych Niemiec. Importowano nie tylko wzory. Nieustannie przyjeżdżali artyści, często jako servitores regis
na wawelskim dworze. Modę dworską z kolei naśladowali magnaci, bogatsza szlachta, przede wszystkim zaś miejski patrycjat.
 
Annotationen