Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Bearb.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0075

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Rzeźbiarze polscy w XIX-wiecznym Rzymie

71

którą kontynuowali, z większym lub mniejszym po-
wodzeniem, już po powrocie do Polski.
Gdy po dosyć niespodziewanym wyjeździe
Thorvaldsena z Wiecznego Miasta do Kopenha-
gi w 1838 roku jego miejsce zajął Piętro Tenerani
(1789-1869),2 w gronie licznych uczniów tego
wyjątkowo pracowitego i bardzo popularnego ar-
tysty włoskiego znalazł się - w 1846 roku - kolejny
Polak, Tomasz Oskar Sosnowski (1810-1886). Ten
wyjątkowo dobrze sytuowany (ogromna rzadkość
wśród twórców tamtego czasu), pochodzący z Wo-
łynia hrabia, w którego klasycyzującej twórczości
ciągle obecny i czytelny duch antyku mieszał się
z nadchodzącym powiewem romantyzmu, zapo-
czątkował drugą - o wiele liczniejszą - generację
rzeźbiarzy polskich obecnych w mieście nad Ty-
brem, począwszy od wczesnych lat 50. XIX stulecia.
Należeli do niej głównie solidni akademicy: Hen-
ryk Antoni Stattler (1834-1877), Wiktor Polearch
Brodzki (1817-1904), Marceli Guyski (1830-
1893), Franciszek Karol Lanci (1838-1905), Le-
onard Marconi (1835-1899), a także parający się
rzeźbą poeta Teofil Lenartowicz (1822-1893), na-
zywany popularnie „lirnikiem mazowieckim”, który
po pięciu latach uprawiania zdecydowanie wraże-
niowej i amatorskiej w gruncie rzeczy twórczości
przeprowadził się do Florencji, drugiego obok Rzy-
mu ośrodka artystycznego, chętnie odwiedzanego
przez rzeźbiarzy polskich w XIX wieku.
Była to generacja, której wielu przedstawicieli
uznało Rzym za swoją drugą ojczyznę, żyjąc w nim
i tworząc przez kilkadziesiąt długich lat. Za abso-
lutnych rekordzistów w tej materii należy uznać
Wiktora Brodzkiego i Tomasza Oskara Sosnow-
skiego, którzy spędzili w Wiecznym Mieście - od-
powiednio - czterdzieści dziewięć i czterdzieści lat.
Z kolei w latach 60. pojawił się w Rzymie
pierwszy zadeklarowany romantyk Władysław
Oleszczyński (1807-1866), który zmarł tutaj nie-
spodziewanie w pięćdziesiątym dziewiątym roku
życia. W latach 70. gościł natomiast w Rzymie i we
Florencji Tadeusz Barącz (1849-1905). Po nim
w gościnne rzymskie progi zawitali również Teodor
Rygier (1841 -1913) i Pius Weloński (1849-1931),
który po upływie dwudziestu lat niezwykle wytę-
żonej pracy powrócił niespodziewanie do ojczyzny

2 Zob.: Grandesso (2003). Niestety włoski autor nawet sło-
wem nie wspomina o obecności w rzymskiej pracowni Tene-
raniego polskich uczniów, w tym przede wszystkim Tomasza
Oskara Sosnowskiego.

w 1897 roku. Tymczasem pod koniec lat 80. pojawił
się we Florencji Antoni Popiel (1865-1910), pod-
czas gdy w latach 1890-1892 przebywał w Rzymie
Piotr Wojtowicz (1862-1938), obaj związani wcze-
śniej ze środowiskiem lwowskim. Studia artystycz-
ne uzupełniał również we Florencji i w Rzymie
w latach 1898-1899 kolejny zwolennik marmuru
i dłuta, Stanisław Kazimierz Ostrowski (1879-
1947). Niemal równolegle z nim, wiosną 1897
roku, osiedlił się wreszcie nad Tybrem Antoni Ma-
deyski (1862-1939), który spędził w Rzymie po-
nad czterdzieści lat, stając się z czasem żywą legen-
dą, kronikarzem i dobrym duchem kolonii polskiej
w Wiecznym Mieście, już w okresie dwudziesto-
lecia międzywojennego. Ale gdy umierał w wieku
71 lat - raczej niespodziewanie - w styczniu 1939
roku, to krytycy i historycy sztuki w kraju uznali,
że oto odszedł ostatni przedstawiciel XIX-wiecznej
konwencji obecnej w rzeźbie polskiej w środowisku
rzymskim.
Naturalnie, na wyżej wymienionych artystach
nie kończy się wyjątkowo długa lista polskich rzeź-
biarzy, dla których Rzym stał się drugą ojczyzną
z wyboru lub też miejscem, gdzie zdobywali nie-
zbędne doświadczenie warsztatowe i wiedzę teore-
tyczną oraz przeżywali pierwsze twórcze uniesienia
i chwile radości, a także - wcale nie tak rzadko -
odczuwali gorycz porażek. Było ich znacznie wię-
cej. Wszyscy oni, żyjąc i tworząc niezależnie od
siebie, prędzej czy później docierali do co najmniej
trzech miejsc, szczególnie bliskich każdemu z nich.
Pierwszym, a zarazem najstarszym, była Antico
Caffe Greco przy via dei Condotti, w samym cen-
trum Rzymu, tuż przy Piazza di Spagna. Ta powsta-
ła już w 1760 roku kawiarnia bardzo szybko stała się
miejscem spotkań wielu twórców, zwłaszcza ludzi
sztuki o międzynarodowym rodowodzie. W 1. po-
łowie XIX wieku upodobali ją sobie szczególnie
Niemcy, dlatego w pewnym momencie zaczęto na-
wet nazywać ją Caffe Tedesco (kawiarnią niemiec-
ką), chociaż bywali w niej również m.in. wybitni
Anglicy, Francuzi i naturalnie Włosi. Wreszcie,
w latach 40. XIX wieku pojawili się w Antico Caffe
Greco - w sposób zauważalny - Polacy, dla których
kawiarnia stała się miejscem zarówno spotkań, wie-
logodzinnych dyskusji, jak i zwykłą skrzynką kon-
taktowo-adresową. W miarę upływu lat kawiarnia
rozrastała się w głąb domu i wewnętrznego dzie-
dzińca, przybywało nowych pomieszczeń, aż w la-
tach 90. ostatnie z nich, przypominające wielkością
i kształtem wagon kolejowy, opanowała bez reszty
 
Annotationen