DZIAŁALNOŚĆ WARSZTATU FORMY FILMOWEJ JAKO PRZYKŁAD STRATEGII SZTUKI
147
jednak się przyznać - nie mogli choćby dlatego, że taka konsumpcyjna
bierność nie godziłaby się z teoretycznymi założeniami „kultury socjali-
stycznej”, której istotą miało być przecież budzenie twórczej aktywności
mas. Stąd hybrydyczna próba rozwiązania: popieranie niezliczonych ze-
społów amatorskich, które tworzyły rzekomo „spontaniczny ruch kultu-
ralny”, w istocie śpiewających po prostu - tyle że gorzej - utwory zawodo-
wych wykonawców. Albo lansowanie poprzez transmisję na cały kraj
masowych imprez w rodzaju „turnieju miast”, w których faktycznie brała
udział niemal cała ludność miasteczek, ale ich aktywność „kulturalna”
ograniczała się do piłowania drewna, natomiast program „artystyczny”
zapewniali wykonawcy pokroju Bogdana Łazuki.
Artyści WFF swoimi realizacjami zmuszali do prawdziwej aktywności.
Ale nie tylko oni. W ciągu lat 60 rozwój filmu eksperymentalnego prze-
biegał w ścisłym związku z rozwojem innych sztuk. Istotną rolę odegrali
artyści z Fluxusu, którzy dostarczyli filmowi niezależnemu nowej dawki
energii. W ich ujęciu elementy expanded cinema połączono z happenin-
giem, sekwencjami teatralnymi, events, gagami i żartami, np. w czasie
New Cinema Festival w Nowym Jorku w 1965 roku88.
Podobnie artyści WFF wykorzystywali różne strategie mające na celu
uaktywnienie widza. Nie tylko poprzez same filmy, ale także sposób ich
przedstawiania. Reinterpretowali tym samym również pojęcie seansu fil-
mowego. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce w Nowej Rudzie w 1973
roku podczas II Festiwalu Szkół Artystycznych. „Punktualnie o godzinie
22 członkowie WFF rozdają gwizdki. Natychmiast rozpoczyna się koncert
na 400 gwizdków. Po kilku minutach pojawia się sam mistrz Józef Roba-
kowski, z wyjaśnieniem, że opóźnienie spowodowane zostało przez ekipę
telewizyjną, która zbyt długo okupowała salę. Prosi kilku widzów o po-
moc w usunięciu kilku krzeseł i przesunięciu ekranu. A tymczasem za
kurtyną jakiś młody brodacz stuka krzesłami o podłogę aż echo niesie po
całej sali”. Później na scenie „(...) pojawia się znowu mistrz Robakowski
i mówi: «Proszę gwizdać głośniej, bo nic nie słyszę!», po czym grzecznie
się kłania i jak duch znika za kurtyną. Wyprowadzona w pole publicz-
ność jęczy 400 gwizdkami”. Następnie „(...) Paweł Kwiek czyta angielski
przewodnik po Nowej Rudzie i okolicach. Za głosy protestu i gwizdy
z gracją dziękuje i kontynuuje dalej. Wreszcie na ekranie pokazuje się ob-
raz filmowy. To Alfabet śpiewany Robakowskiego, składający się ze sfoto-
grafowanych pojedynczych liter i oryginalnie przetworzonego ich muzycz-
nego echa”. Po projekcji ponownie na scenie pojawia się Kwiek, tym
razem jednak „(...) w towarzystwie studentów wydziału operatorskiego,
członków warsztatu, Jacka Łomnickiego i Marka Głogowca wykonują
88 P. Krakowski, O sztuce nowej i najnowszej, Warszawa 1981, s. 80.
147
jednak się przyznać - nie mogli choćby dlatego, że taka konsumpcyjna
bierność nie godziłaby się z teoretycznymi założeniami „kultury socjali-
stycznej”, której istotą miało być przecież budzenie twórczej aktywności
mas. Stąd hybrydyczna próba rozwiązania: popieranie niezliczonych ze-
społów amatorskich, które tworzyły rzekomo „spontaniczny ruch kultu-
ralny”, w istocie śpiewających po prostu - tyle że gorzej - utwory zawodo-
wych wykonawców. Albo lansowanie poprzez transmisję na cały kraj
masowych imprez w rodzaju „turnieju miast”, w których faktycznie brała
udział niemal cała ludność miasteczek, ale ich aktywność „kulturalna”
ograniczała się do piłowania drewna, natomiast program „artystyczny”
zapewniali wykonawcy pokroju Bogdana Łazuki.
Artyści WFF swoimi realizacjami zmuszali do prawdziwej aktywności.
Ale nie tylko oni. W ciągu lat 60 rozwój filmu eksperymentalnego prze-
biegał w ścisłym związku z rozwojem innych sztuk. Istotną rolę odegrali
artyści z Fluxusu, którzy dostarczyli filmowi niezależnemu nowej dawki
energii. W ich ujęciu elementy expanded cinema połączono z happenin-
giem, sekwencjami teatralnymi, events, gagami i żartami, np. w czasie
New Cinema Festival w Nowym Jorku w 1965 roku88.
Podobnie artyści WFF wykorzystywali różne strategie mające na celu
uaktywnienie widza. Nie tylko poprzez same filmy, ale także sposób ich
przedstawiania. Reinterpretowali tym samym również pojęcie seansu fil-
mowego. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce w Nowej Rudzie w 1973
roku podczas II Festiwalu Szkół Artystycznych. „Punktualnie o godzinie
22 członkowie WFF rozdają gwizdki. Natychmiast rozpoczyna się koncert
na 400 gwizdków. Po kilku minutach pojawia się sam mistrz Józef Roba-
kowski, z wyjaśnieniem, że opóźnienie spowodowane zostało przez ekipę
telewizyjną, która zbyt długo okupowała salę. Prosi kilku widzów o po-
moc w usunięciu kilku krzeseł i przesunięciu ekranu. A tymczasem za
kurtyną jakiś młody brodacz stuka krzesłami o podłogę aż echo niesie po
całej sali”. Później na scenie „(...) pojawia się znowu mistrz Robakowski
i mówi: «Proszę gwizdać głośniej, bo nic nie słyszę!», po czym grzecznie
się kłania i jak duch znika za kurtyną. Wyprowadzona w pole publicz-
ność jęczy 400 gwizdkami”. Następnie „(...) Paweł Kwiek czyta angielski
przewodnik po Nowej Rudzie i okolicach. Za głosy protestu i gwizdy
z gracją dziękuje i kontynuuje dalej. Wreszcie na ekranie pokazuje się ob-
raz filmowy. To Alfabet śpiewany Robakowskiego, składający się ze sfoto-
grafowanych pojedynczych liter i oryginalnie przetworzonego ich muzycz-
nego echa”. Po projekcji ponownie na scenie pojawia się Kwiek, tym
razem jednak „(...) w towarzystwie studentów wydziału operatorskiego,
członków warsztatu, Jacka Łomnickiego i Marka Głogowca wykonują
88 P. Krakowski, O sztuce nowej i najnowszej, Warszawa 1981, s. 80.