Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Oth.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0076
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
72

Lechosław Lameński

polska młodzież artystyczna. Urządzono tutaj coś
na kształt czytelni czasopism i książek polskich,
które były dosylane sukcesywnie, przede wszystkim
z Warszawy i Krakowa. „Tu nowo przybyli spoty-
kali się z zasiedziałymi rzymianami - wspominał
w 1930 roku Antoni Madeyski - tu prowadziło
się dyskusje i spory o nowych kierunkach w sztu-
ce, a tygodnik krakowski «Życie» informował nas
o najnowszych pracach Przybyszewskiego i Wy-
spiańskiego, o życiu artystycznym kraju”.3
Rzecz charakterystyczna, tak jak prasa polska
(zwłaszcza w Królestwie i Galicji) wyjątkowo żywo
interesowała się tym wszystkim, co działo się w pra-
cowniach artystów polskich osiadłych z dala od oj-
czystych stron, komentując życzliwie ich dokona-
nia, tak oni sami na bieżąco śledzili najważniejsze
wydarzenia na rynku sztuki, do jakich dochodzi-
ło zwłaszcza w Krakowie i Warszawie. I chociaż,
w miarę skromnych możliwości, starali się uczestni-
czyć aktywnie w życiu artystycznym Rzymu, to jed-
nak regularnie brali również udział w wystawach
organizowanych przez krakowskie Towarzystwo
Przyjaciół Sztuk Pięknych (od 1854 roku) i war-
szawskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych
(od 1860 roku). Dla większości z nich podstawę
egzystencji stanowiły bowiem zlecenia na wykona-
nie rzeźb, napływające od osób prywatnych, klasz-
torów i instytucji funkcjonujących w zniewolonym
kraju. Wbrew pozorom, pobyt artystów polskich -
zwłaszcza rzeźbiarzy - w XIX-wiecznym Rzymie
czy Florencji nie należał do najłatwiejszych. Wielu
z nich cierpiało skrajną biedę, rzadko otrzymując
od włoskich instytucji, stowarzyszeń, zgromadzeń
kościelnych czy przedstawicieli miejscowej arysto-
kracji intratne zlecenia na wykonanie okoliczno-
ściowej płaskorzeźby, nagrobka, popiersia, a tym
bardziej prestiżowego pomnika.
Rolę nie do przecenienia w nawiązywaniu nie-
zbędnych kontaktów oraz w podejmowaniu - nie
zawsze udanych - prób poprawienia statutu mate-
rialnego i społecznego artystów polskich na gruncie
włoskim odegrała Zofia Branicka (1821-1886),
żona księcia Don Livio III Odescalchi. Córka hr.
Władysława i Róży z hr. Potockich z Białocerkwi,
wyjątkowo piękna, choć chorowita, reprezentowa-
ła niespotykane zalety serca i umysłu. Jej mądrość
i krystaliczną postawę moralną wysoko cenił papież
Pius IX, z którym była w bliskich kontaktach. Licz-
ne powiązania z arystokracją europejską, znakomita

3 Madeyski (1930: 18).

sytuacja majątkowa (olbrzymi posag Zofii - 14 min
franków - umożliwił spłatę długów męża, wykupie-
nie zastawionych dóbr i zakup nowych, z restauracją
gospodarki włącznie), a zwłaszcza ofiarność i życzli-
wość oraz chęć niesienia pomocy innym sprawiły, że
salon Zofii z Branickich Odescalchi stał się - w la-
tach 40. - jednym z głównych ośrodków życia towa-
rzyskiego ówczesnego Rzymu. To dlatego ulokowa-
ny w przestronnych wnętrzach barokowego pałacu
przy Piazza ss. Apostoli, w pobliżu Piazza Venezia,
serca Rzymu, był drugim - równie ważnym - punk-
tem kontaktowym, miejscem, do którego starali się
dotrzeć bez mała wszyscy przybysze - nie tylko ar-
tyści - z obszaru dawnej Rzeczypospolitej.
Trzecim niezwykle istotnym miejscem był ko-
ściół i klasztor księży Zmartwychwstańców - za-
konu, który został powołany do życia w 1842 roku,
w wyniku inicjatywy byłych uczestników powstania
listopadowego, na których czele stanęli ks. Hiero-
nim Kajsiewicz i ks. Piotr Semenenko. Od samego
początku księża Zmartwychwstańcy użytkowa-
li przekazany im „czasowo” przez rząd francuski
klasztor i kościół ss. Andrea e Claudio dei Borgo-
gnoni przy Piazza di S. Claudio. Dopiero w latach
80. XIX wieku ks. Piotrowi Semenence udało się
kupić dom przy via San Sebastianello 11, który
w latach 1887-1889 rozbudowano i wybudowano
tuż obok nowy kościół, według projektu architekta
włoskiego Antonio Angeliniego.
Ale o ile w Antico Caffe Greco artyści polscy
mogli przede wszystkim podyskutować o proble-
mach interesującej ich sztuki oraz dowiedzieć się,
co sądzi o nich prasa krajowa, a w pałacu księżnej
Odescalchi uzyskać - być może - pomoc w otrzy-
maniu zamówienia na wykonanie konkretnego
dzieła rzeźbiarskiego, którego realizacja zapewniała
dostatni byt przez pewien okres czasu, to u księży
Zmartwychwstańców czekał na nich - niemal wy-
łącznie - talerz gorącej strawy i dobre słowo.
Bez względu na to, jakie było pochodzenie rzeź-
biarzy polskich osiadłych w Rzymie, jakie mieli
zaplecze finansowe, każdy z nich marzył po cichu
o sławie i szansie na zaistnienie na wymagającym
włoskim rynku sztuki. Udało się to jednak tylko
nielicznym. Z całą pewnością należał do tego gro-
na pochodzący z kresów Wiktor Polearch Brodzki.
Międzynarodową sławę i uznanie przyniosły mu już
wcześniej (jeszcze przed przyjazdem do Rzymu)
konwencjonalne - ale wyjątkowo perfekcyjne pod
względem technicznym - figurki aniołków (z regu-
ły śpiących, bawiących się, śmiejących i plączących),
 
Annotationen