392
T. J. CLARK
roboty109. Nigdy nie da się dialektycznie pogodzić dwóch osądów przypi-
sanych w 1920 r. Anatolowi Łunaczarskiemu, bolszewickiemu komisarzowi
oświaty. Z jednej strony: „Futuryzm [Łunaczarski mówił w szczególności
o Meyerholdzie, ale z myślą o całej familii modernizmu, z pewnością włącza-
jąc doń takich jak El Lissitzky] nie nadążył za naszymi czasami. On już cu-
chnie. Zgadzam się, że był w grobie tylko trzy dni, ale już cuchnie. Nie ma
potrzeby szukać jakiegoś Picassa dla proletariatu”110. A z drugiej strony:
„W swej rewolucyjnej walce klasy najniższe zawsze pociągały zacnych re-
negatów z góry. W sferze sztuki również proletariat znajdzie swojego
Marksa”* * 111. Oto są dwie połowy rozdartej jedności, jak powiedziałby
Theodor Adorno - której jednak nie dają. Co powinniśmy nazywać jedno-
ścią, gdybyśmy ją mieli? Nie kulturę, mówi Malewicz. Nawet nie (zwłasz-
cza nie) PROLETKULTurę.
„Idźcie i zatrzymajcie kulturę” - to Malewicz na kartce przed stroną
tytułową swej książki Bóg nie został strącony, dedykując ją ulubionemu
studentowi w 1922 roku:
Albowiem kulturze nie jest łatwiej przejść przez ucho igielne, niż wielbłądowi; po-
nieważ kultura ze swoją inteligencją, swoją świadomością i swoim rozsądkiem
próbuje przejść przez coś, co nie ma żadnej świadomości, żadnej inteligencji ani
żadnego rozsądku. Jakkolwiek może być dowcipna i błyskotliwa, nigdy nie wnik-
nie w to, co jest bezsensowne112.
Pantofel atlety dla tego Kopciuszka. Trzaski ruchu bezprzedmiotowości.
Dotychczas w niniejszym rozdziale Malewicz przemieszczał się w tę
i we w tę niczym swego rodzaju punkt zaniku. I tak właśnie powinno być.
Taka była jego rola w Witebsku. (W pewnym sensie, jego rola generalnie
w modernizmie.) Ale chcę go w postaci Czarnego Kwadratu, nie jako
eminence grise, więc są pewne rzeczy, które powinny być powiedziane
wprost o nim i jego pracy w tym momencie.
W latach, które nas interesują - 1919, 1920 przede wszystkim, 1921 -
nie namalował, jak się wydaje, żadnego obrazu. Był pisarzem, nauczycie-
lem i wykładowcą. Ten ostatni rodzaj działalności wydaje się szczególnie
ważny w okresie witebskim. Mamy doniesienia o jego publicznych wypo-
wiedziach co najmniej przy trzech okazjach do połowy roku 1920, na te-
mat indywidualizmu i kolektywności w pracy artystycznej: 14 lutego,
109 Zob. S. Fitzpatrick, The Commissariat of Enlightement (Cambridge, 1970),
s. 141.
110 Anatolij Łunaczarski na łamach pisma Wiestnik teatra, nr 75 (30 listopada 1920),
cyt. ibidem, s. 155.
111 Cyt. w: Fiilóp-Mułler, Mind and Face of Bolsheuism, s. 111, bez podania źródła.
112 Zob. katalog Leonard Hutton Galleries, Ilya Grigoreuich Chashnik (New York,
1979-1980), s. 10.
T. J. CLARK
roboty109. Nigdy nie da się dialektycznie pogodzić dwóch osądów przypi-
sanych w 1920 r. Anatolowi Łunaczarskiemu, bolszewickiemu komisarzowi
oświaty. Z jednej strony: „Futuryzm [Łunaczarski mówił w szczególności
o Meyerholdzie, ale z myślą o całej familii modernizmu, z pewnością włącza-
jąc doń takich jak El Lissitzky] nie nadążył za naszymi czasami. On już cu-
chnie. Zgadzam się, że był w grobie tylko trzy dni, ale już cuchnie. Nie ma
potrzeby szukać jakiegoś Picassa dla proletariatu”110. A z drugiej strony:
„W swej rewolucyjnej walce klasy najniższe zawsze pociągały zacnych re-
negatów z góry. W sferze sztuki również proletariat znajdzie swojego
Marksa”* * 111. Oto są dwie połowy rozdartej jedności, jak powiedziałby
Theodor Adorno - której jednak nie dają. Co powinniśmy nazywać jedno-
ścią, gdybyśmy ją mieli? Nie kulturę, mówi Malewicz. Nawet nie (zwłasz-
cza nie) PROLETKULTurę.
„Idźcie i zatrzymajcie kulturę” - to Malewicz na kartce przed stroną
tytułową swej książki Bóg nie został strącony, dedykując ją ulubionemu
studentowi w 1922 roku:
Albowiem kulturze nie jest łatwiej przejść przez ucho igielne, niż wielbłądowi; po-
nieważ kultura ze swoją inteligencją, swoją świadomością i swoim rozsądkiem
próbuje przejść przez coś, co nie ma żadnej świadomości, żadnej inteligencji ani
żadnego rozsądku. Jakkolwiek może być dowcipna i błyskotliwa, nigdy nie wnik-
nie w to, co jest bezsensowne112.
Pantofel atlety dla tego Kopciuszka. Trzaski ruchu bezprzedmiotowości.
Dotychczas w niniejszym rozdziale Malewicz przemieszczał się w tę
i we w tę niczym swego rodzaju punkt zaniku. I tak właśnie powinno być.
Taka była jego rola w Witebsku. (W pewnym sensie, jego rola generalnie
w modernizmie.) Ale chcę go w postaci Czarnego Kwadratu, nie jako
eminence grise, więc są pewne rzeczy, które powinny być powiedziane
wprost o nim i jego pracy w tym momencie.
W latach, które nas interesują - 1919, 1920 przede wszystkim, 1921 -
nie namalował, jak się wydaje, żadnego obrazu. Był pisarzem, nauczycie-
lem i wykładowcą. Ten ostatni rodzaj działalności wydaje się szczególnie
ważny w okresie witebskim. Mamy doniesienia o jego publicznych wypo-
wiedziach co najmniej przy trzech okazjach do połowy roku 1920, na te-
mat indywidualizmu i kolektywności w pracy artystycznej: 14 lutego,
109 Zob. S. Fitzpatrick, The Commissariat of Enlightement (Cambridge, 1970),
s. 141.
110 Anatolij Łunaczarski na łamach pisma Wiestnik teatra, nr 75 (30 listopada 1920),
cyt. ibidem, s. 155.
111 Cyt. w: Fiilóp-Mułler, Mind and Face of Bolsheuism, s. 111, bez podania źródła.
112 Zob. katalog Leonard Hutton Galleries, Ilya Grigoreuich Chashnik (New York,
1979-1980), s. 10.