Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 31.2006

DOI Artikel:
Magala, Slawomir: Omnia aura mecum porto: Pomyłka Benjamina a strategie artystycznej odnowy doświadczenia
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.14575#0047

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
OMNIA AURA MECUM PORTO

41

2. K. Kowalska, Nagle załamanie się rynku reklamowego, zdjęcie z wystawy Polowanie na przedmioty,

IV Biennale Fotografii, Poznań, maj 2005

wego, oddychając z ulgą, gdy „wybieli" hałaśliwe reklamy, tam Prażmowski startuje z całkowitej niemal
ciszy. Widz odetchnie z ulgą dopiero wtedy, gdy wzrok i interpretacja nasycą płaskie, smętne krajobrazy.
A to, czym widzowie zdjęcia okolic rodzinnych Gombrowicza nasycą, będzie właśnie przenośną, „wyima-
ginowaną", bo nasuniętą przez jednostkową wyobraźnię aurą, swoistą aureolą, jaką nakładamy na widoki,
które namaścił swoim spojrzeniem Wielki Polski Pisarz Współczesny Witold Gombrowicz.

Ponieważ podświadome założenie brzmi: „Gombrowicz wielki był", więc strony rodzinne wzruszają
nawet wówczas, gdy płaską swoją nijakością nijak wzruszać nie potrafią. Jak to nie potrafią? Prażmowski
jest znany z wielu wypraw w dziedzinę życia codziennego na polskiej prowincji (sam mieszka w Często-
chowie, ale do najbardziej znanych jego prac należały swego czasu zdjęcia z Kozłówki, zwłaszcza te, w któ-
rych ukazywał monumentalne pozostałości socrealizmu oprawione w nowe, uturystycznione tło dawnego
pałacu Zamojskich jako „atrakcji dla zwiedzających"). W przypadku serii zdjęć z muzeum socrealizmu
w Kozłówce strategia Prażmowskiego polegała na ukazaniu przypadkowych, nieplanowanych dialogów, jakie
monumentalne cienie socrealistycznej przeszłości wiodą z nowym otoczeniem i nowymi spojrzeniami tury-
stów odwiedzających Kozłówkę. W przypadku Gombrowicza, strategia polega na podawaniu surowych ra-
portów z krajobrazu Małoszyc i okolic tak, aby turysta poczuł się nieswojo, skłonił się ku refleksji nad ka-
pryśną naturą „aury", którą właściwie dość arbitralnie i „samowolnie" obdarza fizyczne otoczenie, na
podstawie kulturalnych poszlak. Prażmowski zdaje się mówić: przynosimy naszą prywatną wytwórnię aury
i podłączamy do przygotowanego przez artystów i krytyków, nauczycieli i ludzi mediów magnetronu na
kulturalnym kempingu. Gombro? Okładka pierwszego wydania Ferdydurke, zdjęcie Gombrowicza schodzą-
cego z pokładu „Chrobrego" w Buenos Aires, reprodukcja sceny z Iwony księżniczki Burgunda albo ze Ślubu.
Elementy aury już gotowe, niczym klocki lego, z których należy ułożyć pomnik wielkiego polskiego pisarza.
Nie tędy zatem droga dla twórcy, który chce, by pomnik był żywszy i zbudowany z prawdziwie przeżywa-
nych wzruszeń. Co Prażmowski robi? Należy podwyższyć stopień trudności. Zmusić leniwie powłóczącego
wzrokiem „kulturalnego turystę" do wysiłku, do skupienia. Na zdjęciach nie ma ludzi. Jest - jak w teatrze
Brooka - „pusta przestrzeń". Prażmowski wybrał się w okolice dworu rodzinnego Gombrowiczów w Ma-
łoszycach wiedząc, że jego układem odniesienia jest wyobrażenie, jakie czytelnicy powieści - Ferdydurke,
Transatlantyku, Pornografii albo Kosmosu - oraz Dzienników mają na temat miejsca akcji wspomnień pol-
skich. Natłok tych wyobrażeń można poddać rozsądnej ocenie, bo scena, jaką dla nas fotograf zbudował,
jest oczyszczona z ludzi i rekwizytów. Liczy się nasz ruch, ruch naszej wyobraźni na scenie zabudowanej
krajobrazami - i nasze skojarzenia. Nasza, przez nas nadawana aura. Nadawana na każdym poziomie odbio-
ru i krytycznego albo teoretycznego wtajemniczenia.
 
Annotationen