Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 17.2006

DOI Heft:
Przekłady
DOI Artikel:
Bryl, Mariusz [Übers.]: Dyskusja nad artykułem Mieke Bal i odpowiedź autorki
DOI Artikel:
Elkins, James; Bryl, Mariusz [Übers.]: Dziewięć rodzajów interdyscyplinarności dla studiów wizualnych
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28196#0345

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
DYSKUSJA NAD ARTYKUŁEM MIEKE BAL - JAMES ELKINS

343

pracy, kiedy indziej znów, pisze z głębokiej wewnętrznej perspektywy
danej specjalności. W jej pracach widoczny jest opór wobec de-skilling,
któremu tak często towarzyszy zwolnienie z granic dyscyplinarnych -
Stafford pisze więc swobodnie i w sposób kompetentny o najbardziej ta-
jemniczych przedmiotach. Jednocześnie istnieje poczucie, że spoza ze-
społu „czerepów” zatwardziałej, specjalistycznej wiedzy, wyłoni się wzór
- znak, jak mówi Mallarme, projektowany na pewną pustą powierzchnię.
Stafford była jednym z naukowych opiekunów mojej dysertacji i jako
student spędziłem dwa lata poszukując - zaintrygowany jej pismami -
źródeł ich koherencji (Elkins, 1992: 517-520). Leopardi opisał kiedyś
swoją własną naukę jako „peregrynację”. Istnieje jeszcze jedna, bardziej
nawet cudowna metafora, aniżeli ta Leopardiego: sokoły mają dwie źre-
nice w każdym oku - jedną dla ogniskowania wprzód, w stereo, i drugą
dla odpowiedniej ostrości widzenia w każdą stronę. Cztery źrenice, trzy
punkty na ziemi w ognisku w szybkim następstwie. Dlaczego nie pisać
w taki sposób, że trzeba całych lat, by znaleźć ogniska? Co jest dobrym
pisarstwem, jeśli nie jest nim spójne wyzwanie wobec czytelnika?
Zgadzam się zatem z Bal, że dyscyplinarna kontrola granic jest
szkodliwa dla tego, co studia wizualne mogą, miejmy nadzieję, osiągnąć:
jednak zakonserwowałbym także niektóre granice, niektóre „czystości”
i niektóre kompetencje, po prostu po to, by mogły dostarczyć wyrazistego
oporu wobec „żrącego kwasu” otwartych przestrzeni interdyscyplinarno-
ści. Nawet najbardziej konserwatywna redukcja do umiejętności dyscy-
plinarnych - takich jak ta wymieniona jako pierwsza na mojej liście -
jest konieczna i pożądana dla teoretycznego i praktycznego rozwoju stu-
diów wizualnych.
Sam wypróbowałem kilka z tych dziewięciu teorii, czasami jako wy-
znawca, innym razem jako gość. Druga teoria, w której historia sztuki
wypróbowuje na zewnątrz swoje narzędzia interpretacyjne na obiektach
niekanonicznych, w dużej mierze była strategią mojej książki Domain of
Images. W stopniu, w jakim ta książka czyniła użytek z lingwistyki, ar-
cheologii i antropologii, była również przykładem piątej teorii (teorii sro-
ki). W kontekście tamtego projektu broniłbym obu strategii. Uważam, że
nadal sensownie jest myśleć o historii sztuki jako źródle dla szerszych
studiów wizualnych (jak w teorii drugiej), a to dlatego, że historia sztuki
legitymizuje się jedną z najbogatszych i najgłębszych tradycji zajmowa-
nia się obiektami osadzonymi historycznie. Stąd zresztą wynika tak du-
ża pokusa do odrzucenia historii sztuki i do krytyki zainteresowania ze
strony niektórych historyków sztuki wyrastaniem szerszych studiów
wizualnych z ich własnej dyscypliny. Powód, dla którego historia sztuki,
lingwistyka i inne dyscypliny muszą iść razem (jak w piątej teorii), wiąże
się z tym, że ich szczególne kompetencje produkują produktywny „icono-
 
Annotationen