Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 33.2008

DOI article:
Żygulski, Zdzisław: O amerykańskich polonikach Rembrandta, czyli bajka o perle i bucie
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.14573#0054

DWork-Logo
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
4cS

ZDZISŁAW ŻYGULSKI JUN.

owa wielka, mocna dłoń, która dawniej dzierżyła ozdobną laskę. Inny jego portret, bez nakrycia głowy,
w kaftanie, wamsie zapinanym na guziki z przodu, z obliczem też postarzałym i smutnym znajduje się
w Mauritshuis w Hadze17. Rysów Adriaena można się również dopatrywać w obrazie z kręgu Rembrandta
- Mężczyźnie w złotym hełmie, paradnym morionie, znajdującym się w berlińskiej Gemaldegalerie.

W badaniach nad waszyngtońskim portretem zapomniano o sposobie, a może nawet manii Rembrand-
ta, przebierania swych modeli w fantazyjne stroje, w które obfitowała jego własna pracownia. Był kolekcjo-
nerem pasjonatem, zachwycały go kunsztowne przedmioty, wschodnie tkaniny, jedwabie, futra, klejnoty,
które nabywał na bogatym amsterdamskim rynku, przywożone z całego świata, także z Rosji. Może stamtąd
pochodzi wielka futrzana czapa, choć podobne występowały i w Polsce. Portretowany nosi futro kryte ak-
samitem oraz okutą srebrem laskę, a przede wszystkim złociste łańcuchy z medalionem na czapce i z dziw-
nym zawieszeniem na prawym ramieniu. Ten długi pozłacany łańcuch zakończony chwostem, a raczej buń-
czukiem - podgardle, jest zapewne częścią rosyjskiego rzędu na konia wedle mody tatarskiej. Przedmiot ten
na pewno został nabyty na bazarze, zafascynował malarza, który być może nie znał nawet jego przeznacze-
nia. Wyeksponował go natomiast w sposób szczególny, umieszczając na ramieniu modela, bowiem gdyby
go zawiesił na szyi - sięgałby kolan.

Bez wątpienia legendę o polskości tego obrazu podtrzymywali sami Polacy, oglądający dzieło najpierw
w Petersburgu, potem w Waszyngtonie, co więcej - w polskim posiadaniu było kilka kopii tego obrazu. Jedna
z nich, pochodząca z kolekcji Tarnowskich, własność Muzeum Narodowego w Krakowie, jest dzisiaj eks-
ponowana w Muzeum Czartoryskich.

Paradoksalnie całkowicie odwrotna sytuacja dotyczy tzw. Lisowczyka - Jeźdźca polskiego z kolekcji
Fricka w Nowym Jorku. Młodzieniec siedzący na koniu nosi absolutnie autentyczny polski strój i uzbrojenie,
a także rząd na konia i dosiad są polskie, co udało mi się udowodnić we wspomnianych artykułach i co zo-
stało przyjęte przez większość badaczy. Ale przez długi czas odmawiano tej postaci polskości, publikując
najrozmaitsze spekulacje na temat jej identyfikacji. Widziano więc w młodzieńcu syna Rembrandta Tytusa
(rzeczywiście można się dopatrywać ich podobieństwa) albo figury biblijne: Syna Marnotrawnego powra-
cającego do swojego ojca, Dawida lub Absalona czy wreszcie - już całkowicie fantastycznie - władcy Sa-
markandy Tamerlana, ścigającego swego wroga, osmańskiego sułtana Bajazita. A więc strój Lisowczyka
uznany został w tym wypadku za całkowicie środkowoazjatycki. Ale najbardziej rozbudowaną, szczegółową
spekulację na temat symboliki tego jeźdźca przedstawił w roku 1944 Julius Held, będący wielkim autoryte-
tem w badaniach nad dawną sztuką. Obwieścił on, że jeździec na pewno nie jest Polakiem, może być raczej
Węgrem lub Serbem, a właściwie jest symbolem walki z Turcją Osmańską i przystoi mu jedyny tytuł Miles
Christianus1^.

Mój artykuł, opublikowany w języku angielskim w czasopiśmie warszawskim szybko dostał się w ręce
zagranicznych rembrandtologów i wywołał ożywioną dyskusję. Głos zabierali wybitni znawcy, m.in.
L. Campbell, Otto von Simson, Johann Z. Kannegieter, Ben P.J. Broos, A. Bailley oraz uczeni polscy Mie-
czysław Paszkiewicz, Jan Białostocki. W przekonaniu o polskości jeźdźca szukano osoby, którą Rembrandt
w ten sposób sportretował. Jak się wydaje, najbliższy prawdy był Juliusz A. Chrościcki19. Udało mu się
utożsamić jeźdźca z oficerem polskim, służącym w wojsku litewskim Rzeczypospolitej, Marcjanem Alek-
sandrem Ogińskim, który w młodości odwiedzał Amsterdam. Zachował się jego portret z lat 50. XVII w.
namalowany przez Ferdynanda Bola (il. 2) )2(). Rysy twarzy Ogińskiego są identyczne z Lisowczykiem, a po-
nadto nosi on ową typowo polską czapkę z futrzanym otokiem, wyciętą z przodu w kształt litery „v".
Ponieważ tekst Chrościckiego został wydrukowany po angielsku, z łatwością zapoznali się z nim uczeni za-
graniczni i w większości przyjęli tę nową interpretację. Uczynił to nawet Julius Held, mający stale w swym

17 Oba domniemane portrety Adriaena van Rijn opublikował H. Gerson, Rembrandt Paintings, Amsterdam 1968, il. 302
i 304 jako anonimowe.

IK J.S. H e 1 d, Rembrandt 's „Polish " Rider, „The Art Bulletin", 26, 1944, s. 246-265; L.J. Siatkę (Rembrandt and Persia.
New York 1983, s. 59-93, 133 144) wprawdzie cytuje mój artykuł, ale zostaje przy swoim zdaniu.

19 J.A. Chrościcki, Rembrandt's ,, Polish Rider". Allegory or Portrait?, [w:] Ars auro prior. Studia loanni Białostocki
sexagenario dedicata, kom. red. J.A. Chrościcki et al., Warszawa 1981, s. 441-448.

20 A. R а с h u b a, Ogiński Marcjan Aleksander (1632 1660), [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXIII, Wrocław Warsza-
wa-Kraków-Gdańsk 1978, s. 618 620. Identyfikacja osoby nastąpiła dzięki odkryciu przez J.A. Chrościckiego, że portret Bola
przedstawia М.Л. Ogińskiego (C h r o ś с i с к i, op. cit., il. 4 5).
 
Annotationen