Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Na podstawie przekazów źródłowych mamy prawo sądzić, że arrasy dostawały się do Polski średniowiecznej wraz z innymi 19
dziełami sztuki z zaprzyjaźnionej Flandrii. Tę właśnie tradycję kontynuowali obaj ostatni Jagiellonowie w sposób świadomy
i wspaniały, uważając tapiserie za najstosowniejszą dekorację swych rezydencji, podnoszącą prestiż i splendor państwa, którym
władali. Zgromadzili kilkaset arrasów, zamawianych przeważnie w warsztatach brukselskich, reprezentujących pełnię renesansowe-
go stylu flamandzkiego. Trzeba je oczywiście włączać w dzieje polskiej kultury artystycznej, gdyż rola polskich królewskich mece-
nasów była w tym przedsięwzięciu bardzo znaczna. Po prostu do niektórych tkanin musiały być z Polski dostarczane projekty, a co-
najmniej główne motywy, np. herby i monogramy; zapewne też dobierano ulubione wątki tematyczne. Do naszych czasów prze-
trwało w kraju 137 arrasów jagiellońskich, lwia część w zamku wawelskim, którego przede wszystkim miały być ozdobą, pięć
w warszawskim zamku królewskim, w tym jeden ofiarowany przez rząd Związku Radzieckiego. Są to tapiserie z herbami i mono-
gramami królewskimi, werdiury z ptakami i zwierzętami oraz serie figuralne o tematyce ze Starego Testamentu (historia Adama
i Ewy oraz Kaina i Abla, historia wieży Babel i historia Potopu). Twórca kartonów do biblijnych arrasów Zygmunta Augusta,
Michał Coxien, był wybitnym przedstawicielem flamandzkiego romanizmu, tj. kierunku nawiązującego do sztuki rzymskiej z cza-
sów rozwiniętego renesansu, zwłaszcza do sztuki Rafaela i Michała Anioła. W posiadaniu Jagiellonów były różne inne serie ar-
rasów, a pierwsza wiadomość o ich użyciu do dekoracji wnętrz zamku wawelskiego pochodzi z 1 5 1 8 roku, z czasu uroczystości
ślubnych Zygmunta I i Bony. Tapiserie przybywały niejednokrotnie w wianie żon królewskich, ale też kraj opuszczały wraz z wia-
nem krółewien. Szczególnie zdaje się lubiano w Polsce tematy biblijne, np. o Abrahamie, o Saulu i Absalomie, o Mojżeszu, o Na-
buchodonozorze, tematy mitologiczne, np. o Parysie i Helenie lub Romulusie i Remusie, oraz ściśle historyczne, o Hannibalu
i Juliuszu Cezarze.

Modę królewską naśladowali magnaci, zarówno świeccy jak i duchowni. Zamawiali we Flandrii tapiserie, najczęściej herbowe,
i przystrajali nimi swe pałace. Arrasy były też przedmiotem wspaniałych darów. W sali poselskiej na Wawelu, na ścianie za tronem
królewskim, wisi gobelin wykonany na zamówienie Krzysztofa Krupskiego, dworzanina Zygmunta Augusta, z herbem Korczak,
datą 1 560, Orłem i cyfrą królewską, ponadto z wymownym napisem „Scabellum Pedum Tuorum" (podnóżek stóp twoich).

Nie mamy dowodów na to, żeby w XVI w. powstawały w Polsce analogiczne do flamandzkich arrasy, ale wykluczyć tego
nie można, gdyż wędrowni tkacze przyjeżdżali z Flandrii do naszego kraju. Warsztaty tkaczy miejscowych powstały dopiero
w XVII w., lecz ich wytwory, wzorowane na flamandzkich, nigdy poziomu tamtych nie osiągnęły. Zachowało się kilka przykła-
dów polskich gobelinów z XVII stulecia, w warszawskim Muzeum Narodowym cztery arrasy serii Credo, z alegoriami prawd
wiary katolickiej, w Zbiorach Czartoryskich w Krakowie zaś dwa arrasy z ewangelistami — św. Mateuszem i św. Markiem, oraz
herbami litewskiej rodziny Kieżgajłłów-Zawiszów, zapewne z serii Czterech Ewangelistów. Te ostatnie charakteryzują się
pewną surowością, linearyzmem rysunku i monotonnością piaskowobrązowego kolorytu, z rzadka rozrzuconymi plamami błękitu
i różu. Cechy te składają się wszelako na swoistą powagę, a nawet dostojeństwo, nie bez wpływu późnego malarstwa bizantyń-
sko-ruskiego, co jest oczywiste na terenach litewskich.

