Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Oth.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0074

DWork-Logo
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
70

Lechosław Lameński

wybitnych mistrzów dłuta (na czele z Antonio Ca-
novą i Bertelem Thorvaldsenem, których następ-
nie godnie zastąpił Piętro Tenerani), czy wreszcie
życzliwością i wyrozumiałością rzymian na obec-
ność w murach ich miasta barwnej i wyjątkowo
hałaśliwej oraz niesfornej rzeszy przybyszów z ca-
łego świata, którzy wprowadzali twórczy ferment
w kręte ulice i zaułki najstarszych dzielnic.
Moda na Rzym wśród naszych artystów (nie tyl-
ko rzeźbiarzy) rozpoczęła się jednak już znacznie
wcześniej, w 2. połowie XVII wieku, kiedy to nad
Tybrem pojawili się pierwsi - jeszcze pojedynczy
- przedstawiciele sztuk pięknych z Polski, których
przyciągała magia Akademii św. Łukasza. Ale o ma-
sowym i niemalże obowiązkowym podróżowaniu
naszych twórców - zwłaszcza jednak rzeźbiarzy -
do Italii, którzy wybierali jako miejsce swego poby-
tu przede wszystkim dwa miasta: Rzym i Florencję,
można mówić dopiero od ok. 1820 roku. Ponieważ
podzielona pomiędzy trzech zaborców, wymazana
z mapy Europy ostatecznie pod koniec XVIII wie-
ku ojczyzna nie zapewniała im niczego. Brakowało
zarówno uczelni artystycznych stojących na odpo-
wiednio wysokim poziomie, dostępu do zbiorów
publicznych z ciekawymi i wartościowymi przy-
kładami malarstwa, rzeźby, grafiki i rzemiosła arty-
stycznego, jak i dobrze zorganizowanego mecenatu
artystycznego oraz instytucji związanych z właści-
wym funkcjonowaniem rynku sztuki. To wszystko
zaczynało się bowiem rozwijać - bardzo zresztą
nieśmiało - na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej
Polskiej dopiero w 2. połowie XIX wieku. Tym-
czasem najbardziej uzdolnieni plastycznie młodzi
kandydaci na artystów, jako poddani cara Rosji, ce-
sarza Prus i Austrii, mogli korzystać - po spełnieniu
określonych wymogów - z obowiązujących w tych
krajach struktur administracyjnych i artystycznych,
w tym - najzdolniejsi - z tzw. Prix de Romę. Wy-
myślone przez Ludwika XIV w 1666 roku stypen-
dium zapewniało młodemu artyście trzyletni pobyt
w Rzymie, wraz z mieszkaniem w rzymskiej Aca-
demie de France, mieszczącej się w Willa Medici.
Od Francuzów pomysł przejęli jednak na szczęście
inni, m.in. Belgowie (w 1841 roku), a także Rosja-
nie (Akademia Sztuk Pięknych w Petersburgu).
Nic więc dziwnego, że możliwość zapozna-
nia się ze wspaniałymi zbiorami rzeźby antycznej
w Muzeum Pio-Clementino w Watykanie (efekt
fascynacji rzeźbą dwóch papieży: Klemensa IX
i Piusa VI, stojących na czele Kościoła katolickie-
go w XVIII wieku), czy też równie interesujący-

mi przykładami rzeźby portretowej (pochodzącej
z czasów Cesarstwa Rzymskiego), zgromadzonej
wyjątkowo licznie w Protomotece Kapitolińskiej,
okazja do zobaczenia i kontemplowania tyle efek-
townych, co dobrze zakomponowanych nagrobków
i pomników z interesującymi przykładami rzeźby
pełnej i płaskorzeźby w licznych kościołach oraz
na placach miasta, zachęcały do coraz liczniejszego
odwiedzania Rzymu. Miasta, które dawało również
niepowtarzalną szansę zobaczenia papieża, uczest-
niczenia w audiencji oraz kontaktu z przedstawicie-
lami najwybitniejszych rodów arystokratycznych,
nie tylko zresztą włoskich. W Rzymie mieszkali
bowiem czasowo w wynajętych pałacach (zwłasz-
cza w miesiącach letnich) lub we własnych rezy-
dencjach książęta i hrabiowie z całej Europy, w tym
także czołowi reprezentanci magnaterii polskiej.
Nasi rzeźbiarze początkowo chodzili każdy swoją
drogą, nie tworząc - tak jak chociażby bardzo licz-
ni Niemcy, Francuzi, Anglicy, Hiszpanie, a nawet
Duńczycy - zwartej, sformalizowanej i uporządko-
wanej pod każdym względem kolonii artystycznej,
niemniej byli obecni i zauważalni na mapie arty-
stycznej miasta przez cały XIX wiek.
W efekcie nad Tybrem pojawili się początkowo
na stosunkowo krótki okres czasu - najczęściej od
kilku miesięcy do najwyżej trzech-czterech lat - Pa-
weł Maliński (1790-1853), Czech z pochodzenia,
warszawianin Jakub Tatarkiewicz (1798-1854),
Konstanty Hegel (1799-1876), reprezentant spo-
lonizowanej rodziny rzeźbiarzy austriackich, Wiel-
kopolanin Karol Ceptowski (1801-1847), a także
urodzony w Rzymie Ludwik Kaufmann (1801 —
1855), których należy zaliczyć do pierwszego poko-
lenia rzeźbiarzy polskich obecnych we Włoszech.
Wszyscy oni byli uczniami lub zwolennikami talen-
tu i osobowości twórczej wielkiego Włocha Anto-
nio Canovy (zm. w 1822 roku)1 i nieustępującego
mu popularnością Duńczyka Bertela Thorvaldsena
(zm. w 1844, ale w Rzymie tylko do 1838 roku).
Reprezentowali swoją twórczością umiarkowany
klasycyzm i traktowali pobyt w mieście nad Tybrem
niemal wyłącznie jako okazję do pogłębienia umie-
jętności warsztatowych oraz zdobycia niezbędnego
doświadczenia zawodowego pod okiem tych dwóch
mistrzów dłuta. Pobyt w Rzymie był więc dla nich
z reguły niewielkim - chociaż skądinąd ważnym
- etapem w dalszym rozwoju kariery zawodowej,

1 Zob.: Mikocka-Rachubowa (2001).
 
Annotationen