Z gobelinami konkurowały zawsze kobierce, czyli dywany wiązane typu wschodniego, stanowiące bardzo szlachetny element de-
koracji wnętrz mieszkalnych i reprezentacyjnych. Wykonywano je na krosnach pionowych, przy czym na niciach osnowy supłano
węzły z kolorowej wełny, czasem z jedwabiu, a każdy rząd węzłów umacniano przepuszczoną nicią wątku, przystrzygając ostatecz-
nie zakończenia nitek tworzących supły. Im cieńsza była wełna i większa liczba węzłów na 1 cm 2 kobierca, tym dywan bardziej ce-
niony. Niezrównaną wytwornością kolorytu i deseniu odznaczały się kobierce wschodnie, zwłaszcza perskie, tureckie, kaukaskie
i środkowoazjatyckie. Wiązano je także w Arabii, w Indiach i Chinach, najstarsze zaś pochodziły z Turkiestanu. Kobierce wiązane
przywożono do Europy od czasów średniowiecza, co poświadczone jest w starych inwentarzach zamkowych i kościelnych oraz
uwidocznione na obrazach, zwłaszcza flamandzkich. Mamy nieliczne dowody lokalnej produkcji europejskiej już we wczesnym
średniowieczu, m. in. w Hiszpanii, a także w Polsce, o czym świadczy wspomniana nazwa miejscowości Kobierniki. Dla Polski
istotne znaczenie miał ogromny import kobierców z krajów islamskich, głównie z Turcji i Persji, mniej więcej od drugiej połowy
XV w. Handel ten, prowadzony przez kupców polskich, przez spolonizowanych Ormian, przez Greków, Persów i Turków, miał
swój ważny ośrodek we Lwowie. Z kolei lwowscy Ormianie posiadali faktorie w Kaffie na Krymie, głównej czarnomorskiej
kolonii genueńskiej, oraz utrzymywali żywe kontakty z kupcami Stambułu, Isfahanu i Kaszanu. Rozwojowi wymiany handlowej
ze Wschodem sprzyjały traktaty polsko-tureckie zawierane w XV i XVI w. Pod koniec XVI stulecia, przed serią wojen turecko-
polskich, import kobierców do Polski osiągnął największe rozmiary. Sprzedawano je masowo we Lwowie, a także w Brodach,
Zamościu, Jarosławiu, Krakowie i Warszawie, w Gdańsku i Królewcu. Zdobiono nimi nie tylko zamki i pałace, ale też wnętrza
dworów szlacheckich i kamienic mieszczańskich. Podobnie jak przy zamawianiu gobelinów, także w odniesieniu do kobierców
tkanych na zamówienie we wschodnich miastach żądano niekiedy włączenia do nich polskich herbów, wyrażano życzenia co do
barw i deseni. Nic więc dziwnego, że jeden z najpiękniejszych typów kobierców perskich, co prawda w XIX w., nazwany został
„kobiercem polskim", ze względu na to, że najwięcej takich okazów znalazło się właśnie w Polsce, że tkane były zapewnie przede
wszystkim z myślą o eksporcie do Polski. W inwentarzach polskich z XVI i XVII w. mnóstwo jest pozycji określających kobierce,
rozwieszane na ścianach, nakrywające stoły i ławy, kładzione przed łóżka. Rozróżniano kobierce anatołijskie (tureckie) i adziamskie
(perskie), dodając im przymiotniki takie, jak „wielki", „jedwabny", „półjedwabny", „pstry", „kwiecisty", „na dnie (tj. na tle)
czerwonym", „w tablice", „w słupy". Znaczne ilości kobierców przychodziły do Polski ze zdobyczą wojenną, zwłaszcza ze
starć z Tatarami i Moskwą, potem z Turcją. Kobierce bowiem stanowiły nie tylko ozdobny, ale zgoła funkcjonalny element wypo-
 
Annotationen